Usługa dynamicznego transportu na żądanie funkcjonuje jako stałe rozwiązanie w wielu miejscach na świecie, również w Europie. Liderem statystyk na naszym kontynencie jest Wielka Brytania, w której flota pojazdów DRT (demand responsive transport) wynosi ponad 24 000. Na drugim miejscu znajduje się Francja z około 7 tysiącami aut.
Liczby te cały czas rosną. Można to wywnioskować choćby po informacjach o dostępności usługi w kolejnych miastach. W październiku 2020 na wdrożenie zdecydowało się Milton Keynes w Wielkiej Brytanii. Miasto liczące prawie 200 tys. mieszkańców w obliczu recesji spowodowanej pandemią, zlikwidowało 26 nierentownych linii autobusowych. Rada miasta postanowiła w ich miejsce zastosować system transportu na żądanie, który zacznie funkcjonować od kwietnia przyszłego roku. Dzięki takiemu rozwiązaniu, mieszkańcy korzystający do tej pory z tych linii, będą mogli nadal z nich korzystać, a budżet miasta zostanie odciążony.
Usługa zdobywa coraz szersze uznanie, ponieważ rozwiązuje wiele problemów transportu publicznego. Oprócz wyżej wspomnianego zmniejszenia kosztów operacyjnych, pomaga także w ograniczeniu problemu białych plam transportowych. Trasy oraz harmonogramy dostosowywane są elastycznie do aktualnego zapotrzebowania, dzięki czemu możliwe jest stworzenie połączenia tam, gdzie wcześniej utrzymanie regularnej trasy było zbyt kosztowne. Większy obszar funkcjonowania przewoźnika, może przełożyć się też na większe wpływy z biletów.
Sytuacja w PolsceW Polsce sytuacja DRT nie jest tak dynamiczna jak w Europie. Usługę funkcjonującą na stałe odnajdziemy póki co w dwóch miastach: “Tele-bus” w Krakowie i “Bus na telefon” w Szczecinie. W obu przypadkach wdrożenia różnią się od tych zagranicznych przede wszystkim zastosowaną technologią. Wcześniej przywołane Milton Keynes, jak większość innych miast, udostępnia mieszkańcom specjalną aplikację, która umożliwia zamówienie przejazdu. DRT w Polsce wykorzystuje w tym celu tylko połączenia telefoniczne. Brakuje również dynamicznego ustalania trasy w czasie rzeczywistym i przekazywania tych informacji do kierowcy. Bez tych funkcjonalności transport na żądanie nie jest w pełni dynamiczny, przez co możliwości jakie oferuje nie są w pełni wykorzystywane. Niemniej, oba te wdrożenia to pierwszy, bardzo ważny krok w kierunku upowszechnienia transportu na żądanie w Polsce.
Plany na przyszłość
Na uwagę zasługuje także program Catching up Regions 3 z 2018 roku, w którym eksperci z Banku Światowego badali problemy transportu publicznego w województwie zachodniopomorskim. Na podstawie tej analizy powstał szczegółowy raport, który zaowocował programem pilotażowym w 4 powiatach województwa. Według szacunków koszt wsparcia wyniesie 1 mln złotych, a sam program potrwa do 2023 roku.
Na początek 2021 r. wdrożenie transportu na żądanie zapowiedziało także PKM Jaworzno. Usługa ma funkcjonować na obszarze jednej z dzielnic i oferować transport do najbliższego centrum przesiadkowego. Za realizację przedsięwzięcia odpowiedzialna jest polska firma Blees z Gliwic współpracująca z miastami w zakresie przygotowania oraz implementacji tego typu rozwiązań transportowych. W ostatnim czasie firma udostępniła także
ebook na temat DRT, przygotowany we współpracy ze specjalistami z branży.