Warszawskie totemy rowerowe, pomagające rowerzystom w płynnym przejeżdżaniu przez ciągi skrzyżowań, okazały się dużym sukcesem. Duży wkład pracy specjalistów polskiego oddziału Siemensa został doceniony w centrali firmy oraz w jej oddziałach w innych państwach – mówił na Kongresie Transportu Publicznego i Inteligentnego Miasta kierownik produktu pionu ITS Siemens Mobility Krzysztof Witoń.
Twórcy totemów wzorowali się na podobnych, działających już w Belgii wskaźnikach. Cechy wspólne to, między innymi, detekcja oparta o radar. Warszawskie urządzenia nie są jednak kopią belgijskich. – Zmiany były konieczne, ponieważ charakterystyka naszych dróg rowerowych jest inna. Zdecydowaliśmy się na komunikację ethernetową, a nie po kablach miedzianych. Dzięki temu możemy przesyłać z i do totemu więcej informacji. Pozwala to na dużą elastyczność i jego łatwiejsze rozwijanie w przyszłości – uzasadnił Witoń.
Warszawscy rowerzyści wolniejsi od kopenhaskichPracownicy Siemensa testowali różne rozwiązania. Największym problemem było dokładne zmierzenie prędkości, z jaką porusza się rowerzysta. – Wszyscy nasi pracownicy byli beta-testerami. Specjalnie do tego celu kupiliśmy im rowery służbowe – wspominał przedstawiciel firmy. Badano wszystkie dostępne rodzaje detektorów: radarowe, światłowodowe oraz pętle indukcyjne. – Chcieliśmy, by urządzenie było jak najbardziej kompaktowe, a jego montaż – jak najmniej inwazyjny, by nie niszczyć nawierzchni nowych dróg rowerowych – wyjaśnił Witoń. Detektory światłowodowe odrzucono, ponieważ mogłyby zostać zniszczone podczas odśnieżania.
Prototyp ustawiono
na Anielewicza przy Okopowej. – Wprowadziliśmy dane wyjściowe, takie jak masa przeciętnego rowerzysty, przyspieszenie czy średnia prędkość. Potem jednak zmieniliśmy algorytmy: okazało się, że ta ostatnia wartość jest bliższa 15, niż 20 km/h. Warszawscy rowerzyści jeżdżą wolniej, niż w Amsterdamie czy Kopenhadze – kontynuował mówca. Jak dodał, ważną rolę odegrała kampania informacyjna, dzięki której użytkownicy poznali zasadę działania totemów.
W trakcie prób wyszła na jaw także konieczność dostosowania czujników do pomiarów na pasach dla rowerów. – Na wydzielonych drogach rowerowych, gdzie w polu jego widzenia był tylko ruch rowerów, pieszych czy hulajnóg, radar dobrze sobie radził. W przypadku pasów zadanie było znacznie bardziej skomplikowane: rowerzysta pojawia się na nich, mając w tle samochody i autobusy. Po wielu próbach zdecydowaliśmy się na radar multi-line, pozwalający dokładnie określić pole – wspominał Witoń. W dodatku postanowiono zamontować go nie w obudowie totemu, ale na najbliższej latarni lub innym wysokim słupie. Inne zasady działania totemu, w tym – komunikacji ze sterownikiem sygnalizacji, pozostają niezmienne.
Zainteresowanie za granicąPo zakończeniu prób 53 urządzenia rozmieszczono na 30 skrzyżowaniach wzdłuż
6 wybranych tras rowerowych w Warszawie. – Urządzenia spełniają swoją rolę wtedy, gdy informacje są powtarzane na całym ciągu dróg rowerowych – uzasadnił Witoń. Totemy są stawiane 80-120 m przed skrzyżowaniem, co zostawia rowerzyście czas na reakcję. – Totemy nie są sygnalizatorami, lecz urządzeniami przekazującymi rowerzystom sugestię co do utrzymania lub zmiany tempa w celu płynnego przejazdu przez najbliższe skrzyżowanie – podkreślił przedstawiciel producenta. Każdy totem jest też jednocześnie punktem pomiarowym i uzupełnia sieć liczników miejskich. Urządzenia są włączone do zarządzanego przez Siemens Mobility Zintegrowanego Systemu Zarządzania Ruchem.
Z przodu totemu, oprócz wyświetlacza LED do komunikacji z rowerzystą, znajduje się niewielki otwór w obudowie na „oko radaru”. Radar mierzy prędkość rowerzysty i wysyła informację do sterownika sygnalizacji świetlnej, który z kolei wysyła rowerzyście za pośrednictwem totemu jedną z czterech informacji: „utrzymaj tempo”, „możesz przyspieszyć”, „możesz zwolnić” lub „nie przejedziesz”. Jej wybór zależy to od wielkości „okna czasowego” pozostałego do najbliższej zmiany sygnału. Po długim wahaniu co do wyboru animowanych symboli wskazań dostawca zdecydował się na ukłon w stronę warszawskiej tradycji: otrzymały one postać „syrenek”.
W efekcie powstało rozwiązanie, które doczekało się uznania międzynarodowego. – Zgłosiliśmy nasz projekt do corocznego, wewnętrznego konkursu firmowego o nagrodę im. Wernera von Siemensa. Na 587 projektów nasz wszedł do ścisłej dwunastki, a w końcu zajął piąte miejsce – pokreślił z dumą Witoń. Nagrodzono zarówno sam pomysł, jak i jego realizację oraz współpracę z klientem. Prawo do głosowania mieli wszyscy pracownicy Siemensa z całego świata – łącznie ok. 400 tys. osób, z których udział w plebiscycie wzięło ok. 120 tysięcy. – Pokazuje to, że tego typu rozwiązania promujące ruch rowerowy cieszą się zainteresowaniem. Otrzymaliśmy też pytania od wielu kolegów z Czech, Austrii i Niemiec o możliwość zastosowania totemów w miastach za granicą – podsumował mówca.