Szczecin planuje ogłoszenie przetargu na zakup następnych autobusów elektrycznych i myśli o nabyciu autobusów zasilanych wodorem. Pojazdy miałyby trafić do SPA Dąbie, gdzie zdaniem władz miasta świetnie się sprawdzą - głównie z racji zasięgu.
Kilka dni temu pisaliśmy o
nowym podejściu Tramwajów Szczecińskich do zakupu tramwajów. Przewoźnik będzie chciał się skupić w głównej mierze na zakupie taboru dwukierunkowego, co wiąże się z większą elastycznością prowadzenia ruchu, a także z planami rozwoju sieci tramwajowej. Jak wygląda z kolei pomysł miasta na zakupy nowych autobusów? O tym rozmawiamy z wiceprezydentem Szczecina odpowiadającym za inwestycję - Michałem Przepierą.
JR: W ostatnim czasie udało się wam zakupić nowe autobusy elektryczne, a dzięki oszczędnościom w przetargu możecie dokupić kolejne. Ile ich będzie oraz czy musicie rozpisywać przetarg na to zadanie?
Michał Przepiera, wiceprezydent Szczecina: Tak, to prawda. Szczerze mówiąc nie zakładaliśmy opcji w
tym rozstrzygniętym przetargu, bo nie spodziewaliśmy się, że uda nam się zaoszczędzić tak duże środki. Chcę pochwalić NFOŚiGW, bo jednak teraz, przy tym rozdaniu Zielonego Transportu Publicznego, Fundusz podszedł bardzo otwarcie i sprawnie i pozwolił nam po prostu oszczędność wziąć, a w poprzednich edycjach tak nie było. Przypomnę tylko, że mieliśmy mieć środki na 8 autobusów w 1 edycji a dostaliśmy ostatecznie pełna dofinansowanie do zakupu… 2 pojazdów.
Nowy przetarg będzie dotyczył 4 autobusów o długości 12 metrów, bo taką mamy aktualnie potrzebę. Wraz z nowymi elektrobusami ma pojawić się też ładowarka pantografowa na Szafera czy też ładowarki plug-in na zajezdni Klonowica.
JR: Chcecie też stopniowo stawiać na autobusowy wodorowe i pytanie dlaczego zwłaszcza, że wodór ciągle jest drogim paliwem? Kiedy oraz ile autobusów chcielibyście zakupić? Który przewoźnik, Dąbie, czy Klonowica miałby je obsługiwać?
MP: Przede wszystkim zacznijmy od tego, że my w Szczecinie, patrząc szeroko na wszystkie gałęzie działania miasta, bardzo pracujemy nad wykorzystaniem wodoru w gospodarce.
Wiemy też, że inwestorzy prywatni czy też publiczno-prywatni - Orlen oraz grupa PAK-PCE chcą postawić u nas w mieście stację wodorową do tankowania aut oraz autobusów. Ponadto trzeba pamiętać, że jesteśmy blisko grupy Azoty i ich ogromnego zakładu w Policach, gdzie wodór jest po prostu wytwarzany, choć oczywiście nie jest to wodór zielony. Do tego mamy też zespół portów Szczecin – Świnoujście, który ma zobowiązania wobec niskoemisyjności i po prostu będzie musiał też ten wodór użytkować.
Zgadzam się, że zakup wodoru ciągle jest drogi, przez co eksploatacja autobusów zasilanych tym paliwem również jest kosztowna. Do tej pory kupujemy autobusy elektryczne, a jednocześnie przyglądamy się pionierom - głównie Poznaniowi, którzy zdecydowali się na realne zainwestowanie we flotę wodorowych pojazdów i uczymy się na ich błędach, które są nieuniknione, gdy jesteś w czymś pierwszy. Przypomnę, że w Poznaniu
jeździ 25 takich autobusów. Do tego specyfika pracy przewozowej spółki SPA Dąbie, do której mają trafić autobusy jest taka, że obsługuje ona bardzo długie trasy na prawobrzeżu naszego miasta - jakby nie patrzeć jest to bardzo rozległy teren a aktualnie dostępne baterie po prostu nie są jeszcze w stanie sprostać dziennym przebiegom autobusów naszej spółki.
