Od trzech tygodni w Łodzi działa tylko jedna zajezdnia tramwajowa, co zwiększa podatność całej sieci na awarie i inne zdarzenia losowe. Druga, przebudowywana właśnie baza – mimo technicznej możliwości oraz zapowiedzi sprzed kilku lat – nie jest wykorzystywana nawet jako miejsce odstawiania taboru na noc. Władze Łodzi dość mało konkretnie tłumaczą zmianę planów ogólnymi trudnościami na rynku budowlanym.
Łódzka sieć tramwajowa przeżywa jeden z najtrudniejszych okresów w swojej najnowszej historii. Na zaniedbania poprzednich kilkunastu lat, które doprowadziły do
awaryjnego wyłączenia wielu odcinków torów, nałożyły się skumulowane inwestycje kolejowe (
budowa tunelu średnicowego) oraz miejskie. Część z nich, z różnych powodów, zdążyła się opóźnić. Na pozostałych placach budów trwa wyścig z czasem: pozyskane z funduszy Unii Europejskiej dofinansowania muszą zostać rozliczone do końca bieżącego roku. W efekcie w niektórych częściach miasta wyłączone z ruchu są dwa lub nawet trzy równoległe ciągi tramwajowe, które – gdyby były modernizowane po kolei – mogłyby stanowić objazdy dla siebie nawzajem (np. Narutowicza – Zielona, Pomorska – Legionów oraz Północna – Ogrodowa).
ZIM: "Intensyfikacja"Co gorsza – od 12 czerwca wszystkie linie w Łodzi są obsługiwane wyłącznie przez jedną zajezdnię (ET1 przy ul. Telefonicznej), z której wyjazd w stronę miasta jest możliwy tylko jedną trasą. Zajezdnia ET2 (Chocianowice) została wyłączona z ruchu do września z powodu rozpoczęcia kolejnego etapu modernizacji. Stało się tak wbrew zapewnieniom łódzkiego Zarządu Inwestycji Miejskich oraz MPK, których przedstawiciele
zapewniali przed ogłoszeniem przetargu, że obiekt będzie czynny przez cały czas. Skutki tej zmiany szybko dały znać o sobie: już 15 czerwca w godzinach porannego szczytu
miasto zostało sparaliżowane.
Pytania o przyczynę tak brzemiennej w skutkach decyzji wysłaliśmy do łódzkiego MPK oraz ZIM. Spytaliśmy też o środki ostrożności, jakie zostaną podjęte, by uchronić Łódź przed paraliżem transportowym w razie zablokowania wyjazdu z Telefonicznej, oraz o sposób, w jaki będzie odbywał się transport dodatkowych wagonów z Chocianowic na Telefoniczną, jeśli w tej ostatniej z jakichkolwiek przyczyn zabraknie taboru. Miejski przewoźnik w najważniejszej sprawie odesłał nas do inwestora. – W sprawie realizacji i harmonogramu prac proszę o kontakt z Zarządem Inwestycji Miejskich, który prowadzi tę inwestycję – odpisał rzecznik MPK Piotr Wasiak.
Również w ZIM nie otrzymaliśmy jednak żadnej konkretnej informacji. – Wystartował kolejny etap modernizacji zajezdni. Intensyfikacja prac spowodowała wyłączenie jej z obsługi pasażerskiej – oto cała wiadomość, jaką wysłała w odpowiedzi (po dwóch tygodniach od wysłania pytań) rzecznik Zarządu Inwestycji Miejskich Małgorzata Loeffler.
UMŁ: Winny kryzys w budowlanceNieco bardziej konkretnie stara się wyjaśnić sprawę wiceprezydent Łodzi Adam Pustelnik. – Przebudowa zajezdni Chocianowice to bardzo droga i skomplikowana inwestycja. Jej realizacja przypadła na najtrudniejszy dla takich przedsięwzięć okres:
rosną koszty materiałów budowlanych, a z powodu wojny w Ukrainie firmy tracą pracowników. W efekcie doszło do przekroczenia harmonogramów, a koszty wzrosły znacznie powyżej początkowych szacunków – tłumaczy. Jak podkreśla, są to czynniki niezależne od władz miasta. – Brak podłączenia zajezdni do sieci wynika z obiektywnych czynników konstrukcyjno-inżynieryjnych, połączonych ze wspomnianym wzrostem kosztów i odpływem pracowników. Korekty planów są w takiej sytuacji czymś naturalnym – i mają miejsce na wszystkich dużych inwestycjach samorządowych i państwowych – dodaje.
– Będziemy starali się tak rozłożyć wyjazdy, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia problemów. Oczywiście, tak jak zazwyczaj, pracownicy Zakładu Torów i Sieci będą zabezpieczać infrastrukturę przed awariami i usuwali ewentualne usterki – zapewnił Wasiak. Wspomniana sytuacja z połowy czerwca pokazała jednak, że takie środki nie wystarczą, by zabezpieczyć obsługę transportową miasta wielkości Łodzi.
Rzecznik MPK poinformował też, że cały tabor tramwajowy niezbędny do realizacji połączeń stacjonuje przy Telefonicznej – przewozy wagonów z jednej zajezdni do drugiej nie są więc planowane. Co ciekawe, Chocianowice nie są całkowicie odcięte od sieci: wprawdzie nie ma możliwości wjazdu do hal serwisowych, ale jedna z grup torów odstawczych jest podłączona do torowiska na ulicy. Daje to możliwość podmieniania wagonów w razie potrzeby (jedną z takich sytuacji dokumentują zdjęcia). Jak jednak wynika z naszych informacji, MPK nie wykorzystuje jej do regularnego odciążania Telefonicznej – choć w poprzednich latach podczas dużych inwestycji zdarzało się nawet odstawianie tramwajów na noc poza zajezdniami.