Tramwaje można przyspieszyć nie tylko za pomocą priorytetów na skrzyżowaniach. Stowarzyszenie Integracji Stołecznej Komunikacji SISKOM apeluje o racjonalizację układu przystanków.
SISKOM od co najmniej dwóch lat prowadzi kampanię na rzecz przyspieszenia ruchu tramwajowego w Warszawie. Jak przekonuje stowarzyszenie, przyczyną relatywnie niskiej prędkości średniej jest po pierwsze brak priorytetów, a po drugie nadmierne zagęszczenie przystanków na trasach dojazdowych do Centrum. SISKOM w 2011 r. opracował listę 27 przystanków, które z uwagi na znikome wykorzystanie lub bliskość sąsiednich przystanków nadają się do komasacji, likwidacji bądź ograniczenia godzin kursowania. - Weźmy przykład taki. Jedna osoba zatrzymuje tramwaj, w środku jedzie 200 osób. Aby w systemie transportowym uzyskać korzystny bilans, to zysk tej osoby powinien być 200-krotnie wyższy niż strata pozostałych - wyjaśnia Jan Jakiel, prezes Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji SISKOM.
Jako przykład może służyć para przystanków Lipowczana na linii tramwajowej do Okęcia (P+R Al. Krakowska). Wg pomiarów ZTM-u w godz. 6-20 wysiada tam 169 pasażerów, co daje 0,3 osoby na kurs, wsiada natomiast 250 podróżnych, co daje 0,5 osoby na kurs. Tymczasem średnie napełnienie tramwaju w podanych godzinach wynosi 36 osoby. Korzyści z tytułu skasowania tylko tego przystanku i pasów przez jezdnię są wymierne: choć nielicznym pasażerom wydłuża się droga dojścia do tramwaju o niecałe 400 metrów (Lipowczana to drugi przystanek za pętlą), to czas jazdy tramwajem dla pozostałej, znacznie liczniejszej grupy podróżnych skraca się o co najmniej 25 sekund. Stowarzyszenie zwróciło się już do prezydent miasta o skasowanie tego przystanku. Na wielu trasach znalazłoby się podobne zbędne miejsca postojów - np. dawniej Bonifraterska, Staniewicka, Cm. Prawosławny czy Most Gdański.