– Kluczowe jest stworzenie efektywnego popytu, co wymaga wielopłaszczyznowych działań. Wszystkie z nich są zawarte w zarysowanym planie rządowym – wskazuje Wiesław Cieśla, pełnomocnik prezesa ds. kluczowych klientów w Solarisie, komentując przedstawiony w tym tygodniu plan „e–Bus” przygotowany przez ministerstwa kierowane przez Mateusza Morawieckiego i Krzysztofa Tchórzewskiego. Z kolei Karol Zarajczyk, szef Ursusa, do którego należy Ursus Bus, wskazuje, że ich autobus elektryczny Ekovolt, ma znaleźć nabywców nie tylko w Polsce.
We wtorek na Politechnice Warszawskiej
minister rozwoju Mateusz Morawiecki przedstawił niektóre elementy planu rozwoju elektromobilności w Polsce. Jednym z nich ma być zbudowanie silnego rynku, budowanych z polskich podzespołów, autobusów elektrycznych. W prezentacji planu „e–Bus” wymieniono kilku producentów, którzy już dziś z sukcesami działają w tej branży, lub planują to robić, m.in. Solarisa, Ursusa, Autosan, czy posiadające fabrykę na Dolnym Śląsku Volvo.
Według rządu potencjał to nawet 1000 autobusów produkowanych i sprzedawanych rocznie w Polsce, co oznaczałoby wykreowanie rynku o wartości 2,5 mld zł.
Może nie tysiąc, ale…– Perspektywy dla autobusów elektrycznych są bardzo dobre, bo wiele środków unijnych będzie skierowanych na wymianę taboru transportu miejskiego w kierunku taboru ekologicznego, w związku z europejskimi wymogami zielonego transportu – mówi nam Karol Zarajczyk, szef Ursus S.A. którego częścią jest producent autobusów Ursus Bus. – Według naszych analiz, w perspektywie najbliższych 3 lat, tylko w polskich miastach odbędą się przetargi na zakup 500-600 nowych autobusów elektrycznych. Weźmiemy też udział w przetargach organizowanych w Szwecji, Anglii, Izraelu, Czechach i Meksyku na łączną liczbę ponad 500 autobusów elektrycznych – dodaje.
Cieśla z kolei traktuje wspomniany tysiąc autobusów jako liczbę docelową. – To, czy zostanie osiągnięta w roku 2022 czy nieco później, ma mniejsze znaczenie i zweryfikuje to rynek. Ważne jest, aby podążać do bardzo ambitnego, ale jasno określonego celu – tłumaczy. Akurat Solaris jest wśród polskich firm najbardziej zaawansowany jeśli chodzi o sprzedaż elektrobusów. Pojazdy tego producenta jeżdżą już w Warszawie, pod koniec zeszłego roku trafiły do Krakowa, są też jedyną ofertą w rozstrzyganym właśnie przetargu na kilkanaście elektrobusów dla Jaworzna.
„e–Bus” dla Polski, nie dla ChinWśród najbardziej przydatnej pomocy ze strony rządu producent z Bolechowa chciałby przede wszystkim stworzenia warunków do rozwoju rynku w Polsce (ministerstwo zapowiadało m.in. zmiany prawne ułatwiające budowę infrastruktury, ułatwienia w dostępie do nowych technologii, czy programy zakupowe). Ursusowi za to przeszkadza głównie biurokracja w kontaktach z klientami zagranicznymi.
– Jesteśmy w stanie konkurować z innymi producentami autobusów elektrycznych. Przede wszystkim funkcjonujemy na rynku europejskim i tworzymy produkty o europejskiej jakości – mówi Zarajczyk, którego firma to poważny eksporter ciągników, choć akurat na rynku autobusów elektrycznych jest stosunkowo nowa. – W kwietniu 2015 r. nasz autobus elektryczny Ekovolt otrzymał europejskie świadectwo homologacji, co umożliwia jego sprzedaż na rynku polskim oraz na rynkach Unii Europejskiej. W niektórych aspektach oferujemy rozwiązania, które dają lepszą funkcjonalność, na przykład nasze autobusy mają unikatowe rozwiązanie w zakresie montowania baterii. Umieszczone są nie na dachu, a z tyłu pojazdu, zaraz nad podłogą, co ułatwia dostęp do nich – tłumaczy.
Cieśla wskazuje, że Solaris już teraz ma doświadczenie, które pozwala mu na rywalizację z producentami zagranicznymi, w tym z chińskimi potentatami.
– Chińskie firmy mają większą skalę produkcji, ale nie jest to jedyny i kluczowy czynnik w walce o rynek. Firmy europejskie, w tym Solaris, są znacznie bliżej klienta: geograficznie i mentalnie. Doskonale znamy i rozumiemy specyfikę rynku i jego wymagania. W przypadku nowych technologii to właśnie te czynniki, przekładającą się na czas reakcji, zrozumienie problemów i umiejętność ich szybkiego rozwiązywania. W żadnym wypadku nie lekceważymy konkurencji w tym z rynków azjatyckich ale wymienione atuty pozwalają nam bez przesadnej obawy spoglądać w przyszłość – tłumaczy. – Poza tym z założenia program „e-Bus” ma być kołem zamachowym polskiej, a nie chińskiej gospodarki – dodaje.