Perspektywa wyznaczenia zapowiadanych od pięciu lat naziemnych przejść dla pieszych na rondzie Dmowskiego zdaje się ciągle niebezpiecznie oddalać w czasie. Odpowiedzialny za transport wiceprezydent Robert Soszyński, który dał się poznać jako przeciwnik tych pasów, powiedział redakcji Naszego Miasta, że przebudowa ronda odbędzie się po remoncie kolejowej linii średnicowej. Oznaczałoby to, że pasy pojawiłyby się w rekordowym tempie 13 lat od zapowiedzi.
Realizację naziemnych pasów dla pieszych niespodziewanie w 2014 r.
zapowiedział Jacek Wojciechowicz, ówczesny wiceprezydent Warszawy odpowiedzialny za inwestycje i komunikację. Rondo Dmowskiego nie należy do najwygodniejszych węzłów przesiadkowych. Obecnie piesi pokonują skrzyżowanie Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich dołem. Przejście to nie jest w pełni dostępne wszystkich grup osób z ograniczonymi możliwościami poruszania się czy rowerzystów. Istniejące niewygodne podnośniki bywają zawodne. Dodatkowo przystanki tramwajowe są zbyt wąskie.
Pasy miały powstać do końca 2014 r., ale szybko okazało się, że ich realizacja nie będzie taka prosta. Przejścia kolidowałyby z wyjściami z przejścia podziemnego, konieczna byłaby kosztowna przebudowa skrzyżowania. Kolejne lata upłynęły więc na opracowywaniu i dopracowywaniu koncepcji. Według obowiązującej teraz propozycji przejścia miałyby powstać nie bezpośrednio przy tarczy skrzyżowania, a w pewnym oddaleniu – na końcach przystanków tramwajowych.
Nie udało się jednak dotrzymać także i kolejnych terminów – aż upłynęła kadencja prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Zwolennikiem realizacji przejść był jednak też jej następca – Rafał Trzaskowski. Problem w tym, że powołany przez niego Robert Soszyński, nowy wiceprezydent odpowiedzialny za transport i inwestycje, miał inną wizję. W marcu tego roku, podczas spotkania z dziennikarzami,
zapowiedział zablokowanie pomysłu. Jak wskazywał – na tym skrzyżowaniu występuje duże natężenie ruchu, a piesi mogą korzystać „z bezpiecznych przejść podziemnych”.
Jego słowa bardzo
szybko kontrował Rafał Trzaskowski. – Wobec informacji, które pojawiły się w mediach, mówię jasno – miasto nie wycofuje się z przejść dla pieszych przy rondzie Dmowskiego. Będziemy realizować koncepcję modernizacji zgodnie z przedstawionymi planami, które były omawiane z mieszkańcami Warszawy – wskazywał włodarz stolicy.
Jednak pasów jak nie było, tak nie ma. W wakacje wiceprezydent Soszyński – w odpowiedzi na jedną z interpelacji – pisał, że
prace projektowe przedłużą się do połowy grudnia „z uwagi na szeroki zakres prac opracowania” i konieczne liczne uzgodnienia.
Teraz może okazać się, że przejścia dla pieszych jeszcze długo nie powstaną. Robert Soszyński miał
powiedzieć redakcji portalu naszemiasto.pl, że remont ronda Dmowskiego będzie realizowany przez miasto po zakończeniu przebudowy tunelu średnicowego. Ten niedawno PKP PLK odsunęła w czasie w związku ze
znacznie większym zakresem niezbędnych prac do wykonania, wymuszających
rozkopanie Alej Jerozolimskich. Zgodnie z ostatnimi zapowiedziami przebudowa linii średnicowej miałaby
zakończyć się w 2027 r. – o ile nie będzie kolejnych przesunięć czy opóźnień. – Od razu uspokajam wszystkich zwolenników przejść naziemnych w tym miejscu. W czasie remontu tunelu średnicowego, po Alejach Jerozolimskich w ogóle nie będzie ruchu naziemnego – powiedział redakcji Soszyński.
Oznacza to, że zapowiadane pasy dla pieszych powstałyby w rekordowym czasie 13 lat od zapowiedzi. Chyba że słowa wiceprezydenta Soszyńskiego znów zdementuje prezydent Rafał Trzaskowski – np. podczas
zapowiadanej jeszcze w październiku konferencji dotyczącej wizji nowego centrum miasta, w tym zmian na ul. Marszałkowskiej.