Komenda Stołeczna Policji, a za nią Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w warszawskim ratuszu, negatywnie odniosła się do propozycji wystawienia dodatkowych patroli rowerowych w Warszawie, m.in. dlatego, że przy padającym deszczu lub śniegu byłoby to „zagrożenie dla zdrowia i życia policjantów”. Nie tylko w Warszawie policja przyznaje, że boi się jeździć rowerem po mieście. To zdarza się na świecie, ale raczej rzadko. Rowerowe patrole to zwykle standard rozwiniętych miast.
„Zamieszanie” rozpętał Robert Buciak, rowerowy aktywista działający w stowarzyszeniu Zielone Mazowsze, który złożył w ramach Budżetu Obywatelskiego
projekt uruchomienia trzech dwuosobowych patroli rowerowych (dwóch w lewobrzeżnej i jednego w prawobrzeżnej części miasta), które działałyby codziennie od marca do listopada. Uzasadnił, że taka forma kontroli ruchu jest najskuteczniejsza w przypadku szeregu wykroczeń utrudniających życie mieszkańcom, głównie pieszym na styku z autami i rowerzystami i funkcjonuje w wielu miastach świata, znacząco poprawiając bezpieczeństwo.
Poza tym posłużył się przykładem z Brukseli, gdzie 12-osobowy rowerowy zespół patrolowy w ciągu roku wystawia 40 tys. mandatów. Jak sugeruje, gdyby przenieść taką skuteczność na ulice Warszawy, oznaczałoby to dodatkowych kilka milionów złotych. Sam projekt został oszacowany na nieco ponad pół miliona złotych rocznie.
W tym roku Warszawa przeznaczyła 4,6 mln zł na ponadnormatywne patrole policji. Jednym z nich jest stały patrol na moście Poniatowskiego.
Kto chce narazić życie policjantów?
O ile można dyskutować o formie finansowania patroli rowerowych z Budżetu Obywatelskiego i ich konkretnym wykorzystaniu, to uzasadnienie oceny projektu – negatywnej – budzi zdziwienie. Stołeczne Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, opierając się na opinii Komendy Stołecznej Policji wskazuje, że trzy patrole na całą Warszawę to działanie niewspółmierne do istniejącego zagrożenia, czyli „m.in. przekraczania dozwolonej prędkości, jazdy rowerem po chodniku, parkowania mniej niż 10 metrów od chodnika [w tym ostatnim zapewne chodziło o 10 metrów od przejścia dla pieszych – red.]”.
Niezwykły jest jednak kolejny argument. „Brak infrastruktury drogowej odpowiedniej dla rowerzystów, wzmożony ruch pojazdów i czasokres pełnienia służb, o którym mowa w projekcie, zwłaszcza miesiące takie jak marzec, październik czy listopad, w których często panują niesprzyjające warunki atmosferyczne z opadami deszczu czy śniegu stwarzają zagrożenie dla zdrowia i życia policjantów, którzy mieliby pełnić przedmiotowe służby”.
W Denver też się boją
Nie tylko w Warszawie policjanci boją się jeździć rowerem po mieście. W zeszłym roku
opisywaliśmy przykład z Denver, w którym policjant z patrolu rowerowego zapytany przez dziennikarkę dlaczego jeździ po chodniku – podobnie jak w Polsce, to niezgodne z przepisami – odparł, że na ulicy jest zbyt niebezpiecznie. Zarówno w stolicy stanu Kolorado, jak i w Warszawie policjanci nie zwracają uwagi, że tego rodzaju deklaracja pośrednio wskazuje, że źle wykonują swoją pracę.
Dziwi też pierwszy argument o niewspółmierności proponowanych działań do zagrożenia. Gdyby trzymać się tylko trzech przykładów wskazanych w opinii urzędników, to warto pamiętać, że w Warszawie prędkość jest przekraczana nagminnie, a są miejsca, w których, zgodnie z pomiarami prawo jazdy dziennie powinny tracić tysiące osób. Równie nagminna jest jazda rowerem po chodniku. Z kolei parkowanie w pobliżu przejść dla pieszych jest z kolei na tyle częste i niebezpieczne, że miasto samo organizuje kampanie społeczne, by temu przeciwdziałać.
Przytoczony argument nabiera sensu jedynie wtedy, gdy uznamy, że w opinii urzędników i policjantów „niewspółmierność” propozycji do zagrożenia oznacza, że… trzy patrole to zdecydowanie za mało i powinno ich być dużo więcej.
7 proc. sobie radzi
Buciak odwołał się od negatywnej opinii i czeka na efekty.
W swojej ripoście wskazał m.in. na jej niechlujne przygotowanie i na fakt, że w Warszawie ruch rowerowy sięga już 7 proc. podróży, a rowerami, również jesienią, wiosną i w zimie jeżdżą osoby w każdym wieku i październikowy deszcz nie powinien stanowić kłopotu dla policjanta przechodzącego szkolenie i testy sprawnościowe. Głosowanie nad warszawskimi projektami do budżetu obywatelskiego przewidziano na wrzesień.
Warto pamiętać, że na świecie znajdzie się też przykłady przeciwnego podejścia do policjantów na rowerach. Np. w brytyjskim hrabstwie West Midlands już kilka lat temu
policjanci zaczęli po cywilnemu jeździć rowerami po ulicach w celu wyłapywania tych kierowców, którzy mijają rowerzystów w zbyt bliskiej odległości. Akcja jest skuteczna. Np. dwóch kierowców, którzy odmówili przyjęcia mandatu i tłumaczyli, że nie widzieli rowerzystów, skierowano na badania wzroku. Wypadły negatywnie i stracili prawo jazdy.