„Uwaga! Przejścia nie ma” – głoszą od środy tabliczki na barierkach na przejściu dla pieszych przy ul. Racławickiej w Świdniku. Mieszkańcy narzekali, że jest niebezpieczne. Policja przejrzała statystyki i potwierdziła tę ocenę. Rozwiązanie? Zamknięcie przejścia. Kuriozalną sytuację opisał lokalny serwis LSW24.pl i inne media.
– Mieszkańcy mogą korzystać z drugiego przejścia, zlokalizowanego niespełna 100 metrów wcześniej – mówi w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim starosta Łukasz Reszka.
Można założyć, że mieszkańcy okolicy przepytywani przez lokalne media, nie są zadowoleni z rady starosty, który wysyła ich „niespełna” 100 metrów dalej, by przeszli przez trzy pasy ruchu na Racławickiej. – Ludzie kochani! Jak to nie ma przejścia? Przecież ono jest tu bardzo potrzebne. Jak to się może podobać? Mieszkam tutaj blisko i jak mam teraz przejść z zakupami? – cytuje jedną z mieszkanek Świdnika
serwis LSW24.pl.
Przejście przez Racławicką uznano za niebezpieczne. W ciągu ostatnich trzech lat doszło na nim do sześciu wypadków i 47 kolizji. Jedna osoba zginęła, cztery zostały ranne.
– Piesi sygnalizowali, że wyremontowany, prosty odcinek jezdni zachęca kierowców do przekraczania dozwolonej prędkości – tłumaczy starosta Reszka.
„Miejsca postojowe wyznaczone po prawej stronie drogi bezpośrednio przed przejściem dla pieszych, po wewnętrznej stronie łuku drogi, w znaczący sposób ograniczają widoczność pieszych wchodzących na przejście z prawej strony” – cytuje opinie policji LSW24.pl. – Zwłaszcza wtedy, kiedy zatrzymywały się tutaj większe samochody, np. busy. Wówczas pole widzenia było znaczenie ograniczone – konkretyzuje w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim asp. Elwira Domaradzka, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Świdniku i dodaje, że to policja, na początku listopada zaleciła likwidację przejścia.
Starosta Reszka przyznaje, że świdnicki ratusz „pozytywnie odpowiedział na postulat mundurowych”. Serwis LSW24.pl zaznacza, że mieszkańców o zdanie nie zapytano.
Mieszkańcy Świdnika na razie najwyraźniej nie doceniają starań policji i lokalnych władz, które najpierw przebudowały ulicę, pozwalając się rozpędzać kierowcom i wyznaczyły miejsca postojowe zasłaniające zebrę, a potem w trosce o bezpieczeństwo pieszych, postanowiły zlikwidować jedyne przejście w okolicy. Jak informują media, piesi ignorują radę starosty, omijają barierki i przechodzą „na dziko”.
Czy poprawiło to bezpieczeństwo, będzie zapewne wiadomo po kolejnej analizie.