Do końca września w wypadkach drogowych w Warszawie zginęło 38 osób – to o trzy osoby więcej niż w całym roku 2019. Dane nie są jeszcze ostateczne, ale już dzisiaj wiemy, że oznacza to przerwanie tendencji spadkowej widocznej od kilku lat.
Na wstępie warto zaznaczyć, że dane o ofiarach nie są jeszcze ostatecznej. Do podawanej teraz liczby trzeba będzie bowiem doliczyć osoby zmarłe w szpitalach do 30 dni po wypadku oraz odjąć te, w przypadku których postępowanie policyjne wykaże, że zmarły z innych przyczyn. Zmiany te przeważnie nie są jednak duże i już dzisiaj możemy być pewni, że rok 2020 będzie jednym z najgorszych w ostatniej dekadzie.
Do końca września odnotowano 569 wypadków, w których śmierć poniosło 38 osób. W tym samym okresie roku ubiegłego doszło do 696 wypadków, ale ofiar było 31. W całym roku 2019 w 905 wypadkach śmierć poniosło 35 osób. Jak przyznaje stołeczny Zarząd Dróg Miejskich jest to efektem nasilenie poważnych wypadków w ostatnim czasie, a w samym pierwszym półroczu statystyki nie odbiegały znacząco od roku 2019.
Do połowy roku 2020 w Warszawie odnotowano bowiem 302 wypadki (446 w roku poprzednim), w których zginęły 23 osoby (22 w roku poprzednim). Do końca czerwca śmierć poniosło 11 pieszych (12 w roku 2019), a ranne zostały 342 osoby, w tym 86 pieszych (w roku poprzednim było to odpowiednio 521 i 147 osób). W pierwszym półroczu 280 wypadków zostało spowodowanych przez kierujących (408 w analogicznym okresie roku 2019), a wśród najczęstszych przyczyn znalazło się nieprzestrzeganie pierwszeństwa, nieprawidłowe przejeżdżanie przez przejścia dla pieszych oraz nadmierna prędkość.
ZDM podkreśla, że liczba ofiar wzrosła po raz pierwszy od 7 lat, a jeszcze w roku 2011 na stołecznych drogach zginęło 90 osób. Kilkanaście lat temu statystyki sięgały ok. 200 ofiar. Jak zauważa Jakub Dybalski, rzecznik prasowy ZDM, w ostatnich latach widoczne były efekty działań podejmowanych przez miasto: systematyczne doświetlanie przejść, budowa azyli czy uspokajanie ruchu przynosiły zmniejszenie liczbie ofiar. Problemem mają być niskie i nieegzekwowane kary, które nie odstraszają piratów drogowych.
– Podstawą każdego działania ZDM jest w pierwszej kolejności bezpieczeństwo użytkowników dróg, a dopiero potem komfort i estetyka. Kończymy audyt przejść dla pieszych i jednocześnie na ukończeniu jest kilkuletni proces doświetlania przejść. Przebudowujemy ulice pod kątem bezpieczeństwa, przestawiamy parkowanie na jezdnię, by poszerzyć chodniki, co do zasady tworzymy wydzielone drogi rowerowe, instalujemy progi, czy azyle, a tam gdzie to najlepsze rozwiązanie, również sygnalizacje świetlne – wylicza Dyblaski. Dodaje przy tym, że miast o z uporem próbuje zainstalować narzędzia pomiaru prędkości na moście Poniatowskiego i wkrótce powinno się to udać. Prowadzone są także kampanie promujące bezpieczeństwo.
Analizując dane o wypadkach warto pamiętać także o tym, że w tym roku jednym z efektów pandemii było kilkumiesięczne zmniejszenie natężenia ruchu drogowego. Wypadków było mniej, ale jak się okazuje były tragiczniejsze w skutkach.
W odróżnieniu od innych państw w Polsce władze nie zdecydowały się na promowanie w tym okresie ruchu rowerowego czy transportu publicznego. O tym, że komunikacja miejska nie stanowi zagrożenia piszemy już od wielu tygodni ostatnio
w tekście przywołującym badania z rynku brytyjskiego.