Przyszłość transportu w średnich i dużych miastach to inteligentne rozwiązania, takie jak pojazdy poruszające się bez udziału kierowcy i systemy biletowe oparte na automatycznym wykrywaniu pasażera – przekonywali podczas Kongresu Transportu Publicznego przedstawiciele firmy Trapeze. Firma wiąże duże nadzieje z projektem realizowanym przy wsparciu polskich specjalistów w Singapurze, mającym doprowadzić do usunięcia z centrum tej zatłoczonej metropolii wszystkich pojazdów kierowanych przez człowieka z wyjątkiem służb ratunkowych.
– Dostarczamy rozwiązania dla transportu miejskiego od ponad 40 lat. Działamy zarówno w małych, jak i dużych miastach w Polsce i na świecie – przedstawił firmę Artur Wajchert. Firma zajmuje się dostawą przede wszystkim rozwiązań informatycznych oraz inteligentnych systemów transportu, ale także stosunkowo prostych urządzeń, takich jak biletomaty. Za swoją misję Trapeze uznaje automatyzację czasochłonnych procesów zarówno w sferze planowania usług transportowych, jak i ich świadczenia oraz oceniania efektów. W Polsce rozwiązania Trapeze doczekały się zastosowania w takich ośrodkach, jak Kraków, Częstochowa czy Zielona Góra.
Im więcej samochodów, tym mniej miejsca
Wystąpienie rozpoczęło się od diagnozy stanu obecnego. Wykorzystanie przestrzeni miejskiej jest dziś często mało efektywne. – Powodem jest jej zdominowanie przez samochody, ale też przez transport zbiorowy – uznał Wajchert. Negatywne konsekwencje tego zjawiska to hałas, zanieczyszczenia powietrza, odpływ ludności z centrów, koszty funkcjonowania systemu transportowego i niewielka ilość miejsca dla pieszych. W ocenie przedstawiciela Trapeze jednym z rozwiązań może być efektywne zastosowanie współdzielonych pojazdów autonomicznych.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu niedobór przestrzeni dla pieszych nie stanowił problemu z powodu ograniczonego dostępu do samochodów. Odkąd te ostatnie stały się dobrem powszechnego użytku, miasta stoją wobec problemu ciągłego zakorkowania. Sytuację pogarsza wzrost zaludnienia aglomeracji w połączeniu z towarzyszącym jej rozlewaniem się zabudowy przedmieść. – Jednocześnie coraz większa świadomość ekologiczna skłania do poszukiwania nowych rozwiązań – kontynuował Wajchert.
Kupować mobilność zamiast samochodu
Czynnikiem, którego nie należy pomijać, są zmiany pokoleniowe. – Generacja „Y”, tak zwani „millenialsi” (urodzeni w latach 1980-2000) będą w 2030 stanowili 75% pracujących i siły nabywczej w miastach. Członkowie tej grupy postrzegają często samochód jako przedmiot, którego nie trzeba koniecznie mieć na własność, by przemieszczać się możliwie najwygodniej, najszybciej i najtaniej. Mobilność jest traktowana jako usługa – opisywał prelegent. Trapeze stara się odpowiedzieć na te potrzeby.
Firma zakłada, że zarządzanie transportem jutra powinno oznaczać integrowanie usług transportowych oraz okołotransportowych i zarządzanie nimi z jednego miejsca. – Przygotowujemy się do tego i rozwijamy wspólnie z klientami. Zarządzanie usługami miejskimi powinno być zintegrowane i przejrzyste. Operator musi zmienić się w integratora, tak by zapewnić w granicach miasta wygodne poruszanie się z punktu A do Z – powiedział Mariusz Kozłowski z Trapeze. W myśl zasady leżącej u podstaw „Internetu rzeczy” poszczególne rozwiązania, takie jak zarządzanie pojazdami autonomicznymi czy automatyczne systemy biletowe, muszą umieć porozumiewać się ze sobą bez udziału człowieka. – Jako dostawca zintegrowanych rozwiązań tym właśnie się zajmujemy. Należy jednak pamiętać, że pełny autonomizm pojazdu, czyli brak jakiejkolwiek ingerencji człowieka w jego ruch, będzie możliwy dopiero na piątym etapie autonomizacji. Można przedstawić to obrazowo jako „samochód bez kierownicy”. Na razie jesteśmy na drugim, w którym kierowca dzięki zaawansowanym systemom wspomagającym może tylko na pewien czas zdejmować ręce z kierownicy – zaznaczył Kozłowski.
Polska myśl techniczna w Singapurze
Z myślą o wymianie wiedzy i kompetencji w zakresie nowych technologii Trapeze utworzyło Laboratorium Mobilności, zrzeszające firmy prywatne, władze lokalne i konsultantów. – Kupiliśmy mikrobus autonomiczny, który integrujemy z naszym głównym produktem – systemem zarządzania transportem publicznym – poinformował Kozłowski. Na razie nowy nabytek jeździ tylko po terenie prywatnym, jednak docelowo, wiosną przyszłego roku, ma zostać włączony w system transportu publicznego szwajcarskiego kantonu Schaffhausen (Szafuza), w którym będzie woził pasażerów po drogach publicznych. Wyznaczona trasa przebiega od Wodospadu Reńskiego w pobliżu miejscowości Neuhausen am Rheinfall do centrum miasta. – „Wpięcie” pojazdu autonomicznego w funkcje przewozowe wiąże się z wyzwaniami technologicznymi oraz legislacyjnymi. Na razie takie rozwiązanie jest prawnie niemożliwe, ale mamy wsparcie ze strony władz kantonu – twierdzi przedstawiciel Trapeze. W 2018 wspomniany mikrobus autonomiczny ma zostać sprowadzony na testy do Polski. O projekcie
pisaliśmy już na naszych łamach.
Niezależnie od tego Polacy już dziś wnoszą duży wkład w opracowywanie rozwiązań opartych na pojazdach autonomicznych. – Większość naszych polskich informatyków pracuje dla dużego projektu, realizowanego przez nas w Singapurze. Wraz z władzami metropolii przygotowujemy się do uruchomienia aż 5 tysięcy pojazdów, w których właśnie skończyliśmy montować komputery. Założony cel to wyeliminowanie z centrum wszystkich pojazdów kierowanych przez człowieka do roku 2025 – poinformował Kozłowski.
Autobus sam wykryje pasażera
Rozwiązaniem bardziej ściśle związanym z transportem publicznym w tradycyjnym rozumieniu są autonomiczne systemy biletowe. – Zamontowane w pojeździe czujniki będą automatycznie wykrywać pasażera. Systemy check-in, check-out dziś są wystarczającym rozwiązaniem, ale w przyszłości pasażerowie będą wymagali czegoś więcej – przewidywał Kozłowski. Ponadto doświadczenia wielomilionowych metropolii, takich jak Singapur czy Rijad pokazują, że wymiana pasażerów na przystankach może wskutek odbijania kart przy czytnikach przeciągać się i wywoływać opóźnienia.
Odpowiedzią na te wyzwania ma być system oparty na zasadzie be-in, be-out i automatycznej detekcji pasażera. Nośnikiem komunikującego się z systemem rozliczeniowym chipu może być w takim układzie karta, aplikacja mobilna lub bransoletka. Do operatora będą trafiały te same informacje, co w obecnych systemach check-in, check-out. Każda podróż może być rozliczana w systemie pre-paid lub post-paid. – Przeprowadzony w Zielonej Górze pilotaż wykazał wysoką skuteczność – podkreślił przedstawiciel Trapeze.