Rosyjska agresja na Ukrainę spowodowała znaczny i skokowy wzrost cen paliw. Powoduje to pogorszenie się kondycji finansowej przewoźników, którzy nie otrząsnęli się jeszcze z powodu strat wywołanych pandemią. Kumulacja tych czynników może spowodować znaczące zadłużenie lub upadki niektórych operatorów komunikacji autobusowej. Pomocne mogłoby się okazać wprowadzenie tarczy finansowej dla przewoźników, co postulują specjaliści i organizacje zrzeszające operatorów i organizatorów komunikacji, lecz jak na razie takiego rozwiązania nie będzie.
Transport publiczny w Polsce został znacząco dotknięty pandemią koronawirusa, która skutkowała odpływem pasażerów, a w konsekwencji znacznym spadkiem dochodów ze sprzedaży biletów. Dodatkowo limity w pojazdach komunikacji miejskiej wymuszały uruchamianie większych ilości brygad w celu zapewnienia takiej samej ilości miejsc w pojazdach, w porównaniu do czasów sprzed pandemii. To także zwiększało koszty przewoźników. Ponadto rosły ceny prądu, co w niektórych miastach spowodowało pewne
ograniczenia oferty transportowej. O ile przewoźnicy kolejowi powoli wychodzą na prostą i wracają do wyników przewozowych
sprzed pandemii, tego samego nie można powiedzieć o operatorach komunikacji miejskiej.
Pogorszenie sytuacji przez wojnę
Trudna sytuacja spowodowana lockdownami i wzrostami cen paliw oraz energii została jeszcze pogorszona w wyniku rosyjskiej agresji w Ukrainie. Atak Rosji sprawił, iż na światowych rynkach skokowo wzrosły ceny paliw, w tym oleju napędowego, którym napędzane są autobusy kursujące w polskich miastach i poza nimi. Większość obserwatorów zwróciła uwagę na skoki cen dla indywidualnych klientów, którzy nagle musieli płacić 40 groszy więcej za litr benzyny, natomiast zupełnie przemilczana została sytuacja przewoźników i operatorów komunikacji autobusowej.
Osoby z Ukrainy to potencjalni nowi pasażerowie
Mając na uwadze skutki pandemii, a więc znacznie ograniczone zyski, a ponadto skokowe wzrosty cen paliwa w ciągu ostatniego miesiąca musimy też pamiętać o tym, że rosyjska agresja spowodowała także masową migracją osób pochodzenia ukraińskiego, które dotarły do Polski. Na dzień dzisiejszy jest to już liczba przekraczająca dwa miliony osób, które w naszym kraju są zdane głównie na korzystanie z transportu publicznego, którym w wielu miejscach mogą
podróżować za darmo. Rodzi to paradoksalną sytuację, gdy do systemu publicznego transportu zbiorowego trafiają potencjalni nowi podróżni, a wielu przewoźników ma coraz większe problemy finansowe i może nie być w stanie zaspokoić potrzeb osób, które będą chciały skorzystać z ich usług. Wzrost cen benzyny skutkuje także tym, iż szczególnie w większych miastach (posiadających rozbudowaną sieć komunikacji miejskiej), mieszkańcy przesiadają się do autobusów, tramwajów i trolejbusów. Operatorzy komunikacji autobusowej coraz głośniej apelują więc do Ministerstwa Infrastruktury o pomoc, która mogłaby przybrać postać “tarczy” finansowej, utrzymującej ceny paliw na stałym i niezmiennym poziomie.
Bieżąca analiza, ale konkretnych działań brak
Zapytaliśmy o to Ministerstwo Infrastruktury, które jednak nie odniosło się wprost do pytań o tarczę i ewentualną centralną pomoc dla przewoźników.
– MI na bieżąco analizuje sytuację na rynku publicznego transportu zbiorowego, także w kontekście cen paliw oraz ewentualnego zastosowania rozwiązań pomocowych w przypadku dalszych wzrostów tych cen. Organizacje i zrzeszenia przewoźników autobusowych informują resort infrastruktury o aktualnej sytuacji branży transportowej spowodowanej dynamiką cen paliw, co bezpośrednio wpływa na wydatki ponoszone przez przewoźników i organizatorów publicznego transportu zbiorowego – przekazał nam rzecznik resortu, Szymon Huptyś.
