Visa uruchomiła ofertę pod nazwą Global Transit Solutions. To propozycja dla miast i organizatorów transportu publicznego polegająca na pozbyciu się z systemu biletów i transakcji gotówkowych i zastąpieniu ich płatnościami kartą. Międzynarodowy koncern chce zainteresować inne miasta tym, co sprawdziło się w Londynie.
Płatność kartą w transporcie publicznym to prawdopodobnie jedna z nadchodzących rewolucji w sposobie poruszania się po mieście. W Polsce próbowany w kilku miejscach,
a ostatnio testowany w Łodzi, na jednej z linii tramwajowych. Niedługo testy w skali całego miasta czekają Wrocław. Pasażer nie przejmuje się biletem, po wejściu do pojazdu zbliża do czytnika swoją kartę płatniczą. System sam oblicza najkorzystniejszą taryfę i ściąga należność.
Dla pasażera to oszczędność czasu i korzyść, bo nie musi rozważać jaki bilet musi kupić. Póki co system oblicza najkorzystniejszy rodzaj biletu krótkoterminowego, ale nie ma problemu, by włączyć w to również bilety długookresowe. Wtedy pozbędziemy się z portfela jednej karty, która okaże się zbędna. Dla miasta to też korzyść. Jak informuje Visa każdy dolar, który organizatorzy transportu zarabiają na pasażerach, kosztuje ich 14,5 centa (koszty druku biletów, systemu sprzedaży, kontroli, etc.). Gdy pieniądze papierowe zastąpić wirtualnymi ten koszt spada do 4,2 centa na każdego dolara.
W Global Transit Solutions zawiera się nie tylko program do przyjmowania i rozliczania płatności, ale też usługi doradcze dla miast, które chciałyby taki model u siebie wprowadzić.
Płatności bezgotówkowe w transporcie niosą ze sobą korzyści ale też wątpliwości związane z osobami, które z różnych względów nie chcą korzystać z karty płatniczej. Gdy w Londynie trzy lata temu zlikwidowano sprzedaż papierowych biletów najpierw w autobusach a potem w metrze i wprowadzono mozliwość płatności kartą, było to poprzedzone długim „przestawianiem” pasażerów na korzystanie tych środków transportu bez gotówki, choć jeszcze niekoniecznie z użyciem karty płatniczej. Pasażerowie byli przede wszystkim przyzwyczajani do karty Oyster, która umożliwiała płatności za przejechane przystanki, w dodatku taryfa była znacznie korzystniejsza niż w przypadku kupienia pojedynczego biletu. W efekcie z papierowych biletów rezygnowano, gdy ich sprzedaż i tak była bardzo mała i nie przekraczała jednego procenta.
W Polsce może nie być to takie łatwe. O ile wielu regularnych pasażerów w największych polskich miastach jest przyzwyczajonych do korzystania z karty miejskiej, to jednak w tych mniejszych często bilet miesięczny wciąż ma formę papierową, a np. w Warszawie brakuje taryfy przystankowej, bo tutejsza karta miejska działa w ramach technologii sprzed dwóch dekad. Dla wielu nieregularnych pasażerów wciąż oczywiste jest, że żeby wsiąść do autobusu trzeba kupić bilet w kiosku lub automacie, bo z biletów w smartfonach wciąż korzysta niewielu z nich. Rezygnacja z biletów jednorazowych na rzecz płatności kartą byłaby więc dużym przeskokiem.