Przejęcie Lime przez Ubera pociągnęło za sobą zbędne kasacje tysięcy sprawnych rowerów elektrycznych – alarmuje portal shared-micromobility.com, pisząc o „ciemnej stronie” zawartej umowy. Obawy budzi też przyszłość samej firmy Lime, która - według portalu - zwolniła kluczowych specjalistów pracujących nad nowym modelem jednośladu. Według przedstawicielki Lime firma nie odpowiada jednak za kasacje, do których już doszło, a pozostałą część rowerów stara się przejąć od Ubera i wprowadzić do eksploatacji.
Jak przypomina Alexandre Gauquelin, transakcja między Uberem a Lime była jednym z najważniejszych wydarzeń w branży w ostatnich miesiącach. Właściciel aplikacji kojarzącej pasażerów z kierowcami wykupił część udziałów operatora hulajnóg elektrycznych za 170 milionów dolarów. Za pozyskane w ten sposób środki Lime przejęło działalność biznesową deficytowej gałęzi Ubera – Jump, zajmującej się wypożyczaniem rowerów i skuterów elektrycznych.
Po przejściu firmy pod skrzydła Lime zaczęły się głębokie zmiany w jej strukturze. Rowery operatora zniknęły z ulic wielu miast, w tym – Seattle (USA) i Montrealu (Kanada). Według shared-micromobility.com iększość z ok. 400 pracowników, zarówno w zespołach terenowych, jak i w centrali, miało zostać zwolnionych. Należy jednak odnotować stanowisko Lime, według którego redukcje te miały miejsce jeszcze przed przejęciem Jump. - Lime rozważa zatrudnienie niektórych pracowników Jump w swoim zespole - zapewnia regionalny manager ds. komunikacji Lime Darya Skobeleva. W samej firmie Lime zwolnienia z powodu kryzysu miały - według przywołanego przez Skobelevą listu prezesa firmy do jej zespołu, datowanego jednak na koniec kwietnia - dotknąć ok. 80 osób. Z zacytowanych przez portal opinii ekspertów wynika, że taki krok może okazać się dla firmy fatalny w skutkach: w dawnym Jump nie pracują już informatycy, dysponujący know-how na temat oprogramowania zastosowanego w nowo opracowywanych rowerach z wymienną baterią (określanych jako e-bike 5.8). Bez dokończenia prac nad nim jednoślady – których kosztowny proces projektowania jeszcze się nie zakończył – nie będą w stanie działać. Lime jest więc obecnie właścicielem produktu, ale bez specjalistycznej wiedzy, koniecznej do zarabiania na nim. Pojawiają się wręcz głosy, że wspomniany zakup udziałów Lime przez Ubera miał charakter wrogiego przejęcia.
Największe oburzenie wywołały jednak informacje o kasacji tysięcy sprawnych, wyprodukowanych zaledwie kilka lat temu rowerów elektrycznych obecnej generacji (5.5). Według planów, ujawnionych przez zwalnianych po transakcji pracowników firmy, taki los ma spotkać co najmniej 20 tysięcy jednośladów, z których wiele jest fabrycznie nowymi pojazdami. Proces niszczenia pierwszych egzemplarzy, z których wymontowano tylko baterie, już się rozpoczął, a jego dokumentacja w postaci zdjęć i filmów jest łatwa do znalezienia w Internecie. Taki krok ma być uzasadniony trudną sytuacją finansową (pogorszoną jeszcze przez pandemię COVID-19 i jej skutki) oraz chęcią koncentracji na najbardziej dochodowych segmentów rynku (usługa wypożyczania e-rowerów Jump przynosiła straty).
Przedstawicielka Lime zapewnia jednak, że firma nie ma związku z utylizacją rowerów Jump. - Firma Lime angażuje się w zapewnianie bezpiecznych i niedrogich rozwiązań dla rowerów i hulajnóg dla społeczności, które obsługujemy. W ramach przejęcia JUMP wzięliśmy w posiadanie dziesiątki tysięcy rowerów elektrycznych - w tym części zamienne i narzędzia do ich naprawy - i już zaczęliśmy je wdrażać. Nie poddaliśmy recyklingowi żadnego z e-rowerów JUMP w naszej flocie i jesteśmy zaangażowani w skalowanie i obsługę ich w tym krytycznym czasie. Po oficjalnym zamknięciu transakcji planujemy współpracować z Uberem, aby znaleźć trwałe sposoby na przekazanie sprzętu i ponowne wykorzystanie wszelkich pozostałych rowerów elektrycznych - deklaruje przedstawicielka firmy. Lime zapowiada też dalszą integrację swoich aplikacji mobilnych z Uberem.
Niezależnie od oświadczeń firmy, niszczenie sprawnych rowerów budzi oburzenie wielu komentatorów zarówno z przyczyn ekologicznych (każdy produkt, nadający się do tego, powinien w trosce o środowisko być wykorzystany ponownie), jak i społecznych (kryzys gospodarczy i rosnące bezrobocie tworzy w USA wielki popyt na tanie w eksploatacji środki transportu, takie jak właśnie rowery zwykłe i elektryczne). Decyzja o kasacji jest więc krokiem wbrew podstawowym założeniom ekonomii współdzielenia i zrównoważonego rozwoju, które stały u podstaw powstania systemów wypożyczania rowerów. Według tłumaczeń przedstawicieli Ubera przekazanie rowerów w formie darowizny nie było możliwe z powodów bezpieczeństwa, związanego – między innymi – z infrastrukturą ładowania i jej konserwacją. Pojawiła się jednak co najmniej jedna propozycja przejęcia uznanych za zbędne jednośladów przez innego operatora bike-sharingu – niemiecką firmę Tier.