– Autobusy wodorowe nie wyprą z rynku elektrobusów, ale w wielu sytuacjach mogą pełnić rolę komplementarną. Te produkty doskonale się uzupełniają – mówi w rozmowie z Transportem–Publicznym.pl wiceprezes Solarisa Dariusz Michalak.
Jakub Dybalski, Transport-Publiczny.pl: Elektryczny Solaris Urbino został autobusem roku. Wasza firma inwestuje w napęd elektryczny, a w dodatku pokazaliście w Hanowerze nowe wersje autobusu hybrydowego i napędzanego CNG. A co z innymi napędami, np. LNG czy wodorowym?Dariusz Michalak, wiceprezes Solaris Bus & Coach: Jeśli chodzi o ciekły gaz ziemny to w tej chwili nie ma dużego zapotrzebowania na rynku. Już dawno zadeklarowaliśmy gotowość zbudowania takiego autobusu, ale nie ma przetargów. Jeden duży, na 35 pojazdów, był w Warszawie. Nie wystartowaliśmy, bo jednym z warunków było zagwarantowanie stałej ceny paliwa, a właściwie relacji ceny gazu do ceny diesla, przez 10 lat. Rozmawialiśmy na ten temat z PGNiG, ale ostatecznie nie zdecydowaliśmy się wziąć na siebie takiej odpowiedzialności. W efekcie autobusy dostarczył Solbus we współpracy z Gazpromem Germania.
Jeśli chodzi o wodór, czyli ogniwo paliwowe, to od ponad roku
dwa takie Solarisy jeżdżą w Hamburgu. Ta technologia jest na rynku od dłuższego czasu i od lat mówi się, że wkrótce nadejdzie jej upowszechnienie. już za chwilę stanie się przełomowa. Tylko że... ten moment długo nie nadchodził. Obecnie jednak wydaje się że nadszedł właściwy moment. Zbudowaliśmy 2 autobusy elektryczne z wodorowym ogniwem paliwowym dla Hamburga, startujemy w kolejnych przetargach.
Czyli jednak ktoś kilka takich autobusów chce?I to wcale nie mało. Na finiszu jest przetarg w Rydze na 20 takich pojazdów, czyli to relatywnie duże zamówienie. Co więcej w Europie jest właśnie prowadzony unijny program, w którym miasta zadeklarowały chęć zakupu w sumie ponad 140 takich autobusów. Polega to w uproszczeniu na tym, że Unia dokłada 200 tys. euro do zakupu autobusu 12-metrowego, lub 250 tys. euro do przegubowego, a dofinansowania można w tym przypadku łączyć z innymi programami pomocowymi. Czyli pieniądze unijne np. z krajowymi funduszami na zakup takich pojazdów. Program podzielono na trzy klastry: brytyjski, północny, w którym jest Szwecja i wspomniany przetarg w Rydze, oraz środkowoeuropejski, czyli w tym wypadku Niemcy, Francja i Włochy.
To taka "wodorowa GAZELa"?W uproszczeniu można to tak nazwać. Dwa lata temu w Brukseli producenci autobusów, w tym Solaris, podpisali porozumienie, że są gotowi zbudować pojazdy na ogniwo paliwowe. Rok później klienci podpisali coś podobnego, tylko była to deklaracja, że są gotowi takie pojazdy kupić. Następnie ogłoszono program pomocowy wspierający zakupy, a w przygotowaniu jest już kolejny jego etap, na 2017 rok Coś się w tej technologii ruszyło.
Jeśli udało by się wam uszczknąć cześć europejskiego zamówienia, może to być nowa gałąź produktów Solarisa?Autobusy wodorowe nie wyprą z rynku elektrobusów, ale w wielu sytuacjach mogą pełnić rolę komplementarną. Te produkty doskonale się uzupełniają. Obecnie dużą barierą w rozpowszechnianiu technologii wodorowej stanowi cena, ale każda nowa technologia na początku jest droga. Wraz ze wzrostem ilości, produkty będą stawały się coraz bardziej atrakcyjne cenowo.
Ogniwa wodorowe? Konieczny efekt skali