Przewoźnicy sygnalizują realne problemy
Izba Gospodarcza Komunikacji Miejskiej, która jest oficjalnym zrzeszeniem przewoźników i operatorów wykonujących zadania w ramach komunikacji miejskiej w polskich miejscowościach, z
aapelowała o pomoc do Premiera RP, Mateusza Morawieckiego. W swoim piśmie prezeska izby, Dorota Kacprzyk, wskazała na naglącą potrzebę zapewnienia ciągłości dostaw paliw dla operatorów komunikacji miejskiej i rozwiązania finansowe, które uchronią spółki przed koniecznością ograniczania oferty, czy wręcz unieruchomienia komunikacji miejskiej, co może mieć miejsce w Nysie czy Oświęcimiu.
Podobną sytuację opisała koszalińska Gazeta Wyborcza,
która podała, iż tamtejsi radni miejscy mają przegłosować znaczną podwyżkę cen biletów na komunikację miejską, a miasto musiało też zwiększyć dotację dla MZK Koszalin. Powód? “MZK tonie w długach” –
mówiła skarbniczka miasta Katarzyna Macko, cytowana przez Wyborczą. Przewoźnik ma znaczące problemy finansowe właśnie przez wzrosty cen paliwa czy zmniejszoną sprzedaż biletów.
Podobna sytuacja ma miejsce w Gorzowie Wielkopolskim, który z powodu znacznego wzrostu wydatków
postanowił zupełnie zatrzymać inwestycję dotyczącą budowy węzła przesiadkowego wraz z krańcówką dla tramwajów, który miał się znaleźć przy dworcu kolejowym w tym mieście.5 złotych dopłaty z PKS+?
Apele branży transportowej odnoszą się także do kwestii Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych, programu znanego szerzej jako PKS+. Inicjatywa, która od kilku lat umożliwia organizowanie transportu autobusowego przez jednostki samorządów różnych szczebli aktualnie umożliwia uruchamianie linii autobusowych z dofinansowanie na poziomie 3 złotych do wozokilometra. Branża transportowa wnosi o nowelizację ustawy i zwiększenie dopłat do poziomu co najmniej 5 złotych już w tym momencie.
Pisał o tym chociażby Marcin Gromadzki, ekspert ds. transportu i właściciel firmy doradczej, która pomaga samorządom w organizacji efektywnego transportu publicznego.O ten postulat także zapytaliśmy Ministerstwo Infrastruktury, które jak na razie mówi tylko o przesunięciu środków dla województw, w których zabrakło funduszy w ostatnim naborze.
– W lutym i marcu 2022 r. Sejm i Senat RP uchwaliły projekt ustawy o zmianie ustawy o Funduszu rozwoju przewozów autobusowych o charakterze użyteczności publicznej. Ustawa została już przekazana do podpisu przez Prezydenta RP. Celem tej nowelizacji jest przesunięcie niezaangażowanych środków do województw, w których przydzielona na dany rok budżetowy kwota środków Funduszu okazała się niewystarczająca na objęcie dopłatą wszystkich przewozów o charakterze użyteczności publicznej ujętych we wnioskach organizatorów przewozów z tych województw. Ponadto zwiększona stawka dopłaty do jednego wozokilometra obowiązywać będzie do końca 2023 r. – odpowiedział Szymon Huptyś.
Unikalna szansa na odbicie po pandemii
Rzecznik nie odniósł się jednak do pytania o zwiększenie stawki dopłat w ramach PKS+, czy też nowelizacji ustawy pod kątem długości zawieranych umów, które obecnie można zawrzeć tylko na rok, co nie sprzyja budowaniu stabilnej siatki połączeń, a także nie zachęca do inwestycji w nowy tabor, którego zakup nie jest w stanie zwrócić się w ciągu jednego roku.
Wydaje się więc, że na razie przewoźnicy nie mogą się spodziewać konkretnych działań ze strony rządu. Lekiem na całe zło może się okazać ograniczanie oferty bądź podnoszenie cen biletów na komunikację miejską, ale oba te działania mogą zniechęcić podróżnych do korzystania z komunikacji publicznej. Rosyjska agresja i czynniki które spowodowała, dają realną szansę na powrót pasażerów do korzystania z transportu publicznego. Jednak żeby się tak stało, przewoźnicy muszą otrzymać realną pomoc, która pozwoli na rozwój oferty i wyjście na prostą po ponad dwóch latach działania w kryzysie finansowym i przewozowym.