Radni w Krakowie będą rozmawiać o wiedeńskim pilotażu, w którym uniemożliwiono rodzicom odwożenie rano swoich dzieci do szkoły samochodem. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak poinformował, że zwróci się do austriackiej stolicy po informacje, a pomysł spodobał się również radnemu z Łodzi.
Np. ulice przy szkole podstawowej Vereinsgasse w 2. dzielnicy Wiednia zamykano dla ruchu samochodowego przez prawie dwa miesiące w godzinach 7:45 – 8:15. W efekcie więcej uczniów trafiało do szkoły na piechotę lub na rowerze. Wiedeńscy urzędnicy zauważają, że zakaz mocno poprawił bezpieczeństwo w pobliżu szkół, a już 20 kolejnych placówek zgłosiło chęć wzięcia udziału w kolejnym tego rodzaju pilotażu.
Kilka dni temu o swojej interpelacji w tej sprawie, powołując się właśnie na wiedeński przykład, poinformował krakowski radny Łukasz Wantuch. Sprawa ma być dyskutowania na posiedzeniu miejskiej Komisji Edukacji. Niezależnie od tego z wiedeńskimi urzędnikami kontaktują się urzędnicy z instytucji powstałych po podzieleniu ZIKiT–u. Radny zwraca uwagę na promocję zdrowego trybu życia i walkę z otyłością, ale też na częściowy efekt antysmogowy.
W przypadku Polski jednak dużo istotniejsza może być korzyść związana z bezpieczeństwem. Z perspektywy fotela kierowcy, dziecka bardzo często po prostu nie widać. Zwłaszcza w tych sytuacjach, gdy chodniki są zastawione autami rodziców, którzy stanęli „tylko na chwilę”. Na to zwrócono uwagę w Wiedniu, choć tam, nawet przed pilotażem, mniej więcej połowa dzieci przychodziła do szkoły piechotą, a ledwie kilkanaście procent z nich było podwożone autem.
Wantuch w rozmowie z „Rzeczpospolitą” podkreśla, że nie chodzi o zamykanie na rano ważnych ulic miasta. Rozwiązanie miałoby dotyczyć ulic przyszkolnych w godzinie startu lekcji.
„W przyszłym tygodniu wysyłamy zapytanie do Wiednia. Bardzo mi się ten pomysł podoba” – napisał z kolei w czwartek na Facebooku Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.
W Łodzi radny Bartosz Domaszewicz wystąpił do Miejskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego o analizę takiego rozwiązania. Przytacza przykład jednej ze szkół, którą sam odwiedza codziennie. – Zatrzymują się tam samochody rodziców, do tego dochodzi ruch między osiedlami. Dzieciom trudno tam czasem dotrzeć po chodniku – wskazuje w rozmowie z „Dziennikiem Łódzkim”. Dodaje, że taka zmiana musiałaby być poprzedzona konsultacjami, ale pomysł jest wart rozważenia lub namysłu.
Wiedeń nie jest jedynym miastem, które takie rozwiązanie stosuje. Funkcjonuje w pobliżu niektórych szkół w szkockim Edynburgu, z kolei we włoskim Bolzano od kilku lat dotyczy wszystkich placówek.