Komunikacja publiczna znajduje się niemal w każdym większym mieście na świecie. Czasem są to zorganizowane systemy jak w Europie, czasem indywidualne biznesy lokalnych przewoźników. A jak to robią w Afryce Wschodniej?
Systemy transportowe w Afryce są oparte głównie na prywatnych biznesach kierowców. To oni inwestują w autobus sprzedają bilety i ustalają trasę. W żadnym z analizowanych miast nie udało się stworzyć spójnego systemu komunikacji, opartego na miejskich autobusach, ale nie oznacza to, że komunikacja miejska w tych miastach nie działa.
Jak to się robi w NairobiNairobi to jedno z największych miast Afryki Wschodniej, stolica Kenii. Od 1937 roku działał tu pierwszy publiczny system komunikacji miejskiej na kontynencie - Kenya Bus Service, jednak nie podołał konkurencji ze strony prywatnych mikrobusów znanych jako matatu. W wielu państwach afrykańskich Matatu, czyli minibusy z kilku-kilkunastoma miejscami siedzącymi w środku, stanowią trzon komunikacji publicznej. Nikt nie interesuje się stanem technicznym busików czy ubezpieczeniem więc pojazdy często zostawiają za sobą chmurę czarnego dymu.
Matatu nie mają określonej maksymalnej liczby pasażerów, dlatego do środka wsiada tylu pasażerów ilu się zmieści. Za pobór opłat oraz koordynację układania pasażerów w środku odpowiedzialny jest konduktor. Do jego zadań należy również informowanie kierowcy o miejscach gdzie należy się zatrzymać żeby zabrać czy wysadzić pasażera. Busiki wyruszają z punktów startowych dopiero wtedy, gdy są zapełnione, Nieznane są rozkłady jazdy. System ten jest bardzo podobny do marszrutek w krajach byłego bloku sowieckiego oraz dolmuszy w Turcji.
Xlaojun Deng, Creative Commons Attribution 2.0 (CC-BY 2.0)W Nairobi część Matatu jest dowodzona przez organizatora transportu - Kenya Bus Service Management. Jak piszą na swojej stronie - Zarządzamy 250 autobusami i przewozimy 2,6 miliona pasażerów miesięcznie. Linie są ponumerowane i jeżdżą według ramowych rozkładów jazdy. Mimo, że reszta linii jest własnością prywatną to są dokładnie ponumerowane, a pasażerowie mogą sprawdzić trasy za pomocą aplikacji. We współpracy Uniwersytetu w Nairobi, Uniwersytetu Columbia z MIT powstał projekt “Digital Matatus”, czyli mapę odwzorowującą trasy matatu za pomocą nadajników GPS - Spotkaliśmy się z mnóstwem ciekawych obserwacji, szczególnie od kobiet, które mówiły, że jest to niezwykle ważna inicjatywa, szczególnie w nocy, kiedy chcę upewnić się że jadę właściwą matatu - opowiada Jacqueline Klopp z Uniwersytetu Columbia
Uber w KampaliPlanu uruchomienia zorganizowanego transportu w stolicy Ugandy istnieją od 2007 roku. W 2012 roku prywatna firma Pioneer Easy Bus Ltd uruchomiła regularne linie autobusowe na podstawie koncesji miejskiej. Nie jeździły jednak długo - w 2013 roku autobusy zostały skonfiskowane na poczet nieopłaconych podatków a sama firma upadła.
- Największym problemem jest stopa zwrotu z inwestycji - mówi John Masanda z Pioneer Bus - Jeśli nie mamy monopolu na daną trasę, nie możemy konkurować z innymi przewoźnikami. Koszt jednego autobusu to 120 000 dolarów, a za to można kupić 10 taksówek. Problem ze zwrotem jest powodem niestabilności tej inwestycji.
sarahemcc, Creative Commons 3.0 (CC BY-SA 3.0)Mimo planów budowy sieci autobusowej, popularnym środkiem transportu w Kampali pozostały boda-boda, czyli motorowery przewożące jednego lub więcej pasażerów, często z dodatkowym bagażem. Nie jest więc dziwne, gdy na jednym motocyklu jedzie rodzina z dziećmi oraz kilka worków węgla czy baniaki z wodą.
Boda-boda są doskonałym rozwiązaniem na korki, które są prawdziwą plagą Kampali. Kierowcy z wprawą wymijają stojące pojazdy szybko dowożąc pasażerów na miejsce. Motorowery można znaleźć na przystankach, pod sklepami czy urzędami. Podróż przez całe miasto kosztuje 5 000 szylingów ugandańskich (około 2 dolarów).
W tym biznesie również pojawiły się innowacje, m.in. działający trochę jak Uber - SafeBoda. Jest to aplikacja służąca do kojarzenia ze sobą pasażerów i kierowców boda-boda. Firma gwarantuje dobrze wyszkolonych - szczególnie w bezpiecznej jeździe i pierwszej pomocy kierowców. SafeBoda obiecuje również, że w każdym boda-boda znajdzie się… kask dla pasażera, dla poprawy bezpieczeństwa - To bardzo prosta aplikacja, która została zaprojektowana specjalnie dla tego rynku - opowiada w wywiadzie dla portalu howemadeitinafrica.com Alistair Sussock, współtwórca start-upu - W aplikacji nie ma mapy, ze względu na wysokie koszty transmisji danych, a płatność odbywa się gotówką, ponieważ nie mamy jeszcze zbyt wielu użytkowników kart.