Warszawa utrzymuje komunikację miejską w zasadzie w pełnym wymiarze – także tam, gdzie możliwe byłyby oszczędności, wskazane wobec spodziewanego znacznego spadku dochodu miast. Przykładowo, z nocnego metra, będącego weekendowym uzupełnieniem komunikacji autobusowej, korzysta ok. 8-10% normalnej liczby podróżnych. W weekend przed świętami nocne pociągi II linii przewiozły jednej nocy nieco ponad 200 pasażerów, a na I linii – 600-800 podróżnych. Na razie jednak miasto nie planuje zmian w godzinach funkcjonowania metra.
Kraków wprowadził ogromne ograniczenia w kursowaniu komunikacji miejskiej. Poza godzinami szczytu funkcjonuje ona w naprawdę szczątkowej postaci, wstrzymano też komunikację nocną. Miasto
tłumaczy ten krok spadkiem dochodów i ratowaniem budżetu na czasy po pandemii. Odmienną drogą idzie Warszawa – komunikacja miejska utrzymywana jest w zasadzie w pełnym wymiarze. Dotyczy to także np. nocnego metra w noce weekendowe, uruchomionego z myślą o nocnym życiu stolicy i będącego uzupełnieniem funkcjonującej normalnie komunikacji naziemnej. W tej chwili w dużej mierze nieistniejącym.
W ostatnie noce weekendowe (przed świętami) wykorzystanie nocnego metra (godz. 0:00-3:00, co zawiera ostatnie "normalne" pociągi), jak wylicza ZTM, utrzymywało się na poziomie 8-10% normalnej wielkości. Dobrze pokazują to liczby – przykładowo w nocy z 3 na 4 kwietnia z metra skorzystało 774 pasażerów (liczba wejść), a w nocy z 5 na 6 kwietnia 666 podróżnych. Przed epidemią liczba podróżnych przekraczała siedem tysięcy – przykładowo w nocy z 21 na 22 lutego z metra skorzystało 7611 podróżnych, a kolejnej nocy – 8619 pasażerów.
Podawane wartości wyglądają jeszcze bardziej dramatycznie w rozbiciu na linie metra. W nocy z 3 na 4 kwietnia z 21 stacji I linii metra skorzystało 548 pasażerów, a z 10 stacji II linii zaledwie 226 podróżnych. Kolejnej nocy wartości te spadły odpowiednio do 465 i 201 podróżnych (przy czym na II linii
pojawiły się trzy dodatkowe stacje na Woli, otwarte rano 4 kwietnia). Przed epidemią z I linii, w noce na przełomie lutego i marca, korzystało 5,9-6,7 tys. pasażerów, a z II linii – 1,1-2,1 tys. pasażerów.
Jak podaje miasto, koszt kursowania metra w weekendowe noce na dwóch liniach (bez wolskich stacji) to wydatek rzędu 88 tys. zł. Oczywiście trzeba pamiętać, że pewne koszty po stronie Metra będą stałe – obsada stacji, maszyniści na dyżurze, oświetlenie (przynajmniej częściowe).
Na razie jednak nic nie wskazuje, żeby miasto planowało jakiekolwiek zmiany. – W obecnej sytuacji, przy ocenie zasadności utrzymywania kursów nocnych, trudno posługiwać się kategoriami ekonomicznymi. Wystarczy wspomnieć, że rządowe rozporządzenie wprowadzające ograniczenie liczby pasażerów w komunikacji miejskiej spowodowało, iż pociągiem metra może podróżować około 130 osób podczas, gdy skład może normalnie przewieźć ich nawet 1500. Dlatego też w codziennym zarządzaniu Warszawskim Transportem Publicznym elastycznie podchodzimy do zmian w układzie komunikacyjnym (stale prowadzimy analizy i obserwacje), jednakże pierwszeństwo mają zawsze bezpieczeństwo podróżnych i stosowanie się do wytycznych rządowych – mówi Karolina Gałecka, rzeczniczka ratusza.
Warto pamiętać, że normalna komunikacja nocna – z liniami autobusowymi kursującymi w obszarach obsługiwanych przez metro – jest cały czas utrzymywana. Ostrożne uśrednione szacunki wskazują, że napełnienie w nocnych pociągach metra często nie przekracza nawet 10% dopuszczalnej wielkości. Pytanie, czy w tej chwili stać nas na taką rozrzutność, biorąc pod uwagę
prognozowany znaczny spadek dochodów miasta.