Po ponad roku prac Sejm uchwalił nowelizację ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym i kilku innych ustaw, a w tym pakiecie znalazła się też poważna zmiana dotycząca zasad parkowania w największych polskich miastach. Podstawową jest podniesienie i częściowe uwolnienie stawek za parkowanie. W przyszłym roku możliwe jest parkowanie za 10 zł bez jednego grosza.
Ustawa, przygotowana przez Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju, przyjęta przez Sejm trafi jeszcze do Senatu, który może zaproponować swoje poprawki, a potem na biurko prezydenta. Dopiero po jego podpisie, zacznie obowiązywać. Najważniejszy etap prac legislacyjnych jest już jednak zakończony. W najistotniejszej dla polityki miejskiej części zmienia i rozszerza przepisy ustawy o drogach publicznych dotyczące tworzenia stref płatnego parkowania.
Śródmieście za „dziesiątkę” bez grosza
Miasta będą mogły tworzyć, tak jak dotychczas, strefy płatnego parkowania, ale też – i to nowość – śródmiejskie strefy płatnego parkowania. Te drugie ograniczono do miast powyżej 100 tys. mieszkańców i można je wyznaczać wśród intensywnej zabudowy, w ścisłym centrum miasta lub dzielnicy. ŚSPP może powstać tam, gdzie inne środki polityki transportowej nie działają i trzeba ją poprzedzić analizami rotacji samochodów przy różnych stawkach za godzinę.
Zwykła strefa płatnego parkowania ma się różnić od śródmiejskiej właśnie opłatami. Koszt parkowania, od prawie dwóch dekad ustalony w ustawie na najwyżej 3 zł za pierwszą godzinę, skutecznie wiązał ręce samorządom. W sytuacji gdy parkowanie jest tańsze od biletu autobusowego o wszelkiej polityce związanej z ograniczaniem ruchu i walką z zatłoczeniem miast przez auta, nie ma mowy.
W przyjętej przez Sejm nowelizacji co prawda nie dano samorządom prawa do całkowicie swobodnego ustalania wysokości opłat, ale też nie wpisano tam konkretnej sumy. Górną granicę ceny pierwszej godziny parkowania powiązano z płacą minimalną. W przypadku zwykłej SPP nie może przekroczyć 0,15 proc. płacy minimalnej, w przypadku śródmiejskiej SPP – 0,45 proc. płacy minimalnej. Stawki będą więc rosły.
Skąd 9,99 zł z tytułu tego artykułu? Otóż rząd planuje płacę minimalną na 2019 rok na poziomie 2220 zł brutto. 0,45 proc. tej sumy to właśnie 9,99 zł. W przypadku zwykłej strefy płatnego parkowania będzie to 3,33 zł, czyli nieznacznie więcej niż dziś. Zasady ustalania opłat za kolejne godziny pozostają bez zmian, a więc stawka za drugą może być najwyżej o 20 proc. wyższa niż za pierwszą, za trzecią – najwyżej o 20 proc. wyższa niż za drugą, a za czwartą i kolejne – znów maksymalnie tak wysoka jak za pierwszą. Konkretne stawki określą rady miast.
Nie mniej istotne jest też podniesienie kary za brak opłaty za parkowanie. Do tej pory nie mogła przekraczać 50 zł, co powodowało, że niektórzy kierowcy zwyczajnie opłatami się nie przejmowali. Teraz „opłatę dodatkową” za brak biletu parkingowego (w obu rodzajach stref) ustalono na maksymalnym poziomie jako 10 proc. płacy minimalnej, czyli w przyszłym roku będą to 222 zł.
Ustawa raczej na plus
Ustawa daje samorządom nowe narzędzia do kształtowania polityki miejskiej. Rzuca się w oczy wpisane w przepisy powiązanie tego narzędzia z kształtowaniem lokalnej polityki transportowej i polityki przestrzennej. To jeden z pierwszych przypadków, gdy ustawodawca dostrzega właśnie taki cel uchwalanych przepisów, a nie podreperowanie budżetu, czy modną ostatnio walkę o czyste powietrze. Np. w projektowanych przepisach dotyczących opłat za wjazd do centrów miast o polityce transportowej się nie mówi.
Widać to również w przepisie, który nakazuje środki pozyskane ze stref płatnego parkowania składać na osobnym koncie i minimum 65 proc. z nich wykorzystywać „wyłącznie na sfinansowanie poprawy publicznego transportu zbiorowego, budowę lub przebudowę infrastruktury pieszej lub rowerowej lub zieleń i zadrzewienia w gminie”. Pozornie to ograniczenie kompetencji samorządu, ale ten wachlarz celów jest na tyle szeroki, że nie powinien stanowić dla nich kłopotu.
Największym minusem przepisów jest ograniczenie możliwości tworzenia stref śródmiejskich do największych miast. Pozbawione tej możliwości zostały nadmorskie kurorty, czy Zakopane, które okresowo mają duży kłopot z natłokiem samochodów. Jednak jako całość nowe przepisy znacznie ułatwiają miastom zarządzanie ruchem samochodowym i jeśli nie zostaną rozmontowane przez senatorów, będą w dużej części spełnieniem wieloletnich postulatów samorządowców.