Z czterech przewoźników którzy chcieli wozić warszawiaków 50 autobusami, dwóch nie przedłużyło gwarancji wadium. PKS Grodzisk Mazowiecki zaproponował niższą cenę, ale… rażąco niską. To niejedyny powód dla którego jego ofertę odrzucono, a wybrano Michalczewskiego.
W środę
ZTM Warszawa rozstrzygnął drugą część przetargu na ośmioletnią obsługę warszawskich linii autobusowych 50 autobusami 12–metrowymi. Postępowanie trwało długo, a rozstrzygnięcie jest o tyle zaskakujące, że wygrała druga oferta co do zaproponowanej ceny. Michalczewski zażyczył sobie 7,11 zł za wozokilometr. Oferta PKS Grodzisk Mazowiecki (6,99 zł za wozokilometr) przepadła, podobnie jak dwie droższe, które złożyły Warbus, oraz konsorcjum Transport and Infrastructure Management i Stalko Przybysz i Wspólnicy. Dwie ostatnie z powodu nieprzedłużenia gwarancji wadium.
Wybrano tego, który się sprawdził– Analizowaliśmy dokumenty bardzo długo. Ostatecznie stwierdziliśmy, że PKS złożył ofertę z rażąco niską ceną, a także nie dopełnił warunków przetargu – tłumaczy wicedyrektor ZTM Katarzyna Strzegowska. – W sprawie ceny prosiliśmy o konsultację ekspertów z Politechniki Warszawskiej. Ostatecznie uznaliśmy, że w przypadku naszych bardzo wygórowanych oczekiwań, za tę cenę nie da się ich spełnić – dodaje i przypomina, że ZTM wymaga od przewoźników m.in. zatrudniania kierowców na pełny etat w oparciu o umowę o pracę.
W przypadku niespełnienia warunków kryterium chodziło o wymagane doświadczenie. PKS Grodzisk wykonywał już przewozy w Warszawie, ale uznano, że nie robił tego należycie i nie zaliczono mu wystarczającego czasu wykonywania usługi. Firma próbowała ratować się korzystając z doświadczenia innych przewoźników, ale tego również nie uznano.
– Oczywiście spodziewamy się, że z PKS Grodzisk i siłą rzeczy z Michalczewskim spotkamy się w Krajowej Izbie Odwoławczej [firma ma dziesięć dni na wniesienie odwołania od decyzji przetargowej – red.]. Sądzę, że pod koniec sierpnia uda nam się podpisać umowę. Zwycięzca przetargu będzie miał pół roku na uruchomienie usługi, ale to nie musi trwać tak długo. Wiemy, że producenci autobusów deklarują, że dostarczą pojazdy szybciej. Może się jednak zdarzyć, że styczniowy termin nie zostanie dotrzymany, ale wtedy jesteśmy sobie w stanie poradzić siłami MZA, czy innych przewoźników – deklaruje Strzegowska.
Będą hybrydy elektryczneNa razie nie wiadomo jakie autobusy przewiozą warszawiaków. Oferenci zgłosili kilku ewentualnych producentów i w praktyce mają możliwość zdecydowania się na konkretny model tuż przed podpisaniem umowy. Strzegowska przyznaje, że nie pierwszy raz zdarza się, że przewoźnicy po prostu deklarują takie rodzaje autobusów, które spełniają kryteria, by potem mieć wolną rękę w wyborze.
Wiadomo jednak, że do Warszawy trafi pięć hybryd dieselowsko–elektrycznych. W przetargu dodatkowe punkty można było otrzymać za autobusy z napędem alternatywnym a właśnie takie zadeklarował Michalczewski.