Warszawscy rowerzyści przejeżdżający ulicą Świętkorzyską narzekają na samochody regularnie blokujące pas rowerowy. Częste interwencje służb mundurowych nie pomogły. Może źródła problemu należy szukać w niedopasowaniu rozwiązań do panujących warunków?
Zmodernizowaną Świętokrzyską oddano do użytku pod koniec ubiegłego roku. Przebudowa trwała 3 lata. W jej trakcie jezdnię zwężono. Wyznaczono także pasy rowerowe, dzięki którym stolica zyskała pierwszą kompletną trasę dla cyklistów prowadzącą przez centrum.
Niestety, przejazd jednym z najnowszych ciągów utrudniają rowerzystom zaparkowane niezgodnie z prawem samochody. Choć stojące przy jezdni oznakowanie wyraźnie nakazuje postój równoległy, kierowcy często parkują skośnie, częściowo zastawiając przy tym przestrzeń przeznaczoną dla użytkowników dwóch kółek. Dochodzi wówczas do niebezpiecznych sytuacji – rowerzyści chcący ominąć blokujące przejazd pojazdy muszą złamać przepisy (Prawo o Ruchu Drogowym nakłada na cyklistów obowiązek korzystania z pasów rowerowych) i zjechać na wąski pas ruchu, ryzykując zajechanie drogi nadjeżdżającym z tyłu autom.
Pasy rowerowe to zły pomysł?Problem niewłaściwego parkowania na Świętkorzyskiej może okazać się niezwykle trudny. Wszystko przez to, że istniejące rozwiązania nie do końca odpowiadają panującym warunkom.
- W tym miejscu widoczny jest bardzo duży popyt na miejsca postojowe, co należało wziąć pod uwagę przy projektowaniu rozwiązań dla rowerzystów. Istniało wiele możliwości, np. likwidacja możliwości parkowania aut albo wręcz przeciwnie – stworzenie większej liczby miejsc postojowych przy jednoczesnym uspokojeniu ruch przez „esowanie” toru jazdy. W drugim przypadku, zamiast pasów rowerowych, można by poprowadzić cyklistów bliżej środka jezdni, stosując nowe znaki P-27, czyli tzw. „sierżanty” – komentuje Marcin Hyła z Miast dla Rowerów.
Przypomnijmy – P-27 to znak poziomy, który wprowadzono do polskich przepisów kilka miesięcy temu
przy „rowerowej” nowelizacji rozporządzeń. P – 27 –zwany potocznie „sierżantem” z racji podobieństwa do wojskowej odznaki - wskazuje miejsce oraz kierunek poruszania rowerzysty na jezdni. W odróżnieniu od pasa rowerowego, nie narzuca toru jazdy w ściśle ograniczonej przestrzeni. Pozwala to uniknąć problematycznych sytuacji, gdy cyklista musi zjechać bliżej osi jezdni (np. w celu ominięcia przeszkód).
Inne rozwiązanie zaproponowane przez Hyłę to wydzielona droga dla rowerów, wyposażona - wzorem ul. Mogilskiej w Krakowie -
w fizyczne bariery uniemożliwiające blokowanie przez samochody. Szczelne zabezpieczenie przed niefrasobliwością kierowców jest kluczowe. W przypadku ciągów komunikacyjnych o znacznym natężeniu ruchu rowerowego zablokowanie trasy nawet przez pojedyncze auto na kilka minut będzie wiązało się z poważnymi utrudnieniami.
Patrole nie pomogąZirytowani ciągłym blokowaniem pasa przez kierowców rowerzyści zwrócili się po pomoc do Straży Miejskiej. Strażnicy nie pozostali głusi na prośby cyklistów - w samym listopadzie na Świętkorzyskiej interweniowali ponad 170 razy, co daje 5 - 6 interwencji dziennie. Niestety, nie rozwiązało to problemu. Wniosek, jaki mogą wyciągnąć z tego zarządcy dróg z innych miast, brzmi: lepiej zapobiegać, niż leczyć. Innymi słowy: projektować infrastrukturę, która zniechęci bądź uniemożliwi łamanie przepisów.