W środę w Warszawie doszło do wypadku na chodniku na Krakowskim Przedmieściu. Nastolatek poruszający się na hulajnodze potrącił kobietę na chodniku na tyle poważnie, że ta została odwieziona do szpitala. Ostatecznie to ona została ukarana mandatem.
Do zdarzenia doszło po południu na Krakowskim Przedmieściu. Na elektrycznych hulajnogach Lime jechało trzech nastolatków. Jeden z nich potrącił 49-letnią kobietę, która została odwieziona do szpitala z urazem głowy.
Jak poinformowała „Gazeta Stołeczna”, całe zdarzenie miało miejsce na chodniku. Mimo to mandatem została ukarana piesza. – Doświadczeni policjanci uznali, że sprawcą tego zdarzenia była kobieta. To ona wpadła na hulajnogę. Została ukarana mandatem – tłumaczył „Stołecznej” komisarz Jarosław Florczak z Komendy Stołecznej Policji, nie wyjaśniając dokładniej okoliczności zdarzenia.
Elektryczny hulajszering pojawił się na ulicach polskich miast jesienią. Najwięcej dostępnych hulajnóg jest dziś w Warszawie. Oferują je trzy firmy (Lime, hive i Bird), a już swój start zapowiedziała czwarta (Blinkee).
W przepisach jednak czegoś takiego jak hulajnoga elektryczna nie ma. Nie wiadomo więc, gdzie powinna się poruszać, a gdzie jeżdżenie nią jest nieuprawnione. Hulajnoga to sprzęt, który w Prawie o ruchu drogowym jest traktowany jak dziecięca zabawka i osoba poruszająca się na niej jest formalnie pieszym.
Nie przystaje to jednak kompletnie do napędzanego silnikiem elektrycznym ciężkiego pojazdu, który rozpędza się bez problemu do 25 km/h. Dlatego inne interpretacje sugerują, że według obecnych przepisów należałoby takie hulajnogi traktować jak motorowery.
Przystosowanie przepisów do zmieniającej się rzeczywistości leży po stronie Ministerstwa Infrastruktury. O potrzebie uregulowania sytuacji hulajnóg elektrycznych przypominają ministerialnym urzędnikom już od pół roku urzędnicy samorządowi, którzy mają z hulajnogami problem, dziennikarze piszący o tym temacie i operatorzy hulajszeringów. Ministerstwo, póki co,
niczego w tej sprawie nie zrobiło.