UBB, czyli niemiecka spółka transportowa, której autobusy zostały na początku sierpnia zatrzymane w Świnoujściu wskutek sporu z władzami miasta przekonuje, że ma wszystkie potrzebne zezwolenia, by wozić pasażerów na transgranicznej trasie między Świnoujściem a Ahlbeck. A z urzędem miasta tego nie uzgadniała, bo nie musi.
O sprawie
pisaliśmy dwa tygodnie temu. Z początkiem sierpnia w centrum Świnoujścia Straż Miejska zatrzymała cztery autobusy należące do niemieckiego przewoźnika kolejowego (obsługuje tamtejsze kolejowe połączenie transgraniczne) i autobusowego. Według władz miasta autobusy nie mogły wozić pasażerów, bo nie miały na to ich zgody. Dzień później autobusy zostały zatrzymane na granicy. Przedstawiciele UBB przekonywali, że działają zgodnie z prawem, a władze miasta nie pozwalają im na prowadzenie legalnej działalności.
Cała sytuacja była kulminacją trwającego wiele miesięcy sporu. Linia autobusowa między Świnoujściem a Ahlbeck działała przez wiele lat do 2015 r., gdy ówczesnego niemieckiego operatora przejęło UBB, a zezwolenie wygasło. Rozmowy między stroną polską a niemiecką o powrocie do współpracy nie przyniosły rezultatu, a obie strony zaczęły myśleć o wożeniu pasażerów na własną rękę.
W przysłanym do nas przez kancelarię reprezentującą UBB liście, przedstawiciele przewoźnika tłumaczą, że to mają konieczne do tej działalności zezwolenie (wydane a także sami próbowali inicjować przez ostatnie dwa lata rozmowy ze Świnoujściem. Próbowali przekonać polskiego partnera do skierowania ruchu pasażerskiego na linię kolejową (autobusy miałyby pełnić po obu stronach granicy rolę dowozową). Jak tłumaczą, wystąpili o zezwolenie na prowadzenie tej działalności na własną rękę, bo wcześniej o to samo mieli wystąpić świnoujscy urzędnicy. Urząd w Rostocku udzielił zezwolenia im, a Komunikacji Autobusowej, czyli świnoujskiej spółce, nie. „Wniosek Komunikacji Autobusowej został oddalony, ponieważ usługi, które chciała świadczyć spółka, zakwalifikowano jako kabotaż, tj. transport pomiędzy 21 przystankami na terenie Niemiec. Wniosek UBB, obejmujący tylko dojazd z Niemiec do Świnoujścia i wykluczający kabotaż, został rozpatrzony pozytywnie” – czytamy w liście od przedstawicieli UBB.
Warto wskazać, że unijne prawo dopuszcza połączenie transgraniczne, a zakazuje kabotażu. To pierwsze ma miejsce wtedy, gdy autobus przejeżdża granicę, zabiera pasażerów z jednego, ściśle określonego miejsca, po czym wraca do kraju pochodzenia, a nie zabiera pasażerów, jak regularna linia, zatrzymując się na kolejnych przystankach (to byłby właśnie kabotaż).
Prezydent Świnoujścia, w rozmowie z nami zarzucał UBB brak dobrej woli i chęć działania właśnie na zasadzie kabotażu. Wskazuje też, że z zezwolenia, jakie otrzymało UBB wynika, że do realizacji przewozów konieczne jest porozumienie ze stroną polską (w przetłumaczonym zezwoleniu, które prawnicy UBB przysłali do naszej redakcji, takiego wymogu jednak nie ma). UBB twierdzi, że zgody nie potrzebuje, a prawo do wożenia pasażerów wynika wprost z unijnych przepisów.
„Obecnie UBB jest uprawniona do świadczenia usług transportowych pomiędzy Ahlbeck i Świnoujściem (w obie strony) na podstawie zezwolenia wydanego przez niemiecki Urząd Budowy Dróg i Ruchu Drogowego Landu Mecklemburg-Vorpomen w Rostocku w dniu 3 lipca (…) UBB nie świadczy usług transportowych w Polsce, w szczególności nie wozi pasażerów, chcących skorzystać z przejazdu na terenie Świnoujścia – czytamy w liście.
Na awanturze w Świnoujściu najbardziej cierpią pasażerowie, zresztą po obu stronach granicy, którym od dwóch lat pozostaje jeden środek transportu, czyli pociąg.