Choć popularność nowych metod płacenia za przejazd rośnie bardzo szybko, z papierowymi biletami nie pożegnamy się jeszcze przez długie lata. Pasażerowie wybierają z reguły te kanały sprzedaży, które wymagają od nich najmniej wysiłku – to wnioski z debaty zorganizowanej podczas Kongresu Transportu Publicznego i Inteligentnego Miasta. Poruszono także temat zbierania danych o podróżnych i tego, co można zaoferować im w zamian.
Pierwsze pytanie dotyczyło popularności stosunkowo nowego kanału sprzedaży biletów, jakim są aplikacje mobilne. – Obecność biletu elektronicznego w smartfonie staje się standardem. Rynek jest przyszłościowy i mocno się rozwija. Sprzedaż biletów w naszej aplikacji mierzona rok do roku wzrosła dwukrotnie – stwierdził członek zarządu SkyCash Poland Piotr Bochenek. Na otwarcie tego kanału sprzedaży zdecydowało się już blisko 90 miast w Polsce. Do SkyCash zgłaszają się w tej sprawie coraz mniejsze samorządy. Zmieniają się jednak sposoby prezentacji biletu w urządzeniu i zabezpieczenia. Innowacje idą w kierunku braku konieczności aktywnego użytkowania aplikacji, by można było korzystać z niej w sposób ciągły.
Im mniej wysiłku, tym lepiej
Według eksperta ds. rozwiązań płatniczych w transporcie w Visa Macieja Mironiuka do korzystania z aplikacji może zniechęcać pasażerów konieczność interakcji i wysiłku, jaki trzeba włożyć w pobranie i zainstalowanie oprogramowania, założenie konta w systemie i przelanie środków. – Nasza misja to promowanie rozwiązań sprzyjających komfortowi pasażera. Badania pokazują, że pasażerowie oczekują prostoty i wygody. Przykładem rozwiązania spełniającego oczekiwania pasażerów są kasowniki pełniące funkcję terminali płatniczych, w których za przejazd można zapłacić bezpośrednio kartą. – To dobry krok na początek. Udział tego kanału sprzedaży dynamicznie rośnie – zaznaczył Mironiuk. Jak przekonywał, głównym argumentem za tym rozwiązaniem są korzyści ekonomiczne: koszty obsługi są niższe nie tylko od systemu biletów papierowych, ale i od karty miejskiej.
Popularność aplikacji mobilnych przeznaczonych do sprzedaży biletów może być jednak zależna od wielkości miasta. – W średnim mieście, takim jak nasze, zakup biletów przez aplikację nie jest jeszcze standardem, choć od 2013 r. oferujemy taką możliwość. Nie mamy biletu elektronicznego, ale tendencja jest rozwojowa – poinformował kierownik marketingu MZK Toruń Paweł Trawiński. W 2017 r. za pośrednictwem aplikacji kupowano niespełna 5% wszystkich biletów, w 2018 r. wzrost sięgnął 60%, a w bieżącym jest spodziewany jeszcze większy – odsetek może sięgnąć 10% całej sprzedaży. MZK testuje kolejne aplikacje, lecz zainteresowanie nimi jest – jak przyznaje Trawiński – nikłe. Przyczyną, w jego opinii, może być brak motywacji materialnej w okresie testowania. – Bilet mógłby być tańszy choć o kilka groszy – postulował. Pasażerów może zniechęcać także konieczność noszenia dużej liczby kart w portfelach i brak integracji między nimi.
ŚKUP: Miała być karta uniwersalna, jest głównie bilet
Z drugiej strony – czasem sami użytkownicy sprowadzają wielofunkcyjny w założeniu nośnik do jednej głównej roli. – Od kilku lat na terenie metropolii działa Śląska Karta Usług Publicznych (ŚKUP). Narzędzie to miało zapewniać prawo do uczestnictwa we wszystkich aktywnościach zapewnianych przez miasta – być biletem na basen, kartą biblioteczną etc. Mieszkańcy jednak nie chcieli korzystać z tych funkcji, więc ŚKUP służy dziś głównie jako bilet komunikacji miejskiej, a w kilku gminach także jako identyfikator strefy płatnego parkowania – powiedział członek zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii Grzegorz Kwitek. Jak dodał, istotnym ograniczeniem ŚKUP jest jej oparcie na przedpłatach i działanie offline – w efekcie pasażer musi czekać czasem cały dzień na zaksięgowanie przelanych środków.
Z badań SkyCash wynika, że największą grupę użytkowników aplikacji stanowią osoby w wieku 35-40 lat. – Są to ludzie często zabiegani, mający więcej pieniędzy, niż czasu. Młodsi użytkownicy korzystają natomiast z naszej aplikacji np. na podstawie zniżki uczniowskiej – scharakteryzował ich Bochenek.
