Za dwa lata powinna ruszyć warszawska aplikacja smartfonowa, z informacją, w czasie rzeczywistym, o zajętości 30 tys. miejsc parkingowych w Strefie Płatnego Parkowania Niestrzeżonego, a także kilku tysięcy miejsc w Legionowie, Markach, Pruszkowie, Radzyminie i Ząbkach. Dziś nie ma na świecie porównywalnego systemu. Podobny jest w San Francisco, ale mniejszy.
– Kierowca, wsiadając do auta, w smartfonie wpisze adres, a aplikacja pokaże mu wolne miejsca parkingowe w pobliżu celu, poinformuje go też o stawkach za parkowanie. Na miejscu oceni koszt parkowania i umożliwi opłatę – tłumaczył we wtorek Łukasz Puchalski, szef Zarządu Dróg Miejskich.
Co ważne, system nie będzie umożliwiał rezerwacji miejsca, co wydaje się być sensowne, gdyż w przeciwnym wypadku aplikacja byłaby bezużyteczna. E–parkowanie nie pokazywałoby miejsc zarezerwowanych, a kierowcy na własne oczy widzieliby pełno pustych parkingów.
Projekt jest zapowiadany już od kilku lat (trzy lata temu testowano podobne rozwiązanie na dwóch parkingach w stolicy, z aplikacją udostępnioną tysiącu kierowców), ale teraz ruszył, bo udało się uzyskać unijne dofinansowanie na budowę i obsługę systemu w latach 2020–26. To 17 mln zł, które wystarczą na jedną trzecią systemu e–parkowania, resztę dołoży miasto.
Niedługo w ZDM ruszy wybór wykonawcy (do połowy maja zbierane są wnioski z dialogu technicznego), powinien być znany do końca roku, a sam system powstanie w ciągu dwóch lat. ZDM nie przesądza technologii działania. W czasie testu sprawdził się zarówno system z kamerami, jak i taki z czujnikami w jezdni nad każdym miejscem parkingowym. Projekt jest jednak pionierski i trudny, bo konieczna jest wiedza, w każdym momencie o każdym z 30 tys. miejsc parkingowych. A to nie łatwe, bo w centrum Warszawy miejsca często nie są wydzielone. Czasem jest to oznaczona strefa, w której kierowcom zdarza się postawić auto koślawo.
Michał Domaradzki, szef Biura Polityki Mobilności w ratuszu zaznacza, że podobna strefa działa dziś w San Francisco. Tam liczy sobie (w zależności od szacunków) od 8 do 18 tys. miejsc. Kilka miast ma osobne systemy kierujące jednak kierowców do dużych garaży podziemnych, gdzie wolne miejsca zlicza się „na szlabanie”. W Warszawie będzie chodziło o miejsca naziemne.
Urzędnicy nie mówią o planowanym obszarze, a o liczbie miejsc, bo właśnie na konkretną liczbę miejsc przewidziane jest dofinansowanie. Wspomniane 30 tys. miejsc parkingowych pokrywa się jednak wielkością z obecną strefą płatnego parkowania. Aplikacja w zamyśle ma umożliwiać – na to zresztą w ZDM-ie liczą – „podpięcie każdego innego parkingu, czy pojedynczych miejsc. Zarówno publicznych, które zostałyby „oczujnikowane” w ramach innych projektów, jak i prywatnych. Np. parking pod Złotymi Tarasami musiałby tylko mieć możliwość określenia zajętości konkretnego miejsca i może być włączony do systemu.
– Marzy mi się, żeby każdy parking w Warszawie był „podpięty” pod system e-parkowania – mówi Puchalski.