Mimo tego, że jest zainteresowanie partnerów zewnętrznych, aby stawiać u nas stację tankowania wodoru, to my po analizach też skłaniamy się jednak ku temu, żeby zrobić własną stację na terenie SPA Dąbie i nie oglądać się specjalnie na innych. Oczywiście pod warunkiem, że budowa takiej infrastruktury również będzie dofinansowywana.
Pamiętajmy też, że nasz region, ale i Szczecin, stoi branżą Offshore, na razie na lądzie, ale już wkrótce na morzu i wiemy, że prędzej czy później będziemy mieli dostęp do taniej energii elektrycznej, która może posłużyć do produkcji wodoru. Wiemy też, że sieci przesyłowe nie są w najlepszym stanie i zanim ta infrastruktura zostanie zmodernizowana, to jednak minie trochę czasu, więc energię produkowaną przez wiatraki, przede wszystkim te na morzu, trzeba będzie jakoś zagospodarować, a nasza lokalizacja sprawia, że my jesteśmy do tego idealnym kandydatem.
Dzięki ogromnym inwestycjom w poprzednich latach, jako miasto jesteśmy w stanie sami zaspokoić nasze zapotrzebowanie na energię elektryczną w momentach, gdy obserwujemy najmniejszy popyt na prąd. W kontekście naszej rozmowy dodam, że my już sami zapewniamy sobie energię do zasilania naszych tramwajów.
Przypomnę, że produkujemy energię głównie dzięki naszej spalarni śmieci, a planujemy zwiększać nasze moce produkcyjne w tym zakresie poprzez budowę farm fotowoltaicznych. My mamy też dni, kiedy energię wytworzoną z OZE “puszczamy w powietrze” bo nie jesteśmy jej w stanie po prostu zagospodarować i ona nie jest odbierana. I w sukurs temu przychodzi pomysł, żeby wykorzystać tę energię do własnej produkcji wodoru.
Ja też zakładam, że rynkowa cena wodoru w końcu zacznie spadać, chociażby ze względu polityki UE, dlatego w perspektywie średniookresowej zaczyna się wielki sens inwestowania w wodór. Widzę, że jest myślenie w niektórych miastach, żeby jeszcze na ostatnią chwilę kupować sporo autobusów Dieslowych (robią to Wrocław, Kraków czy Poznań - przyp. red.), zwłaszcza z perspektywy nowelizacji ustawy o elektromobilności i zakazu kupowania autobusów z takim napędem przez duże miasta. Więc może my też się jeszcze na to zdecydujemy.
Wracając do wodoru, to przecież wprowadzanie autobusów tego typu do swojej floty może być też pilotażem, bo nie musi to być od razu połowa czy cała flota w formie pojazdów wodorowych. Jeśli będzie jeszcze jakiś nabór z dofinansowaniem do zakupu autobusów wodorowych i elektrycznych, to pomyślimy o “wodorowcach”, albo przynajmniej o zakupie jakiegoś miksu tych dwóch napędów.
Na razie jest zbyt wcześnie, żeby mówić o liczbach autobusów, które będziemy chcieli kupić, bo to wszystko zależy od alokacji naboru i całego konkursu. My zawsze szacujemy i liczymy racjonalnie na ile pojazdów i na jakie środki możemy liczyć, bo chcemy być poważni i nie liczyć nie wiem, na 50 autobusów, jak w całym kraju można dostać dofinansowanie do zakupu np. 300. My zawsze chcemy jak najwięcej, ale rozumiemy, że jest wielu chętnych i rząd musi to jakoś dobrze godzić i podzielić między wszystkich chętnych.
Z własnych środków na pewno nie będziemy kupować autobusów zeroemisyjnych, w tym wodorowych, bo tu znowu wracamy do tego, że naszym zdaniem jest to rola środków unijnych. Skoro UE wymaga określonych reguł i polityki klimatycznej, to powinna przeznaczać duże środki na inwestowanie w transport publiczny. Dlaczego my mamy to robić sami?