Tramwaje Warszawskie przygotowują się do ogłoszenia przetargu ramowego na zakup tramwajów. – Na razie nie mamy finansowania. Chodzi o to, by być gotowym, gdy pojawią się środki – mówi Wojciech Bartelski, prezes przewoźnika. Spółka wyciąga też wnioski ze skarg pasażerów i obiecuje, że w kolejnych pojazdach będzie więcej miejsc siedzących.
Przetarg ramowy będzie obejmować zakup do 160 tramwajów o długości do 33 m – w wersji jedno-, jak i dwukierunkowej. Zamówienie podstawowe będzie natomiast opiewać na 20 pojazdów jednokierunkowych. Przetarg
miał ruszyć do końca I kwartału 2024 r., ale tak się nie stało. – Kończymy pracę nad specyfikacją, która jest obszerna. Wymagała jeszcze dodatkowej weryfikacji, więc myślę, że za kilka tygodni ogłosimy już ten przetarg, a jednocześnie będziemy poszukiwać finansowania – mówi Paweł Rzeszódko, dyrektor pionu przewozowego Tramwajów Warszawskich.
Nabór z KPO trwa. Jakie szanse?
Centrum Unijnych Projektów Transportowych już
ogłosiło nabór na dofinansowanie do zakupu taboru tramwajowego z Krajowego Planu Odbudowy. Pula środków to niespełna 866 mln złotych, a nabór projektów trwa do końca lipca. Tramwaje Warszawskie zakładają, że realistycznie może być trudno z zabezpieczeniem środków z tego programu. – Chętnych jest bardzo dużo, a pula środków na cały kraj niewielka. Wiemy o co najmniej siedmiu miastach, które będą chciały ubiegać się o środki – mówi Wojciech Bartelski, prezes Tramwajów Warszawskich.
Z tego wynika też przyjęta forma przygotowywanego postępowania. –To jest przetarg ramowy, gdyż nie ma zapewnionych środków. Chodzi o to, mówiąc kolokwialnie, by być w blokach startować, gdy pojawi się finansowanie z KPO czy z innych źródeł. Traktujemy to po prostu jako dodatkową szansę, ale bez gwarancji. Nie pompujemy balonika, że zaraz będą nowe tramwaje – wyjaśnia Bartelski. Odpowiednio duży zakres przetargu ma gwarantować zainteresowanie producentów i konkurencyjne oferty, natomiast poszczególne partie pojazdów będą zamawiane w oparciu o oddzielne umowy realizacyjne.
Ma być więcej siedzeńPo skargach pasażerów zmienią się pewne wymagania w porównaniu do obecnie jeżdżącego taboru. – Niezadowolenie pasażerów budzi głównie mała liczba miejsc siedzących. Niektóre pojazdy mają tylko około 30 miejsc siedzących przy pojemności 250 osób pasażerów. Społeczeństwo się starzeje, jest więcej ludzi starszych, a tych miejsc – trzeba przyznać – jest bardzo mało, zwłaszcza w taborze dwukierunkowym – zauważa prezes Bartelski.
Jak wyjaśnia, niewielka liczba miejsc siedzących wynikała z przyjętej polityki taborowej. – Wynikało to z planów rozbudowy sieci, który zakłada dużo ostrych końcówek [krańców czołowych – red.]. Mamy już ostrą końcówkę na Sielcach, zaraz będzie ostra końcówka w Wilanowie. Mamy też bardzo dużo remontów i tymczasowych zwrotnic, które też kończą się na ostro. Teraz chcemy to zrównoważyć. Uzgodniliśmy z ZTM-em, że przyszłościowo będziemy zwracać bardziej uwagę na liczbę miejsc siedzących – mówi prezes.
Co się zmieni konkretnie? – Wyciągamy doświadczenia z poprzedniego kontraktu. Przeprowadziliśmy analizę też istniejących, podobnych rozwiązań, które wpasowywałyby się w naszą specyfikację i zwiększymy tą ilość – mówi Rzeszódko. Mogą pojawić się też podwójne siedzenia. – Na pewno dopuścimy taką możliwość nad wózkami i też w miejscach, gdzie będzie to dogodne dla pasażera i nie będzie zakłócało wymiany pasażerów – dodaje dyrektor.
Tramwajów wystarczy bez zakupówNa razie Tramwaje Warszawskie są zabezpieczone w tabor, jeżeli chodzi o obsługę nowych zbudowanych i realizowanych tras. – Hyundaie były kupione właśnie pod nowe trasy. Natomiast w nowym zakupie nie chodzi o zwiększenie liczby taboru, tylko wymianę starych tramwajów wysokopodłogowych. W tych czasach pasażerowie chcą i mają prawo do większego komfortu. Głównie chodzi o niską podłogę, klimatyzację czy warunki jazdy – wyjaśnia Bartelski.