W II połowie listopada mają zostać zaprzysiężone nowe władze Warszawy. Już teraz pojawiają się pierwsze deklaracje przedstawicieli ekipy Rafała Trzaskowskiego na temat przyszłych kierunków działań. Czasem zaskakujące. Przykładowo Paweł Rabiej, szykowany na wiceprezydenta, w Sygnałach Dnia z jednej strony mówił, że piesi też chcieliby „chodzić po powierzchni, a nie przemykać się po przejściach podziemnych”, a z drugiej strony stwierdził, że nie będą prowadzone zmiany, które „uprzywilejowują jednych kosztem drugich, czyli na przykład pieszych albo rowerzystów kosztem posiadaczy samochodów”.
Jednym z tematów kampanii wyborczej była kwestia samochodu w mieście. Przykładowo Patryk Jaki, główny konkurent Rafała Trzaskowskiego, twierdził, że
obecna Warszawa upokarza kierowców – w tym kontekście były wymieniane słupki na chodniku czy też zwężona ulica Świętokrzyska. Patrząc jednak na realizację polityki transportowej, trudno mówić o rewolucyjnym zwalczaniu kierowców i faworyzowaniu pieszych – w centrum pasażerowie wciąż muszą tłoczyć się na zbyt wąskich przystankach tramwajowych, a wytyczanie zapowiadanych od lat przejść naziemnych na obleganych przez pieszych i pasażerów komunikacji miejskiej skrzyżowaniach idzie niezwykle mozolnie.
Obaj kandydaci dużo obiecywali w czasie kampanii – łącznie z nowymi liniami metra (tu propozycje
Patryka Jakiego, a tu
Rafała Trzaskowskiego). Nie dziwne, że teraz przedstawiciele zwycięskiej ekipy są pytani o realizację tych zapowiedzi. – Kwestie komunikacyjne są priorytetowe. Teraz musimy to rozpisać – i to robimy – na priorytety, gdyż w tej kampanii obiecaliśmy dużo: dodatkowe linie metra, inwestycje w tramwaje – nie ukrywał Paweł Rabiej w audycji „Sygnały Dnia” w Jedyne Polskiego Radia.
Piotr Gociek, dziennikarz Polskiego Radia, pytał też Rabieja, czy może obiecać, że „nie będzie dalszego zwężania ulic”. W tym kontekście dziennikarz wymienił Świętokrzyską. – Ulica ta jest przykładem właśnie takiego zwężenia, ale to jest jednak, jak się dzisiaj popatrzy na liczby i na to, jak ona wygląda, dobrym przykładem, bo to zwężenie, dotkliwe na początku, nie wpłynęło jednak na przepustowość. Więc tu będziemy bardzo ostrożni – wskazał Paweł Rabiej.
Miejsce w audycji poświęcono też pieszym. Dziennikarz stwierdził, że „jak się policzy przejścia podziemne i wszędzie porobi przejścia po wierzchu, no to już może być dotkliwe”. – Z drugiej strony też pamiętajmy, że piesi chcieliby jednak chodzić po powierzchni, a nie przemykać się po przejściach podziemnych – ripostował Rabiej. Wskazał też na osoby niepełnosprawne, dla których korzystanie z przejść podziemnych jest utrudnione – jeśli w ogóle możliwe.
Piesi i pasażerowie komunikacji miejskiej, których w centrum jest zdecydowanie więcej, niż osób przemieszczających się samochodami, nie powinni się jednak w pełni cieszyć z tych deklaracji. – Na pewno jedna rzecz będzie takim założeniem, któremu będziemy hołdować: nie będziemy robić zmian, które uprzywilejowują jednych kosztem drugich, czyli na przykład pieszych albo rowerzystów kosztem posiadaczy samochodów. Będziemy dążyli do tego, żeby więcej osób jeździło komunikacją miejską, bo wtedy część z tych problemów staje się mniej dotkliwa – stwierdził Paweł Rabiej.