Wprowadzone limity w pojazdach komunikacji miejskiej, a także spadające wpływy budżetowe stwarzają duże wyzwanie, jeżeli chodzi o umożliwienie mieszkańcom przemieszczania się. – Z transportem jesteśmy „pod ścianą”. Idą ciepłe miesiące. Chcielibyśmy wyznaczyć drogi i pasy rowerowe na pasach ruchu, by ułatwić przemieszczanie się – zapowiada Łukasz Franek, dyrektor Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie. W sumie mowa o ok. 7 km tras.
Jak wylicza Kraków, w czasie największych ograniczeń związanych z pandemią liczba pasażerów spadła o 80-90%, a ruch drogowy zmalał – w zależności od ulicy – o 30-70%. Ze wstępnych danych wynika, że okres zmniejszonego ruchu wiąże się z mniejszym zanieczyszczeniem w ciągach komunikacyjnych. Tlenki azotu na Alejach i Dietla są wyraźnie niższe niż we wcześniejszych okresach porównawczych. Miasto zastrzega jednak, że potwierdzenie tych obserwacji wymaga dłuższego okresu do porównań.
Teraz sytuacja zaczyna odwracać się. Rząd powoli „odmraża” gospodarkę, co już teraz przekłada się na stopniowo zwiększającą się liczbę osób przemieszczających się po mieście. Ruch drogowy wzrósł w ciągu tygodnia o 5%, jest coraz więcej zgłoszeń o problemach z parkowaniem, zwiększa się liczba pieszych i rowerzystów. Jednocześnie wciąż obowiązują ograniczenia w liczbie osób, które mogą przemieszczać się pojazdami komunikacji miejskiej. Zwiększa się też liczba kursów, w których przekroczona jest dopuszczalna liczba osób według rozporządzenia.
Dla przykładu: na mieście w ruchu jest 128 tramwajów z 240 dostępnych. W związku z obostrzeniami w tramwajach dostępnych jest ok. 4 tys. miejsc z 30 tys. ogólnej liczby miejsc w pojeździe, co oznacza, że aż 26 tys. miejsc jeździ pustych. – Widzimy, że jest coraz więcej ludzi w transporcie zbiorowym, na ulicach. Jesteśmy – w związku z limitami osób oraz ograniczeniami budżetowymi – pod ścianą – mówi Łukasz Franek, dyrektor Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie.
Wcześniej, przez pandemią, aż 75% osób przyjeżdżało do centrum komunikacją, rowerem i pieszo. Kraków nie chce dopuścić do nadmiernego wzrostu ruchu samochodowego. A do tego mogą doprowadzić limity narzucone przez rząd, jeżeli chodzi o pojemność pojazdów, zbyt wąskie chodniki, brak ciągłości infrastruktury rowerowej. Centrum nie pomieści większej liczby samochodów, nie ma dostępnych miejsc postojowych. Jednocześnie dystans społeczny oznacza konieczność zapewnienia większej przestrzeni na kolejki do sklepów, obiektów usługowych czy perspektywicznie – większych ogródków gastronomicznych.
Z tych względów miasto zamierza iść śladem innych zachodnich miast i wprowadzić szereg tymczasowych rozwiązań, znów przecierając szlaki w Polsce. – Próbujemy coś zadziałać, idą ciepłe miesiące. Chcielibyśmy wyznaczyć drogi i pasy rowerowe na pasach ruchu na ulicach, które z uwagi na mniejsze natężenie ruchu nie są konieczne – mówi Franek. Mowa jest też o min. 2 m szerokości na chodnikach i wdrożeniu tzw. sektorowej organizacji ruchu, która umożliwia dojazd samochodem pod każdy dom, sklep czy restaurację, ale nie pozwala skracać drogi przez centrum.
Łukasz Franek wymienia m.in. drogę rowerową na południowym pasie ruchu Grzegórzeckiej w kierunku centrum, kontrapas na ul. Wielopole, ul. Dietla od ronda Grzegórzeckiego, ul. Bernardyńskiej i ciągu Westerplatte – Św. Gertrudy. Na pierwszy ogień mają iść Grzegórzecka i Wielopole. Dodatkowa przestrzeń dla rowerzystów zostanie też wygospodarowana na moście Grunwaldzkim, który stanowi „lejek” w ruchu tramwajowym i gdzie chodniki są bardzo wąskie.
Na tym plany się nie kończą. – Wytypowaliśmy Nowohucką, gdzie są istotne odcinkowe braki, jeżeli chodzi o infrastrukturę rowerową, co zniechęca wielu mieszkańców do tej formy przemieszczania się – mówi Łukasz Franek. Tymczasowe drogi dla rowerów miałyby zostać też wyznaczone na ul, Księcia Janusza, a pasy dla rowerów na jezdni ul. Ofiar Dąbia i Pilotów.
Dla pieszych miałaby zostać oddana jezdnia ul. Podzamcze oraz skrzyżowanie przy Teatrze Bagatela. Dodatkowa przestrzeń miałaby zostać też zostać wygospodarowana przy Grzegórzeckiej, Mogilskiej i na moście Grunwaldzkim.
– Większość zmian będzie wykonana w maju, służby wchodzą tuż po długim weekendzie. Na pierwszy ogień idą Grzegórzecka i Wielopole, równolegle Nowohucka i most Grunwaldzki. Później I obwodnica, a na końcu Pilotów, bo tutaj ingerencja będzie najbardziej wymagająca – wskazuje dyrektor.