Tobiasz Bocheński, od niedawna pełniący funkcję wojewody mazowieckiego, postanowił zabrać głos w sprawie polityki transportowej Warszawy. Uważa, że ratusz nie słucha mieszkańców i schlebia „10-15 proc. osób, które chcą komunikacji tylko i wyłącznie publicznej, hulajnóg i rowerów”. Tymczasem Warszawiacy co raz częściej wybierają rower, a większość korzysta z transportu publicznego.
Polska Agencja Prasowa (PAP)
opublikowała wywiad z Tobiaszem Bocheńskim – nowym wojewodom mazowieckim. W rozmowy tej wynika, że przedstawiciel rządu
będzie stał na straży interesów kierowców i przeciwdziałał wprowadzanym przez Warszawę zmianom w zakresie mobilności.
Korki z powietrza
Sama rozmowa zaczyna się od mocnego akcentu w postaci opinii wojewody na temat korków. Bocheński twierdzi bowiem, że „Warszawie są ogromne korki, które powodują, że kierowcy i tak poruszają się bardzo wolno” oraz dodaje, że pomysł wprowadzenia strefy Tempo 30 „jest dość absurdalny. Poza tym ustawowo są wprowadzone ograniczenie prędkości w mieście i tych przepisów powinniśmy się trzymać”.
Pierwsza rzecz jaka się rzuca w tej wypowiedzi to wiara w to, że korki powstają z powietrza i blokują kierowców. Jestem głęboko przekonany, że jest zupełnie inaczej – to zbyt duża liczba kierowców i samochodów na stołecznych ulicach sprawia, że są korki. Kierowcy nie są tu ofiarą, a przyczyną problemu.
Tempo 30Jeśli chodzi o same
strefy Tempo 30 to warto przypomnieć, że ich głównym celem jest poprawa bezpieczeństwa i zmniejszenie liczby wypadków śmiertelnych czy takich, w których dochodzi do ciężkich obrażeń. Pieszy potrącony przez auto jadące z prędkością 30 km/h ma bowiem trzykrotnie większe szanse na przeżycie niż ten uderzony z prędkością 50 km/h.
Niestety wprowadzenie stref Tempo 30, w Warszawie idzie wolniej niż pierwotnie zapowiadano, a ostatnie konsultacje społeczne w tej sprawie i późniejsza dyskusja na sesji Rady Miasta pokazały jak bardzo ta sprawa został upolityczniona. Z resztę samo powiązanie stref Tempo 30, które obejmować ulice lokalne, a nie przelotowe nie ma wiele wspólnego z korkami.
Ograniczenie liczby wypadków śmiertelnych jest też częścią przyjętego przez rząd Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego na lata 2021-2030. I to rządu, który w ostatnim czasie przyjął przepisy znacząco podnoszące stawki mandatów – ich
pozytywne skutki obserwujemy od wielu miesięcy.
Co rozrywa miasto?Bocheński mówił także o tym, że będzie się przyglądał kwestiom, w których jego zdaniem stołeczny ratusz nie bierze pod uwagę preferencji mieszkańców, a które „rozrywają miasto i powodują frustrację warszawiaków”.
„Jeżeli mamy do czynienia z sytuacją, że warszawiacy posiadają kilka samochodów na rodzinę i dokonują świadomie tego wyboru konsumenckiego, to prowadzenie polityki miejskiej, która schlebia 10-15 proc. osób, które chcą komunikacji tylko i wyłącznie publicznej, hulajnóg i rowerów, powoduje naturalne napięcie i ogromny problem dla rozwoju miasta” – mówi cytowany przez PAP wojewoda.
Nie jest do końca jasne skąd wzięło się to 10-15% mieszkańców, ale to łatwo sprawdzić – w końcu w tym zakresie warszawiacy głosują nogami. Ogółem w całym minionym roku 2022 r. z komunikacji miejskiej w stolicy odnotowano ponad 834 mln pasażerów. Ponad 46% skorzystało z autobusów (tych często blokowanych przez kierowców tworzących korki) zaś pozostali z różnych form transportu szynowego.
W roku 2015 miasto wykonało badanie ruchu, które pokazało, że struktura przemieszczania się po mieście wygląda następująco: komunikację zbiorową wybiera 46,8% mieszkańców, własny samochód 31,7% a na kolejnych miejscach znalazł się ruchu pieszy czy rowerowy. Od tego czasu zaszły zapewne zmiany, ale w tym kontekście mówienie o 10-15% mieszkańców, którzy tylko komunikacji publicznej wydaje się nie na miejscu.
W czerwcu 2022 r. opublikowana została „
Diagnoza stanu mobilności w metropolii Warszawskiej”, której znajdziemy dane dotyczące podróży obligatoryjnych. Z danych tych wynika, że w samej Warszawie 55% mieszkańców wybiera transport zbiorowy zaś 33% transport indywidualny. Z badania jasno przy tym wynika, że sporą słabością aglomeracji jest zapewnienie dojazdu transportem publicznym do samego miasta – nad tym wojewoda mógłby popracować.
Kogo nie można ignorować?Wojewoda podkreśla także, że będzie stawał w obronie mieszkańców. „W sytuacjach, gdy mieszkańcy nie będą wysłuchiwani, ich postulaty będą ignorowane, ja zamierzam interweniować. Stoję na stanowisku, że zawsze należy wysłuchać wszystkich głosów” – mówi Bocheński. Niestety najwyraźniej nie ma na myśli tych głosów, które nawołują do tworzenia buspasów, stref Tempo 30 czy ograniczania liczby samochodów w mieście.
Na koniec pozostaje tylko przypomnieć, że mamy już świetny mechanizm weryfikacji tego czy władze spełniają oczekiwania mieszkańców – są to wybory samorządowe. Jeśli Warszawiacy nie będę chcieli rozwoju transportu publicznego i postawią tylko na samochody to na pewno znajdzie to odzwierciedlenie w wynikach głosowania.