Zaprojektowane w ustawie o elektromobilności strefy czystego transportu mają pomóc w ograniczeniu ruchu najbardziej dymiących samochodów w centrach miast. Serwis internetowy czasopisma prawniczego Lege Artis zwraca jednak uwagę, że wjazd do strefy rowerem, w świetle przyjętych przepisów, może się skończyć… kilkusetzłotowym mandatem.
Swoje wątpliwości co do sensowności przyjętych przepisów wskazał
Olgierd Rudak w artykule w serwisie internetowym czasopisma Lege Artis. Chodzi o to, że zgodnie z przepisami ustawy, strefa polega na wyznaczeniu obszaru z ograniczonym wjazdem pojazdów innych niż elektryczne, napędzane wodorem i napędzane gazem ziemnym. Ta sama ustawa określa również definicje tych trzech rodzajów pojazdów. W każdym przypadku jest to „pojazd samochodowy” napędzany w określony sposób (prądem, wodorem lub gazem ziemnym).
Rower jest pojazdem, podlega więc przepisom dotyczącym poruszania się po mieście. Nie jest jednak pojazdem samochodowym. Nawet rower elektryczny, nie jest więc „pojazdem elektrycznym” w rozumieniu ustawy o elektromobilności i przepisów o strefach czystego transportu.
W związku z tym – jak przekonuje autor – rower podlega ograniczeniom tak jak wszystkie pojazdy, które nie mieszczą się w trzech wyżej wskazanych kategoriach. Czyli na bicyklach będzie można wjechać do strefy tylko w godzinach 9.-17. i to w przypadku wcześniejszej opłaty. Poza tymi godzinami rowery, jak i wszystkie pojazdy, które nie są ekologicznymi samochodami, tam nie wjadą. Ustawa pozostawia furtkę. Samorządy mają ogólną możliwość wskazania innych kategorii pojazdów, którym chcieliby dać prawo do poruszania się w strefach czystego transportu, a ustawa ich nie wymienia. Ale jeśli radni się zagapią, albo celowo nie wskażą rowerów…
Oczywiste, że zamysłem ustawodawcy było ograniczenie wjazdu do stref spalinowym samochodom. Ale przepisy zostały tak skonstruowane, że rowery też się w nich nie mieszczą. Autor o tym nie wspomina, ale siłą rzeczy to samo musi dotyczyć np. motocykli, czy skuterów.
Co ciekawe człowiek prowadzący rower, jest traktowany w przepisach ruchu drogowego jako pieszy (musi się poruszać po chodniku, przez przejście dla pieszych rower należy przeprowadzić, itp.). Innymi słowy można rower do strefy wprowadzić. Czy da się w ten sposób uniknąć ograniczenia wjazdu i opłaty za wjazd? To już wątpliwe, bo ustawodawca zapisał, że „opłata za wjazd (…) może być pobierana jedynie za poruszanie się pojazdów…”. To skłania do wniosku, że ustawodawca nie przewidział sytuacji, w której jakiś pojazd, który w zamyśle nie powinien poruszać się po strefie, jednocześnie będzie się mógł do niej legalnie dostać.
To kolejna kontrowersja związana z przepisami, które miały dać miastom skuteczne narzędzie do walki ze smogiem i samochodowym zatłoczeniem. Wcześniej okazało się, że poprawki posłów, które miały ograniczyć prawo miast do wprowadzenia opłat wobec kierowców zwykłych aut wjeżdżających do strefy,
w praktyce odbierają im prawo wjazdu do takiej strefy przez 2/3 doby.