Nie każdy wie, że tak jak pasażerowie po skończonym kursie oceniają kierowców w taksówkowej aplikacji, tak kierowcy mogą ocenić pasażera. Uber planuje wykorzystać te oceny i dezaktywować konta pasażerów, których oceny są „znacząco poniżej średniej”.
Zapowiedź takiej praktyki pojawiła się w
komunikacie opublikowanym przez amerykańskiego Ubera pod koniec maja. Firma ma bardzo wysokie wymagania względem kierowców, którzy mogą stracić umowę, jeśli w pięciogwiazdkowej skali ich średnia ocena spadnie poniżej 4,6 gwiazdki. Nie wszyscy jednak wiedzą, że również kierowcy oceniają pasażerów, a swoją ocenę można nawet podejrzeć w aplikacji.
Tego pana nie wieziemy…
Teraz „najbardziej awanturujący się” pasażerowie mają zostać odcięci od Ubera. Firma nie sprecyzowała, jaka ocena będzie niedostateczna (według komentatorów ma to zależeć od miasta). Nie wiadomo również, czy podobne zasady będą obowiązywały na całym świecie, czy opcja zostanie testowo uruchomiona w USA.
Wiadomo, że zbanowanie nie będzie automatyczne i nie zdarzy się znienacka. Pasażerowie będą mieli „wiele okazji”, by poprawić swoją ocenę i zostaną im udzielone porady jak to zrobić, przy czym w komunikacie jako przykłady podaje się nieśmiecenie w aucie i unikanie proszenia kierowcy, by przyśpieszył. Na razie, również na polskim serwisie Ubera, nazywanym Uber Blog, pojawił się poradnik, jak poprawić swoją ocenę.
Z drugiej strony „Guardian” przepytał użytkowników Ubera ze stosunkowo niskim rankingiem, skąd taka ocena. Niektórzy przyznawali, że często wracają Uberem po alkoholu, niektórzy, że zachowują się w aucie głośno. Jednak wielu przyznawało, że nie mają pojęcia, skąd takie a nie inne oceny.
Ciekawą historię opowiedział dziennikarzom Nick De Tullio, nowojorski robotnik, który dawno temu zauważył, że jego średnia waha się w okolicach czterech gwiazdek. Był tym bardzo zdziwiony, bo wobec kierowców zawsze jest uprzejmy i daje im napiwki. Uznał, że to dlatego, że zwykle nie rozmawia z kierowcami i postanowił od tej pory odpowiadać na nawiązaną konwersację. Jego ocena drgnęła, ale podskoczyła do 4,74 dopiero wtedy, gdy Uber wprowadził opcję „ciszy” do zamawianych przejazdów.
Kogo wykluczą kierowcy?
To budzi dwojakie zastrzeżenie. Po pierwsze to Uber może wpływać na to jakie zachowanie jest pożądane, a jakie nie. Po drugie można się spodziewać, że w pewnym zakresie będzie to ukryta zachęta do częstszego jeżdżenia „dla odkupienia win”, jeśli pasażer będzie musiał poprawić za niską ocenę.
Zadowoleni powinni być kierowcy, bo może to być mocny argument dla dobrego zachowania w samochodzie. Z drugiej strony naraża pasażerów. „Guardian” przytacza też przykład nowojorskiej dziennikarki, której ocena poszybowała w dół po kursie, którym wracała do domu ze swoją dziewczyną. Inna pasażerka, mieszkanka Londynu, straciła na ocenie, gdy skrzyczała kierowcę, który się do niej przystawiał.
„Szacunek działa w dwie strony” – pisze w komunikacie Uber. Dodaje, że kierowcy od lat musieli spełnić minimalne kryteria ocen, które różniły się nieznacznie w zależności od miasta, a jeśli nawet niewielka grupa pasażerów zostanie dotknięta przez podobny system, to „jest to rzecz, która jest właściwa”.