Ofo to jeden z chińskich gigantów bike-sharingowych, o których zrobiło się w Polsce głośno na początku tego roku. Pisano wówczas, że charakterystyczne żółte rowery być może zobaczymy w Warszawie już na wiosnę. Na drodze chińskiej firmy stanął jednak stołeczny ZDM. Rowerów nie ma i nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się pojawią.
Jak działa Ofo?Sposób działania Ofo w wielu miastach budził kontrowersje. Użytkownicy korzystają bowiem jedynie z aplikacji a rowery mogą zostawiać w dowolnym miejscu. To sprawia, że często dochodzi do ich nagromadzenia w kilku lokalizacjach, a porzucane w przypadkowych miejscach pojazdy blokują, czy jak wolą niektórzy zaśmiecają chodniki i przestrzeń miejską. Drugim często podnoszonym zarzutem jest korzystanie przez Ofo z infrastruktury miejskiej bez żadnych opłat. Przedstawiciele firm odpierają jednak te zarzuty mówiąc, że sprawdzają czy rowery odstawiane są we właściwych miejscach, a ich oddziały płacą podatki, tam gdzie operują,
więc mają prawo do korzystania z dróg i chodników.
Działający na podobnych zasadach system rowerowy pod koniec zeszłego roku w Warszawie uruchomiła firma ArcoBike. Niestety nie dysponujemy informacjami o tym, jak zaproponowane przez nią rozwiązanie przyjęło się wśród mieszkańców stolicy, ale wiemy, że były problemy z usuwaniem czarno-czerwonych rowerów w miejscach, gdzie planowano remonty czy publiczne wydarzenia.
Warszawa stawia warunkiJak udało się nam dowiedzieć Ofo postanowiło rozpocząć rozmowy z władzami Warszawy o zasadach na jakich żółte rowery mogłyby pojawić się w mieście. Z formalnego punktu widzenia miasto nie ma możliwości zabronienia prowadzenia tego typu działalności – nie ma bowiem regulacji prawnych nakazujących posiadanie koncesji. Pozostaję więc jedynie reagowanie na sytuacje związane z pozostawionymi na obszarze miasta rowery i traktowanie ich jak mienia porzuconego. W związku z tym miasto postawiło Ofo kilka warunków.
Po pierwsze ustalona musi zostać kwestia koncentracji rowerów w punktach węzłowych. – W przypadku wyrażenia przez Ofo woli organizacji takich punktów, musi zostać zawarta formalna umowa lub wydana decyzja o zajęciu pasa drogowego, co wiąże się z ponoszeniem opłat, zgodnie z odpowiednimi uchwałami Rady m. st. Warszawy – wyjaśnia Karolina Gałecka, rzecznika prasowy stołecznego Zarządu Dróg Miejskich.
Po drugie rozwiązana musi zostać kwestia pozostawianych w innych miejscach rowerów, gdzie możemy mieć do czynienia z dwoma odrębnymi przypadkami. Jednym z nich będzie pozostawienie roweru w miejscu gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub w inny sposób zagraża bezpieczeństwo, co zgodnie z art. 130a Prawa o ruchu drogowym wiąże się z usunięciem pojazdu z drogi na koszt właściciela, zaś drugim sytuacja, w której rower nie zagraża bezpośrednio bezpieczeństwu, ale ma charakter mienia porzuconego. – W przypadku nawiązania współpracy jesteśmy gotowi do informowania Ofo o takich przypadkach i dawania np. 5 godzin na uprzątnięcie takiego roweru, a w przypadku nieuprzątnięcia roweru, będziemy go traktować tak jak każde inne mienie porzucone, usuwać z pasa drogowego i zabierać do magazynu. W takim przypadku jest oczywiście możliwość odzyskania roweru po opłaceniu kosztów usunięcia (szacunkowo: ok. 50 zł) – zauważa Gałecka.
ZDM przedstawił firmie Ofo swoje stanowisko i zasady współpracy w Warszawie, ale jak dotąd nie dostał na nie odpowiedzi. – Czekamy na ich stanowisko w tej sprawie – informuje rzeczniczka. – Firma Acro bike dostała również propozycję współpracy, na zasadach, które proponowaliśmy Ofo. Niestety chyba z niej nie skorzystają – dodaje.
– Oczywiście jeśli będą jakiekolwiek zgłoszenia związane z Acro bike czy Ofo, które będą dotyczyć porzuconych w pasie drogowym rowerów, które stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa będziemy je usuwać. Do dzisiaj nie mieliśmy zgłoszeń w tej sprawie – mówi przedstawicielka ZDM.
Ofo: Musimy się przygotowaćPrzedstawiciele chińskiego giganta nie chcieli odnieść się do kwestii ewentualnego terminu pojawienia się żółtych rowerów w Warszawie ani szczegółów rozmów prowadzonych z ZDM. Wiemy jednak, że podobne dyskusje prowadzone są w innych miastach naszego regionu.
– W ciągu ostatnich kilku miesięcy zajmowaliśmy się przede wszystkim rozmowami z samorządami w Warszawie, Pradze i Budapeszcie. Nasze wejście na rynki Europy Środkowo-Wschodniej uzależniamy od formalnej zgody miast na rozpoczęcie działalności. Staramy się dopiąć wszelkie szczegóły zanim postawimy rowery na ulicach, bo nasze doświadczenia z Chin wskazują na to, że brak odpowiedniego przygotowania może przełożyć się na uciążliwości dla mieszkańców miast, których chcemy uniknąć. W między czasie zespół zatrudniony początkowo do obsługi Europy Środkowo-Wschodniej został przesunięty na Niemcy, jeden z największych międzynarodowych rynków Ofo – mówi Kacper Winiarczyk, general menager Ofo na Europę Środkową i Wschodnią.