Pomysł sprzed jedenastu lat, by ofiary rowerowych wypadków upamiętniać pomalowanym na biało rowerem, rozprzestrzenił się po całym świecie, dotarł również do Polski. Budzi kontrowersje, bo czasem nie wiadomo co zrobić ze zdezelowanym rowerem przypiętym do ogrodzenia.
W listopadzie u zbiegu poznańskich ulic Święty Marcin i Alei Niepodległości blisko stu rowerzystów – przyjaciół i znajomych śmiertelnie potrąconego kilka dni wcześniej 24–letniego kuriera – przypięło do słupa pomalowany na biało rower. Ma wskazywać miejsce, w którym zginął, przypominać i przestrzegać. Jest drugim takim w stolicy Wielkopolski. Trzy lata wcześniej na Moście Dworcowym stanął biały rower upamiętniający wypadek w którym zginęła 23–letnia rowerzystka. Pierwszy taki w Polsce stanął w 2009 r. w Łodzi.
„Tu potrącono rowerzystę”Zaczęło się w 2003 r. w St. Louis gdzie Peter Van Der Tuin, świadek wypadku z udziałem rowerzysty, postanowił przypiąć do latarni w miejscu wypadku zepsuty, pomalowany na biało rower z tabliczką „tu potrącono rowerzystę”. W ciągu kilku dni rower został usunięty, ale Van Der Tuin mógł zobaczyć, jaki przyniósł efekt. – Przejeżdżałem tamtędy codziennie i widziałem jak reagują kierowcy. Zwalniali. To mnie natchnęło. Jakiś czas później z grupą znajomych i właścicieli sklepów rowerowych zorganizował piętnaście pomalowanych na biało rowerów, które przypiął w miejscach wypadków z udziałem rowerzystów. Wybierał je tak, by rowery były dobrze widoczne.
ghost bike w Miami, źródło: Wikimedia CommonsPomysł chwycił, rowery zaczęły się pojawiać w Kanadzie, a potem w miastach w Europie. Wszędzie pomalowane na biało, oznaczone zwykle tabliczką z nazwiskiem, często otoczone kwiatami i zniczami. Dziś w ok. 200 miastach na świecie zainstalowano blisko 600 białych rowerów. Można je spotkać w tak różnych miejscach jak w Singapurze, Portoryko, na Alasce, czy w Mińsku (listę można znaleźć na stronie
ghostbikes.org). Stawiają je lokalne stowarzyszenia, ale też rodziny rowerzystów, którzy ponieśli śmierć na drodze. Czasem rowery są nowe, czasem zepsute. Grupa Van Der Tuina, gdy instalowała pierwsze ghost bike’i, kilka specjalnie popsuła dla lepszego efektu.
Warto, czy nie?Białe rowery działają na wyobraźnię. Na stronie ghostbikes.org można przeczytać komentarze osób, które je instalują lub po prostu je widziały. „Jechałem taksówką a taksówkarz przez całą drogę opowiadał jakie to ma ciężko za kółkiem i jak uprzykrzają mu życie na drodze kurierzy rowerowi” – napisał ktoś podpisany jako anonim. „W pewnym momencie zwolnił, ściszył głos i powiedział: ‘Widział pan kiedyś jeden z tych ghost bike’ów. To znaczy, że w tamtym miejscu ktoś zginął. To przypomina mi bym jednak uważał na rowerzystów’. Czyli wniosek jest prosty. To działa”.
ghost bike w Santiago de Chile, źródło: Wikimedia CommonsZ drugiej strony sami rowerzyści boją się, czy masowe stawianie rowerów–duchów nie zniechęci ludzi do dwóch kółek. – Mam wątpliwości. Nie wiem czy kierowcy naprawdę zwracają uwagę na takie rzeczy, za to sądzę, że białe rowery mogą odstraszyć innych od jeżdżenia – twierdzi Gill Ord, dyrektor sklepu rowerowego z północnego Londynu, który wspólnie z pracownikami ustawił pierwszy ghost bike w Anglii. Miał upamiętniać jego kolegę z pracy, który zginął w 2003 r. pod kołami ciężarówki.
Kiedy je usunąć?Ghost bike’i są również źródłem innego kłopotu – jak długo taki rower ma stać i kto ewentualnie może go usunąć? Z jednej strony to wyraz pamięci ludzi, którzy znali ofiarę wypadku. Z drugiej strony służby porządkowe w końcu zawsze interesują się zdezelowanym, rdzewiejącym rowerem, przypiętym – w ich mniemaniu – w pierwszym lepszym miejscu. Jak uznać, że stoi już za długo i czy w tym wypadku takie pytanie w ogóle jest na miejscu?
Radni w Los Angeles proponują uchwałę, która ureguluje zasady stawiania i usuwania białych rowerów. Zwyczajowo w amerykańskich przyjęło się, że rowery powinny stać 90 dni, a są usuwane w myśl przepisów sanitarnych jako obiekty „blokujące publiczna drogę”. Ale kilka lat temu władze San Diego naraziły się na falę krytyki po usunięciu roweru który stał przypięty w miejscu wypadku prawie pół roku.
W Polsce na razie problem jest niewielki bo póki co w naszym kraju ustawiono ledwie kilka ghost bike’ów. Ten, który trzy lata temu stanął na Moście Dworcowym jakiś czas temu został wymieniony, ale wcześniej rowerzyści musieli stoczyć małą bitwę na argumenty z ZDM, który chciał go usunąć. Wygraną, więc i drugi duch roweru być może zostanie na dłużej. Z drugiej strony ustawiony w 2012 r. ghost bike na wrocławskiej ul. Legnickiej po dwóch miesiącach został pozbawiony kół przez złodziei.
ghost bike w Fortalezie, źródło: Wikimedia Commons