Z przeprowadzanych przez ZDM pomiarów wynika, że w październiku ruch samochodów w Warszawie stopniowo się zmniejszał. Działo się tak nawet bez uwzględnienia protestów, które blokowały kluczowe skrzyżowania i nawet przed tym, gdy Warszawa trafiła do „czerwonej strefy”.
Od kilku tygodni co poniedziałek ZDM publikuje współczynnik korekcyjny dla pomiarów natężenia ruchu. Najświeższy – dla 45 tygodnia tego roku (2-8 XI) – to 0,885. To techniczna informacja dla wykonawców rozmaitych analiz ruchu, w tym również dla planowanych inwestycji. Jednocześnie jednak, dla wszystkich zainteresowanych ruchem drogowym, to prosta, choć bardzo ogólna wiadomość, w jakim stopniu zmniejszył się on w Warszawie w stosunku do „normalnej” sytuacji z zeszłego roku.
Ta liczba to efekt analizy licznych pomiarów, które przeprowadzono w różnych częściach Warszawy licząc pojazdy, które w każdej godzinie, dniu i tygodniu przekraczają przekroje pomiarowe. Oczywisty spadek liczby aut na ulicach Warszawy należy wiązać ze wzrostem zachorowań na COVID-19 i jego konsekwencjami. 17 października Warszawa znalazła się w czerwonej strefie, co wiązało się m.in. z rezygnacją z zajęć stacjonarnych w szkołach średnich i wyższych. Tydzień późnej na nauczanie zdalne przeszły starsze klasy podstawówek, poza tym m.in. zamknięto restauracje i zaapelowano do seniorów o niewychodzenie z domu. Od ostatniego weekendu obostrzenia są jeszcze bardziej restrykcyjne.
Na głównych trasach mniej, a na lokalnych – jeszcze mniejKolejne obostrzenia widać w pomiarach. Przez Most Łazienkowski w tygodniu, pod koniec którego ogłoszono „strefę czerwoną” w stolicy (12-18 X, 42. tydzień roku), średnio w dzień roboczy przejeżdżało 114 058 aut w obu kierunkach. W kolejnym tygodniu października (19-25 X, 43. tydzień) było to już 107 043 aut, a w następnym, czyli ostatnim tygodniu ubiegłego miesiąca (26 X – 1 XI, 44. tydzień) – już tylko 105 837. W pierwszym tygodniu listopada (2-8 XI, 45. tydzień) ruch nawet nieco się zwiększył – średnio 107 427 aut dziennie. Dla porównania średnia dla października w 2019 r. to 128 005 samochodów na dobę łącznie w jedną i drugą stronę.
Stopniowy spadek ruchu zaobserwowano też w al. Krakowskiej, czyli trasie wjazdowej do Warszawy. W drugim tygodniu października (12-18 X), czyli jeszcze przed znacznym ograniczeniem działalności szkół, dziennie korzystało z niej 46 690 samochodów. W kolejnych tygodniach aut było kolejno 41 050 (19-25 X), potem 40 195 (26 X – 1 XI) i 39 347 (2-8 XI). Przed rokiem standardowy październikowy dzień roboczy to przejazd 51 075 aut.
Powyższe przykłady to najważniejsze arterie. Zmiany są bardziej widoczne na drogach o nieco bardziej lokalnym charakterze. Przez ulicę Dywizjonu 303 między ul. Księcia Janusza a przejściem w ulicę Radiową w tygodniu przed ogłoszeniem „czerwonej strefy” przejeżdżało dziennie średnio 14 765 pojazdów. Potem, tak jak w całej Warszawie, było ich mniej – 13 759 (19-25 X), 13 587 (26 X – 1 XI) oraz 12 784 (2-8 XI). Warto jednak zauważyć, że to znacząco mniej niż w październikowe dni zeszłego roku. Wtedy w obu kierunkach przejeżdżało średnio 18 146 aut na dobę. Tu ruch spadł nawet o 1/4. Kolejnym świetnym przykładem jest al. KEN, gdzie w tygodniu 26 X – 1 XI poziom ruchu spadł do 68,6 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2019 r., czyli prawie o 1/3.
Można się spodziewać, że liczby opisujące ruch drogowy w tym tygodniu będą jeszcze niższe. Ale Warszawie wciąż daleko do wiosennego lockdownu, gdy obostrzeniami się przejęliśmy, choć zachorowań i osób na kwarantannie było znacznie mniej. W kwietniu przez most Łazienkowski średnio dziennie przejeżdżało ok. 89 tys. samochodów, za to Aleją Krakowską przejeżdżało ok. 28,5 tys. aut w obu kierunkach.
Rondo Dmowskiego strakujeWarto przy tym zwrócić uwagę na dwie pułapki, w które można wpaść interpretując dane. Wiele miejsc w Warszawie w normalny dzień roboczy działa przy maksymalnej przepustowości. To oznacza, że gdyby było możliwe, żeby więcej kierowców tamtędy przejechało, to pewnie by to robili. Porównując więc obecne liczby do tych z czasów sprzed pandemii, warto brać pod uwagę, że potencjalnie ruch drogowy spadł mocniej niż wynika to z liczb.
Dobrym przykładem jest rondo Dmowskiego. Jeśli pomiary odnosimy do standardowej liczby aut które przejeżdżały rondo przed pandemią (ok 90 tys. dziennie) i zdarzy się, jak w ostatni poniedziałek, że przez rondo przejedzie w ciągu dnia 66 tys. pojazdów, to warto mieć w pamięci, że „zapotrzebowanie na przejazd” przez to miejsce spadło jednak bardziej niż wynika to z tych liczb.
Drugą pułapkę też dobrze zilustruje rondo Dmowskiego. Czasem pomiary nie będą miarodajne, jeśli… zdarzą się sytuacje nieprzewidziane. Od ostatniego tygodnia października (26 X – 1 XI) w centrum Warszawy prawie codziennie odbywają się rozmaite protesty, głównie pod hasłami Strajku Kobiet, ale też rolników czy przedsiębiorców. To powoduje, że pomiary w tym miejscu przestają być miarodajne, a wykresy trzeba oglądać z lupą.
Na powyższym schemacie widać przejazdy przez rondo Dmowskiego (wlot wschodni) z ostatniego poniedziałku (kolor żółty), co obrazuje mniejszy ruch niż z czasu przed pandemią (kolor niebieski). Z kolei wykres zielony to ruch w poprzedni poniedziałek, gdy Strajk Kobiet zapowiedział blokady na drogach.
O ile jeszcze na początku października liczba samochodów na rondzie Dmowskiego oscylowała wokół 90-100 proc. ruchu sprzed pandemii, to w tygodniu po objęciu Warszawy „czerwoną strefą” (19-26 X) spadła już do 80-90 proc. normy. A w pierwszym tygodniu protestów (27 X – 1 XI) w zależności od dnia było to 50-80 proc. standardowego ruchu. W piątek, 30 października, przez rondo przejechała połowa zwykłej liczby aut.
Na wykresach ruchu świetnie zresztą widać, co dzieje się w Warszawie. Na powyższym schemacie widać przejazdy przez rondo Dmowskiego (wlot wschodni) z ostatniego poniedziałku (kolor żółty), co obrazuje mniejszy ruch niż z czasu przed pandemią (kolor niebieski). Z kolei wykres zielony to ruch w poprzedni poniedziałek, gdy Strajk Kobiet zapowiedział blokady na drogach.