Szwecja mierzy się właśnie ze zbiorowym pozwem 565 mieszkańców którzy domagają się 25 mln koron odszkodowania za problemy komunikacyjne. Sytuacja pokazuje jak ważna, dla dojeżdżających tam do pracy, jest komunikacja i jak istotną trasą komunikacyjną stał się Most nad Sundem.
Przez kilkanaście ostatnich lat Most nad Sundem był wzorowym przykładem europejskiej integracji. Otwarta w 2000 r. przeprawa składa się z 8-kilometrowego mostu drogowo–kolejowego łączącego szwedzkie wybrzeże ze sztuczną wyspą Peberholm, by następnie przejść w 5-kilometrówy tunel który ciągnie się do należącej do Danii wyspy Amager. Przede wszystkim to połączenie, które umożliwia szybki przejazd między duńską stolicą Kopenhagą, a Malmoe, które jest trzecim co do wielkości miastem w Szwecji. Codziennie z przeprawy korzysta ok. 100 tys. osób. Przejazd pociągiem między centrami obu miast zajmuje pół godziny.
Most nad cieśniną Sund działał do tej pory doskonale, bardzo zbliżając oba miasta. Płace są nieco wyższe po duńskiej stronie, z kolei ceny wynajmu mieszkań i koszty życia nieco niższe po stronie szwedzkiej. W efekcie wielu Szwedów jeździ do pracy za granicę. Od pewnego czasu otwarcie mówi się o funkcjonowaniu regionu Oresund, a władze duńskie rozważały przemianowanie zespołu miejskiego na Wielką Kopenhagę (przy czym jak zaznacza
opisujący całą sprawę serwis CityLab, Szwedzi nie do końca przyklasnęli temu pomysłowi). Kilka lat temu urzędnicy obu miast rozważali plan budowy metra pomiędzy oboma miastami.
Problem pojawił się kilka miesięcy temu, gdy Szwecja wprowadziła kontrolę dokumentów na granicach. To efekt odmiennego podejścia do kwestii imigrantów. O ile w Danii o azyl bardzo trudno, to w Szwecji jest go dużo łatwiej uzyskać, dlatego uciekający przed wojną lub biedą kierują się na północ. W efekcie podróżujący codziennie do i z pracy Szwedzi, muszą pokazać kontrolerowi dowód osobisty. Ponad pół tysiąca z nich uznało, że to na tyle spowolniło ruch na moście, że w niektórych przypadkach musieli przesiąść się do samochodu lub poszukać gorzej płatnej pracy w Malmoe. Domagają się 25 mln koron, czyli w sumie ok. 2,8 mln dol. odszkodowania.
Oba miasta i władze lokalne cierpią z powodu decyzji rządów centralnych. A sukces metropolii Kopenhaga–Malmoe jest o tyle istotny, że może być przykładem dla kilku innych dwu–miast w różnych punktach świata, które borykają się z dużo większymi problemami. Sprawa budowy nowego mostu między amerykańskim Detroit a położonym po kanadyjskiej stronie rzeki Detroit, 300–tysięcznym miastem Windsor pojawiła się nawet w rozmowie premiera Justina Trudeau z Barackiem Obamą. Dziś zdecydowana większość ruchu miedzy miastami (ale też 1/4 szacowanej na 760 mld dol. rocznej wymiany handlowej między oboma krajami) odbywa się po Ambassador Bridge. Dla Kanady przeprawa jest na tyle ważna, że jest gotowa w całości sfinansować wartą 4–5 mld dol. budowę. Inny planowany, choć na razie odłożony w czasie most o podobnym znaczeniu, miałby połączyć Brazzaville, stolicę Konga, oraz Kinszasę, stolicę Demokratycznej Republiki Kongo, które leżą na dwóch brzegach rzeki Kongo.
CityLab zwraca też uwagę, że problemy Szwedów są niczym w porównaniu z tym, z czym codziennie stykają się osoby kursujące do pracy lub do szkoły między amerykańskim El Paso i meksykańskim Ciudad Juarez. Tam kilkunastokilometrową podróż czasem liczy się w godzinach, a nie w minutach.
fot. Kopa, lic. CC BY-SA 3.0