W ramach Funduszu Autobusowego powiat słupski dofinansowuje 17 linii autobusowych. Jednak na przełomie sierpnia i września pasażerowie części linii zostali zaskoczeni… likwidacją niektórych połączeń.
Pasażerowie dojeżdżający do Słupska z, położonych na trasie do Łeby, Główczyc z końcem wakacji przekonali się, że część autobusów PKS Słupsk, z których korzystali w tym miesiącu, nie pojedzie. W drugą stronę, czyli do Lęborka i Łeby nie dojadą w ogóle. Sprawę opisał w środę „Głos Pomorza”. Jak do tego doszło?
Z Główczyc do Słupska można się dostać dwiema trasami – przez Żelkowo i przez Damnicę. Na obu trasach do tej pory jeździło dwóch przewoźników – wspomniany PKS Słupsk oraz Nord Express. Miejscowość jest w zasadzie całkiem nieźle skomunikowana ze Słupskiem. To kilkanaście kursów dziennie. Mniej w weekendy i z ostatnim autobusem odjeżdżającym ok. godziny 20., ale w porównaniu do wielu innych miejsc w Polsce, nie jest źle.
Jak informuje lokalna gazeta, PKS Słupsk zlikwidował swoje kursy przez Żelkowo. Dlaczego? Bo ta linia zyskała dofinansowanie z Funduszu Autobusowego, ale starostwo powiatowe porozumiało się z Nord Expressem i to jemu będzie dopłacało do kursów. PKS Słupsk uznał, że nie ma szans na konkurowanie w tej sytuacji i będzie jeździł tylko przez Damnicę. Ponoć starostwo, w następnym rozdaniu chce objąć dofinansowaniem tę linię i zyskał by na tym wtedy PKS Słupsk. Niewykluczone, że swoje kursy zlikwiduje tam wtedy Nord Express.
Mieszkańcy Główczyc w zasadzie nie stracą jeśli chodzi o kierunek na Słupsk, bo PKS Słupsk poinformował, że swoje kursy z jednej trasy przerzuca na drugą. Ucierpieli z powodu zamieszania, bo zmiany w rozkładach ogłaszano w ostatniej chwili.
Można się dziwić, dlaczego Fundusz Autobusowy, który miał pozwolić na przywracanie linii tam, gdzie nie ma żadnego połączenia autobusowego (literalnie – nie funkcjonowało od minimum trzech miesięcy przed wejściem w życie ustawy), w tym przypadku służy do dofinansowania połączeń obsługiwanych często, w dodatku przez dwóch przewoźników. A w konsekwencji do rezygnacji jednego z nich.
To wynika jednak z logiki zaprojektowanego w Ministerstwie Infrastruktury systemu. „Nowe linie autobusowe” (na które można uzyskać dofinansowanie) są bowiem, według wykładni ministerstwa, rozumiane również jako już funkcjonujące linie, którym dodano przystanek, dodatkowy kurs, albo je przedłużono. Nie wiadomo ile pieniędzy z funduszu przeznaczono na takie „nowe” linie. Urzędy wojewódzkie – zajmują się przyjmowaniem wniosków i rozdziałem środków – które o to zapytaliśmy, póki co nie odpowiedziały nam na to pytanie.