Przetestowaliśmy pierwszy w Polsce, automatyczny i schowany pod ziemią parking rowerowy. Nasz pojazd utknął wprawdzie na 40 minut, ale udało się go odzyskać. Nie licząc wpadki związanej z koniecznością zaangażowania serwisu technicznego, wydaje się, że takie rozwiązania mają ogromną przyszłość w miastach.
Nowy, automatyczny i
zarazem pierwszy w Polsce parking rowerowy, który może pomieścić aż 96 jednośladów został uruchomiony w warszawskiej Fabryce Norblina, czyli kompleksie handlowo-usługowo-biurowym zlokalizowanym na terenie dawnych zakładów przemysłowych. Budowę samego parkingu zlecono hiszpańskiej firmie MA-SISTEMAS, która wdrażała już podobne rozwiązania w wielu państwach na świecie. Postanowiliśmy go przetestować.
Parking został zlokalizowany na terenie Fabryki Norblin od strony ulicy Prostej tuż przy skrzyżowaniu z Żelazną. Lokalizacja wydaje się całkiem dobra – wzdłuż prostej prowadzi jedna z głównych dróg dla rowerów w Warszawie, chociaż na wysokości dawnej fabryki krótki odcinek rowerzyści muszą dzielić z pieszymi. Znalezienie samego parkingu nie jest trudne, a to że został on wpisany w architekturę obiektu trzeba zdecydowanie zaliczyć na plus.
Zaczynamy testy – potrzebna aplikacja
We wczorajszym komunikacie informowano, że zostawienie roweru na parkingu zajmuje 15 sekund, ale takiego czasu nie da się osiągnąć za pierwszym razem – żeby skorzystać z urządzeni musimy bowiem zainstalować aplikacje Fabryka Norblin dostarczoną przez firmę zarządzającą kompleksem budynków. Daje ona dostęp do wielu różnych usług, a obsługa parkingu jest tylko jedną z nich. W przyszłości będzie można nią płacić za parking, ale póki co korzystanie z niego jest bezpłatne.
Konieczność korzystania z aplikacji może być dla niektórych użytkowników zniechęcająca, ale obecnie takie rozwiązanie nie jest niestety zaskakujące.
Jeśli chodzi o samą aplikację to po jej zainstalowaniu trzeba również podać numer telefonu i maila i dopiero po tych czynnościach można korzystać z parkingu, co w teorii wydaje się dość proste. Na klawiaturze na urządzeniu wpisujemy numer naszego telefonu i w aplikacji pojawia się kod pin którego użycie otwiera jasnoniebieskie plastikowe pudło do którego wstawiamy rower, który następnie zjeżdża w dół i jest odstawiany na swoje w miejsce.
Nasz rower utknął! Co robić?
W praktyce wszystko nie poszło jednak tak dobrze. Nasz rower zjechał na dół, ale coś nie do końca poszło tak. Na ekranie ciągle wyświetlał się komunikat z informacją, że proces przyjmowania roweru trwa. Szybko okazało się, że klawiatura parkingu nie reaguje, a na samym urządzeniu nie było żadnej informacji o tym, co robić w przypadku awarii.
Udało się nam skontaktować zarówno z ochroną budynku jak i jego serwisem technicznym – namiary znaleźliśmy w aplikacji – ale osoby te nie wiedziały do końca o jaki parking rowerowy chodzi. Był to wprawdzie pierwszy dzień jego funkcjonowania, ale mimo wszystko sytuacja wydała się nam dziwna. Szczęśliwie pracownikom Frabryki Norblin udało się bardzo szybko zdobyć namiary na osobę odpowiedzialną za funkcjonowanie parkingu rowerowego.
Okazało się, że urządzenie może zostać odblokowane zdalnie, ale na to musieliśmy poczekać ok. 20 minut. Rower udało się odzyskać, ale cały test trwał ok. 40 minut – zakładaliśmy, że zajmie nam ich kilka.
Jak oceniamy podziemny parking?
Oczywiście największą wpadką w czasie naszego testu było zablokowanie urządzenia. Tego typu parkingi powinny cechować się niemal pełną niezawodnością, a rowerzyści mieć do niego zaufanie. Zaparkować próbowaliśmy pierwszego dnia funkcjonowania więc na razie możemy zapewne mówić o „problemach wieku dziecięcego” – mamy nadzieję, że za kilka dni się już one nie powtórzą.
O sytuacji rozmawialiśmy z przedstawicielką Capital Park (zarządca Fabryki Norblina) oraz obsługą techniczną. Zasugerowaliśmy umieszczenie namiarów kontaktowych na wypadek awarii na samym parkingu. Zapewne warto byłoby je również dodać do aplikacji.
Pewną niedogodnością może być brak możliwości wygodnego oparcia czy odstawienia roweru w przypadku braku nóżki czy wożenia większych pakunków. Obsługa klawiatury parkingu, telefonu i trzymanie roweru w tym samym czasie nie jest przesadnie wygodna.
Korzystanie z samego parkingu jest w miarę wygodne – pozytywnym zaskoczeniem jest duże pudło do którego oprócz roweru zmieszczą się też sakwy, torby czy kask. Nie zaparkujemy jednak rowerów znacząco odbiegający od standardowych rozmiarów. To nie jest parking dla pojazdów cargo czy osób korzystających z przyczepek.
Więcej parkingów dla rowerów, mniej dla samochodów
Oczywiście ogromne plusy ma sam automatyczny system parkingowy. Część urządzenia, która widzimy na powierzchni nie zajmuje więcej miejsca niż jedno miejsce postojowe dla samochodów, a cała infrastruktura schowana jest pod ziemią.
Zaparkowane po ziemią rowery są bezpieczne (to świetna ochrona przed kradzieżą) i pozwalają na uniknięcie wpływu warunków atmosferycznych. Powinny się sprawdzać przy mocno uczęszczanych punktach – od galerii handlowych, przez biura, szkoły, muzea czy kina, po najważniejsze w tym węzły przesiadkowe. Aż dziwne, że pierwszy powstał dopiero teraz i to na terenie prywatnym.
Automatyczne parkingi rowerowe zdecydowanie lepiej sprawdziłyby się jednak jako element miejskie systemu rowerowego. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Warszawa pozostaje bowiem miastem, w którym ciągle łatwej jest zaparkować samochód, a przy braku zdecydowanych działań Straży Miejskie, można to robić z dużą dowolnością, niż rower.