W Polsce wciąż zmiany mające na celu uspokojenie ruchu samochodowego, połączone z poprawą infrastruktury dla pieszych i rowerzystów, budzą duże kontrowersje w dyskursie publicznym. Emocjonalne narracje o “absurdalnej walce z kierowcami” ciągle padają na podatny grunt. Ostatnia sytuacja po likwidacji drogi rowerowej w Vancouver pokazuje jednak, że poszerzanie przestrzeni przeznaczonej do ruchu samochodowego długofalowo powoduje wzrost tego ruchu i powrót utrudnień uciążliwych dla… samych kierowców.
Twierdzenie Lewisa-Mogridge’a opisuje często występujący paradoks, polegający na tym, że motywowane zwiększeniem przepustowości tworzenie dodatkowych pasów ruchu na drogach z wysokim natężeniem ruchu kończy się po okresie od kilku tygodni do kilku miesięcy powrotem do korków. Zasada ta nie ma absolutnego charakteru i często wcale tak się nie dzieje. Wszystko bowiem zależy od lokalnych uwarunkowań, dlatego nie można zakładać, że opisywane twierdzenie podważa np. zasadność budowy dróg szybkiego ruchu, których dodatni wpływ na bezpieczeństwo i zmniejszenie emisyjności transportu drogowego jest bezdyskusyjny. Często jednak prawo Lewisa-Mogridge’a modelowo sprawdza się w ruchu miejskim, co potwierdzają liczne badania.
W Polsce jednak, jak się wydaje, brakuje powszechnej świadomości w tym zakresie i nadal wszelkie postulaty związane z ograniczeniem przestrzeni dostępnych dla samochodów, poprzez wydzielenie buspasów, czy dróg rowerowych, budzą duże kontrowersje. Chyba każdy, komu bliska jest problematyka związana z transportem publicznym i zrównoważoną mobilnością, wielokrotnie spotykał się z narracjami o jakoby motywowanej ideologicznie “walce z kierowcami”, czy o rzekomo przepełnionych nienawiścią do samochodów “ekofanatykach”. Jednakże pomimo tak ukształtowanego dyskursu publicznego w zakresie polityki transportowej widać pewne zmiany w wielu polskich miastach, które doprowadzają w gruncie rzeczy do sytuacji win-win, ponieważ im więcej pasażerów w transporcie publicznym i przemieszczających się na rowerach, tym większa przestrzeń dla kierowców.
Vancouver to ósme w zakresie liczby mieszkańców mieście w Kanadzie i jednocześnie centralny ośrodek trzeciej największej aglomeracji w kraju. Na swego rodzaju przylądku, z którego rozpościera się widok na cieśninę Strait of Georgia, sąsiadującym z dzielnicą West End (ta zaś znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie śródmieścia), znajduje się Stanley Park. To największy park miejski w mieście, bardzo uczęszczany zarówno przez mieszkańców, jak i turystów. Dość powiedzieć, że rocznie przewija się przez niego aż 8 mln osób. To ponad 400 hektarów zielonej przestrzeni. Przez środek przylądka, a zatem i parku, przebiega droga, która łączy wspomnianą dzielnicę West End i śródmieście z północną i zachodnią częścią miasta, które znajdują się po drugiej stronie zatoki.
Podczas pandemii na jednym z dwóch pasów ruchu na drodze wydzielona została droga rowerowa, fizycznie odseparowana od części służącej w dalszym ciągu ruchowi samochodowemu poprzez betonowe bariery, które powstały, aby zapewnić maksymalne bezpieczeństwo rowerzystom. Tym samym zwiększono atrakcyjność Stanley Parku dla osób niezmotoryzowanych, jak i po prostu tych, którzy chcą skorzystać z jego walorów bez konieczności uruchamiania samochodu w wolnych chwilach. Zmiany spowodowały wzrost ruchu rowerowego, ale jednocześnie wyraźnie utrudniło ruch samochodowy. Pojawiły się bowiem, co tu dużo mówić, korki. Co więcej, wraz z korkami pojawiła się grupa niezadowolonych, która zorganizowała się w ramach społecznej kampanii na rzecz przywrócenia drugiego pasa do ruchu samochodowego.
W Stanley Park zlikwidowano drogę rowerową biegnącą jednym z dwóch pasów drogi przez park. Ideą było zwiększenie przepustowości. Dlatego w pierwszy weekend po wprowadzeniu zmian auta zajęły już obie jezdnie. I stanęły w gigantycznym korku. A między nimi przeciskali się rowerzyści pic.twitter.com/vL8H5YTC94
Protesty kierowców, a także części lokalnych przedsiębiorców, których zdaniem ograniczenia w ruchu samochodowym spowodowały spadek liczby klientów, a tym samym ograniczenie przychodów, spowodowały odwrócenie wprowadzonych zmian, które zresztą miały z założenia tymczasowy charakter. W lutym dokonano likwidacji betonowych barier, które zapewniały rowerzystom bezpieczeństwo. Co stało się w konsekwencji? Korki bynajmniej nie zniknęły. Wręcz przeciwnie, wzrosły… Co więcej, rowerzyści nadal jeżdżą tą samą drogą, co dotychczas, ale już nie na oddzielonej części, co powoduje dezorganizację ruchu i zagrożenie dla bezpieczeństwa zarówno rowerzystów, jak i kierowców i innych pasażerów samochodów. Dlatego lokalne grupy działania skupiające rowerzystów rozpoczęły realizację akcji protestacyjnych na rzecz przywrócenia wydzielonej drogi rowerowej, wskazując, że w wyniku powrotu do poprzedniego modelu pogorszyło się bezpieczeństwo zwłaszcza w odniesieniu do dzieci i seniorów na rowerach, tym bardziej, że kierowcy notorycznie przekraczają na drodze dopuszczalną prędkość.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.