Linia tramwajowa 504, jadąca przez King Street w Toronto, to jedna z najbardziej obleganych linii na świecie i jednocześnie… jedna z najwolniejszych. Czasem szybciej przejść piechotą. To ma się zmienić już tej jesieni.
King Street to jedna z najstarszych ulic w kanadyjskim Toronto, wyznaczona jeszcze pod koniec XVIII w., gdy Toronto nosiło nazwę Town of York. Dziś to jedna z najważniejszych, centralnych ulic miasta, która w układzie wschód–zachód łączy szereg dzielnic handlowych i biznesowych z mieszkalnymi.
504 King to z kolei najważniejsza linia tramwajowa w mieście. Dziennie przewozi prawie 65 tys. pasażerów (czyli jedną dziesiątą wszystkich pasażerów warszawskiego metra). Jest to też linia, na którą mieszkańcy miasta najbardziej narzekają. Toronto Transit Commission, czyli tamtejszy ZTM ocenia, że w godzinach szczytu zapełnienie wagonów o 20 proc. przekracza ich pojemność. Ruch tramwajów na King Street prawie w ogóle nie jest odseparowany od ruchu ulicznego, więc tramwaje wloką się w ślimaczym tempie razem z samochodami.
Tramwaj, do którego nie da się wsiąśćSerwis CityLab opisuje zwykły dzień pasażerów dojeżdżających do pracy 504–ką. Nie jest niczym niezwykłym, gdy muszą poczekać aż przejedzie kilka tramwajów, by trafić na taki, do którego w ogóle można wejść. Pojazdy jadą wolno, bo muszą przepuszczać samochody skręcające w lewo, rozkład jazdy w godzinach szczytu jest więc wyłącznie teoretyczny. Ci, którzy stwierdzą, że jazda tramwajem w takich warunkach jest bez sensu, nie przesiądą się do auta, bo samochody wloką się po King Street w takim samym tempie. Często najsensowniejszym rozwiązaniem jest… iść na piechotę.
Co więcej przystanki tramwajowe są tak skonstruowane, że pasażerowie wysiadają na jezdnie i muszą po niej dojść do chodnika. Teoretycznie kierowcy mają obowiązek zatrzymać się przed przystankiem, a motorniczy ma obowiązek upewnić się, że może bezpiecznie wysadzić pasażerów. W praktyce pasażerowie wysiadają i wsiadają do tramwajów obtrąbiani przez samochody i zdenerwowanych kierowców, którym nie udało się przejechać szybciej.
Plan kanadyjskich urzędników zakłada na prawie całej długości ulicy małą rewolucję, która sprawi, że głównym elementem transportu stanie się tam tramwaj. Jej głównym elementem jest zakaz przejeżdżania przez King Street samochodem. Nie oznacza to, że w ogóle ich tam nie będzie, ale każdy taki pojazd będzie miał obowiązek opuścić ulicę skręcając w prawo na najbliższym skrzyżowaniu. Niedozwolony będzie skręt w lewo. Obostrzenia dla aut nie dotyczą służb miejskich, autobusów i rowerów.
źródło: TTC Poza tym zmieniona zostanie lokalizacja przystanków tramwajowych, zlikwidowanych zostanie ok. 180 miejsc parkingowych, za to miasto wyznaczy więcej miejsc dla samochodów dostawczych, rozwożących towary do pobliskich sklepów. Miasto zachęca kierowców, by jadąc w kierunkach wschód–zachód korzystali z kilku równoległych do King Street ulic, znajdujących się na południe i na północ od niej.
Pierwotna wersja planu nie zakładała wyjątku dla taksówek. Ostatecznie, po interwencji burmistrza Johna Tory’ego, taksówki maja prawo kursować przez ulicę w nocy, miedzy 10. wieczorem i 5. rano.
Za rok się zobaczyPlan na King Street zakłada, że powyższe zmiany zostaną wprowadzone pilotażowo na rok. Po tym czasie zostanie dokonana ich ocena. Całość ma kosztować ok. 1,5 mln dol. To istotne, bo to nie pierwszy taki plan dla tej ulicy. Na początku lat 90–tych próbowano ograniczyć ruch na centralnych pasach jezdni z których korzystają tramwaje tylko do autobusów i taksówek. Efekt był fatalny, bo parkujące po drugiej stronie auta właściwie wypychały całość ruchu samochodowego na jedną tylko jezdnię. Na początku ubiegłej dekady planowano całkowicie zamknąć King Street dla aut, ale pomysł upadł, storpedowany przez lokalny biznes.