Bilety papierowe: nie likwidować – czekać na zanik
Zdaniem Bochenka schyłek biletów papierowych to kwestia najbliższych ośmiu lat. – Miasta na razie podchodzą do tego ostrożnie. W niektórych ośrodkach bilety papierowe wycofano, ale potem przywrócono. Rozwiązaniem, które mogłoby przekonać tradycjonalistów, mogłaby być ulga lub całkowita zniżka dla osób, które osiągnęły odpowiedni wiek – uznał przedstawiciel SkyCash. Usunięcie obaw wymaga także prowadzenia edukacji. – Nawet w stolicy Wielkiej Brytanii Transport for London udostępnił już kilka lat temu możliwość płacenia zbliżeniowego, ale pozostawił równolegle działający stary system, by to pasażerowie decydowali. Dziś już ponad połowa z nich preferuje płatności zbliżeniowe – dodał Mironiuk.
Również zdaniem przedstawiciela GZM skok technologiczny, którym byłaby np. nagła likwidacja biletów papierowych, zniechęciłby część mieszkańców. – Nie wszyscy chcą i mogą korzystać z nowinek. Znaczenie aplikacji będzie rosło, a papieru – spadało, ale stopniowo – stwierdził Kwitek. Jego zdaniem należy dać pasażerom możliwość korzystania z różnych wariantów, a te z nich, które są nieżyciowe, zostaną wyeliminowane w naturalny sposób, tak jak stało się to np. z pagerami. Dziś, mimo wprowadzenia wyższych opłat za sprzedaż papierowych biletów przez prowadzących (w aplikacji bilet jest tańszy o 1,50 zł), wciąż jest wielu chętnych do ich zakupu.
Czy w ogóle potrzebujemy biletu?
Najważniejsze cechy, których oczekują pasażerowie od systemów sprzedaży biletów, to bezpieczeństwo i wygoda korzystania. Podróżny powinien być wolny od konieczności zastanawiania się, gdzie kupić bilet, i od zapoznawania się ze szczegółową taryfą. – Wdrażanie wszystkich nowych rozwiązań ma być skoncentrowane na pasażerze. Najwygodniejsza forma dostępu to płatności zbliżeniowe – ocenił Mironiuk. Jak dodał, powinno się nawet odejść od pojęcia biletu jako takiego na rzecz zwykłej opłaty za przejazd, wnoszonej przez uczciwych pasażerów. – Pasażer musi uiścić opłatę za przejazd, a niekoniecznie – kupić bilet, który jest tylko środkiem pomocniczym. Jego istnienie to koszt zarówno dla pasażera, jak i dla przewoźnika oraz organizatora. Aplikacje mobilne powinny stać się standardem. Za pomocą smartfona możemy zorganizować podróż dookoła świata, więc powinniśmy móc też zapłacić za przejazd autobusem – przekonywał menedżer ds. rozwoju biznesu w Thales Polska Marcin Ruciński. Problemem może być jednak brak kompleksowego rozwiązania – w wielu miastach działa po kilka aplikacji. – Z drugiej strony monopol jest rozwiązaniem złym dla wszystkich – zastrzegł.
– Wnoszenie opłaty wiąże się z dowodem jej wniesienia, więc jakaś forma „biletu” zawsze jest – odpowiedział przedstawiciel GZM. W jego ocenie karty i aplikacje będą współistniały na rynku także w przyszłości – te drugie muszą jednak działać we wszystkich sąsiadujących ze sobą gminach aglomeracji, co jest szczególnie ważne w obszarach takich, jak GOP i Zagłębie. – Przy karcie problemem jest natomiast wyciąganie jej w autobusie, co wiąże się z narażeniem na kradzież – uzupełnił Kwitek.
Coraz większa baza danych o pasażerach
Usprawnienie systemów pobierania opłat za przejazdy może zatem być jedną z zachęt do przesiadki z samochodu na autobus lub tramwaj. – Zaawansowane technicznie systemy są w stanie nawet wyręczyć pasażera w wyborze taryfy. – Jeśli przewoźnik będzie wiedział, kto i jak często jeździ, będzie w stanie obliczyć najkorzystniejszą dla niego opłatę – stwierdził Mironiuk. Możliwe są też innego rodzaju rozwiązania maksymalizujące korzyści dla pasażera. – W nowoczesnych rozwiązaniach, gdy nie możemy korzystać z komunikacji miejskiej, a opłatę już wnieśliśmy, działa system cappingu, zliczający liczbę przejazdów w wyznaczonym czasie. Jeśli korzystamy z biletu miesięcznego tylko przez tydzień, płacimy za tydzień, a nie cały miesiąc – zobrazował zasadę rozliczeń Ruciński.
– Rynek zawsze będzie ewoluował. Baza informacji o użytkownikach będzie coraz większa. Wszystko będzie dążyło do tego, by pasażer był automatycznie identyfikowany w pojeździe, przejeżdżał wybrany przez siebie dystans i został obciążony rzeczywistą kwotą. Oprócz tego dyrektywa PSD2 bardziej zdywersyfikuje rynek – prognozował Bochenek.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.