Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie udostępnił prośbę do premiera Mateusza Morawieckiego o weryfikację zakazu korzystania z rowerów publicznych i interpretację zapisów dotyczących korzystania z parków w trakcie kryzysu związanego z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2. - Autorom rozporządzenia zapewne zależało na ograniczeniu roli rekreacyjnej rowerów miejskich i pośrednio skłonieniu Polaków do pozostania w domach. Takie systemy można wyłączyć w weekendy, a także zamknąć konkretne stacje w bezpośrednim sąsiedztwie terenów rekreacyjnych – stwierdza Łukasz Puchalski, dyrektor ZDM.
31 marca Rada Ministrów wprowadziła
rozporządzeniem kolejne restrykcje mające powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa powodującego chorobę COVID-19. Jednym z nich jest zakaz korzystania z rowerów miejskich.
Głównym problemem w warunkach pandemii jest zachowanie właściwych odstępów od innych. Rower wydaje się bezpieczną alternatywą dla metra, tramwajów, autobusów czy nawet taksówek. Berlin i Paryż dostrzegły zalety takiego przemieszczania w walce z powstrzymaniem koronawirusa. Stolica Niemiec poszerzyła na głównych ulicach pasy przeznaczone dla cyklistów, natomiast główny ośrodek nad Sekwaną udostępnił od 1 kwietnia za darmo rower publiczny Velib.
80 proc. wypożyczeń na przejazdy do 20 minut
Pojazdy na dwóch kółkach pozwalają na uniknięcie tłoku w innych środkach transportu i przede wszystkim indywidualne przemieszczanie. Dodatkowo jest łatwo dostępny, tani, a wręcz darmowy jak udowadnia to stolica Francji. Większość stacji rowerowych znajduje się w najważniejszych punktach większych miast, a co za tym idzie w pobliżu szpitali, urzędów oraz instytucji publicznych. "To wygodne dla tych, którzy muszą się poruszać po mieście mimo lockdownu" - podkreślił Łukasz Puchalski, pełnomocnik Prezydenta Miasta Warszawy ds. Komunikacji Rowerowej.
Stołeczne Veturilo ma 900 tys. zarejestrowanych użytkowników. Ostatnie dni pokazały, że z systemu korzysta po kilka tysięcy osób dziennie. Przystępna pogoda zwielokrotnia statystyki, a 80 proc. wypożyczeń to przejazdy do 20 minut, co świadczy o tym, że nie są to przejazdy rekreacyjne, co najbardziej chcieli wyeliminować autorzy restrykcji. Wielu mieszkańców Warszawy nie ma samochodów, bo w normalnych warunkach nie jest im potrzebny. Wydany zakaz pozbawił w ten sposób alternatywy dla transportu publicznego. "Autorom rozporządzenia zapewne zależało na ograniczeniu roli rekreacyjnej rowerów miejskich i pośrednio skłonieniu Polaków do pozostania w domach. Takie systemy można wyłączyć w weekendy, a także zamknąć konkretne stacje w bezpośrednim sąsiedztwie terenów rekreacyjnych" – stwierdził Puchalski.
Efekt restrykcji odwrotny od zamierzonego?
Zamknięte aktualnie parki oraz bulwary były także często najszybszym sposobem dostania się do pracy dla wielu stołecznych pracowników, którzy wybierali takie właśnie ciągi piesze czy rowerowe. Uchwalone rozporządzenie nie wspomina nic o samochodach współdzielonych, a także o hulajnogach, których użytkowanie jest droższe od rowerów. Status prawny tego środka transportu nadal nie jest jasny, a zyski części firm nie są opodatkowane. Ubiegły sezon pokazał również, że w tym przypadku wyższe jest prawdopodobieństwo wypadku. "Sam sposób korzystanie z hulajnogi jest bardzo podobny do korzystania z rowerów miejskich" – przekonuje pełnomocnik prezydenta Miasta Warszawy ds. Komunikacji Rowerowej.
System Veturilo dbał o bezpieczeństwo w czasie pandemii, dezynfekując regularnie pojazdy. Według autorów prośby skierowanej do premiera warte podkreślenia było również to, że ich wypożyczenie w 90 proc. odbywa się bezdotykowo za pomocą mobilnej aplikacji. "Efekt wprowadzonych restrykcji może być w ten sposób odwrotny od zamierzonego" – dowodzi w podsumowaniu wniosku Łukasz Puchalski.