Trójmiejski system roweru miejskiego Mevo, który miał być nowością na europejską skalę, na razie okazuje się pełną problemów wpadką, z jaką operator do tej pory nie musiał się nad Wisłą zmagać. Nextbike powoli przywraca go do stanu używalności, a w międzyczasie wymienia prezesa.
MEVO, czyli system rowerowy kilkunastu miast i gmin Zatoki Gdańskiej, ruszył z końcem marca. Bezawaryjnie nie przetrwał nawet tygodnia, a 5 kwietnia operator, czyli Nextbike, tymczasowo zawiesił możliwość dokonywania płatności. W systemie opartym o abonamenty oznaczało to w praktyce, że kto go wykupił wcześniej, mógł jeździć, ale dla nowych, a także przygodnych użytkowników (np. turystów) system został zamknięty. Trzy tygodnie później Nexbike odblokował płatności – wielu użytkownikom kończyły się miesięczne abonamenty – ale zapowiedział, że po 20 tys. wpłat system znów zostanie zablokowany.
Nextbike, który w 2011 r. uruchomił we Wrocławiu pierwszy duży system rowerowy, do tej pory szedł w Polsce od sukcesu do sukcesu. To zdecydowany lider rynku. Wśród dużych systemów jego rowery nie jeżdżą tylko w Krakowie (BikeU). Mevo miało być krokiem do przodu, a Nextbike jedyną firmą, która miała sobie z tym poradzić.
Rower za 40 milionów
System bowiem znacznie różni się od znanych z innych polskich miast. Składa się w całości z rowerów elektrycznych, nie ma klasycznych stacji gdzie rowery się oddaje i skąd się je pożycza. Całość opiera się na aplikacji. Wreszcie funkcjonuje na bardzo dużym i skomplikowanym terenie. Docelowo ma się składać z 4080 jednośladów, choć w marcu, zgodnie z planem, na ulice trafiło 30 proc. rowerów.
Za uruchomienie i 6,5–roczną obsługę systemu Nextbike zażyczył sobie w przetargu ok. 40 mln zł. Dziś powtarzają się w Trójmieście komentarze, m.in. tamtejszego aktywisty Rogera Jackowskiego z Rowerowej Metropolii, że za takie pieniądze nie da się systemu utrzymać. Dla porównania, w Warszawie Nextbike za obsługę Veturilo – systemu klasycznego, stacyjnego, choć liczącego dziś ponad 6 tys. rowerów – zarabia 45-50 mln zł za cztery lata.
W połowie kwietnia okazało się, że rada nadzorcza Nextbike odwołała z funkcji prezesa Roberta Lecha. Zastąpił go Paweł Orłowski, szefa firmy Larq, czyli właściciela Nextbike’a. To już trzeci prezes rowerowego giganta w ostatnim czasie, bo przed rokiem Lech zastąpił Tomasza Wojtkiewicza, który kierował polskim Nextbike’m przez poprzednie lata..
Wojtkiewicz, ekstrawertyk i fan mikromobilności, był przez lata twarzą firmy. Przy każdym nowym uruchomieniu wybierał się na przejażdżkę rowerami z lokalnymi urzędnikami. Rok temu zrezygnował na własne życzenie i dziś szefuje tajemniczemu startupowi MyRyde, który najpewniej uruchomi hulajszering.
Robert Lech był bardziej skrytym prezesem, ale jego najważniejszym projektem było uruchomienie Mevo. System miał w Trójmieście wystartować już pod koniec ubiegłego roku, ale nabrał kilkumiesięcznego poślizgu, za który firmie naliczono 900 tys. zł kary. A gdy wystartował, to z kłopotami.
Trudno nie odnieść wrażenia, że przejęcie firmy przez Orłowskiego to misja ratunkowa, choć firma nie wiąże zmiany prezesa z Mevo. W komunikacie giełdowym nie ma słowa o konkretnych przyczynach takiej decyzji rady nadzorczej. – Sukces biznesowy Nextbike Polska nie przekładał się jednak ostatnio na wyniki operacyjne tej spółki. Miniony rok nie był dla akcjonariuszy satysfakcjonujący pod kątem osiągniętych wyników finansowych. Dlatego też podjąłem się wyzwania przejęcia zarządzania spółką w celu uporządkowania bieżącej sytuacji – mówił z kolei niedawno Orłowski, cytowany przez trójmiasto.pl.
Mimo wszystko 200 tys. wypożyczeń
Mevo jest Trójmiastu potrzebne. Przez pierwszy miesiąc od uruchomienia mevy były wypożyczane ok. 200 tys. razy (mimo wprowadzonego po tygodniu szlabanu na płatności). Rowery elektryczne w aglomeracji położonej na różnych poziomach dają szansę skorzystania z nich tym , którzy samodzielnie nie byliby w stanie podjechać pod górę. Nextbike jednak sam przyznaje, że nie poradził sobie z tak dużym popytem.
Do poprawki, poza pełnym uruchomieniem płatności, jest wiele. Najważniejsze, na które zwracają uwagę sami użytkownicy, to rozładowane baterie, których pracownicy nie nadążają wymieniać i kłopoty z relokacją, które powodują, że brakuje rowerów. Nextbike już miesiąc temu zapowiedział, że zwiększy liczbę osób do obsługi Mevo, ale przy systemie w praktyce bezstacyjnym, zarządzanie flotą to zupełnie inne zadanie.
Artykuł aktualizowany - poprawiono pomyłkę w wartości kontraktu dla Warszawy