Kwestia przebudowy ulicy Górczewskiej, pod którą powstaje spory odcinek II linii metra, stała się gorącym tematem politycznym. Lokalni radni prześcigali się w argumentach przeciwko jakimkolwiek zmianom związanym z ograniczeniem przestrzeni dla samochodów. Mniej lub bardziej sprzeciwiają się temu główni kandydaci na urząd prezydenta Warszawy. Ratusz na wszelki wypadek – choć liczby przemawiają za zmianami na Górczewskiej – postanowił odłożyć decyzję na okres powyborczy.
Jednym z celów polityki transportowej miasta jest zwiększenie i tak wysokiego już udziału transportu publicznego oraz ograniczenie ruchu samochodowego. Wydaje się, że lepszej zachęty niż metro – zwłaszcza w korytarzu ul. Górczewskiej – już nie będzie. Tymczasem kwestia przeobrażeń tej ulicy rozpala wielkie emocje.
Ulica Górczewska przed rozpoczęciem budowy metra miała po trzy pasy ruchu w każdą ze stron, przy czym skrajne pasy na sporej długości przeznaczone były na buspasy. Obecnie ulicą, w związku z budową metra, mogą przejeżdżać tranzytowo wyłącznie autobusy – z wyjątkiem Młynowa, gdzie zamknięty jest cały przekrój jezdni.
Dwa warianty dla ulicyPod ulicą w sumie powstanie pięć stacji metra. Ich budowa, wiążąca się z koniecznością rozkopania terenu, wydaje się dobrą okazją do dyskusji o zmianach w ciągu tej ulicy – także w kontekście często podnoszonego problemu niedostatecznej liczby miejsc parkingowych. Ratusz
przedłożył dwa warianty zmian, które w dużej mierze sprowadzają się do tego, ile pasów ruchu zostałoby zachowanych po zakończeniu budowy metra. „Rewolucyjny” wariant zakładał po dwa pasy ruchu w każdą ze stron. Kierowcy na sporej długości nadal mogliby korzystać z podobnej ilości miejsca, gdyż z Górczewskiej miałyby zniknąć buspasy – ciężar komunikacji przejęłoby metro. Drugi wariant zakłada pozostawienie – jak obecnie – po trzy pasy ruchu.
Jak wylicza Ratusz, autobusy czterech linii na Górczewskiej przewożą ok. 7000 pasażerów na godzinę. Jednocześnie badania ruchu z 2015 r., czyli sprzed zamknięcia odcinków ulicy na czas budowy metra, pokazują, że w ciągu godziny Górczewską przejeżdżało ok. 1300 aut. Liczba aut wjeżdżających do stolicy tym ciągiem z kierunku zachodniego wynosi ok. 1000, co oznacza, że znaczna część ruchu to tranzyt. Sytuację zmieni jednak metro, które będzie w stanie przewieźć aż 40 tys. pasażerów na godzinę. Doświadczenia z I linii pokazują, że istotnie część kierowców przesiada się do metra, o czym świadczą okolice poszczególnych stacji.
Radni i włodarze dzielnicy Wola, zaniepokojeni losem dojeżdżających z innych dzielnic, a także z miejscowości poza granicami Warszawy, postanowili jednak
głośno protestować przeciwko jakimkolwiek zmianom choć trochę przyczyniającym się do zabrania kierowcom przestrzeni – pomimo faktu, że w tym ciągu komunikacja publiczna przewozi i będzie przewoziła znacznie więcej osób. Temat stał się również polityczny –
przeciwko dyskryminacji kierowców opowiedział się Patryk Jaki, a również Rafał Trzaskowski zajął dosyć ambiwalentne stanowisko. Jedynie Justyna Glusman, kandydatka ruchów miejskich, opowiedziała się za przebudową i zwężeniem ulicy, które – przypomnijmy – sprowadza się do zabrania przede wszystkim buspasa, nieprzeznaczonego w teorii dla ruchu indywidualnego.
Zostanie jak było? Ratusz w obliczu tej dyskusji poinformował, że w tej chwili nie planuje się zmian powodujących zwężenie ulicy na odcinku od granic miasta do al. Prymasa Tysiąclecia. Zachowany ma być też buspas w kierunku centrum. Wcześniej władze miasta
opowiadały się jasno za zmianami na dalszym odcinku od al. Prymasa Tysiąclecia do Młynarskiej. Tutaj ulica miałaby mieć po dwa pasy ruchu w każdą ze stron, a ruch zostałby uspokojony. Pieszych od jezdni oddzieliłby pas zieleni, droga dla rowerów i kolejny pas zieleni. Wszystkie przejścia przez ulicę miałyby zostać wyposażone w sygnalizację świetlną. Wzdłuż ulicy przewidziano szpaler drzew oraz miejsca parkingowe w układzie dwa miejsca – drzewo.
W tej chwili jednak nawet projekt dla tej części ulicy nie wydaje się tak pewny. – W związku z uwagami zgłoszonymi przez radnych dzielnicy Wola podjęliśmy wspólną decyzję, że poddamy analizie wszystkie zgłoszone sugestie i wspólnie ponownie przedyskutujemy rozwiązania zaproponowane dla odcinka od al. Prymasa Tysiąclecia do ul. Młynarskiej, tak aby konsensus wypracowany został z jak najszerszą grupą zainteresowanych – deklaruje wiceprezydent Renata Kaznowska.
Ratusz zapowiada, że ostateczną odpowiedź w sprawie kształtu Górczewskiej da opracowywane właśnie nowe studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Warszawy. Część transportowa, której przygotowanie zlecono zewnętrznym ekspertom, będzie obejmowała zalecenia związane z ewentualną zmianą klasyfikacji dróg. – Całościowa analiza pozwoli podejść do problemu kształtowania tego systemu, ale też układu drogowego miasta w sposób kompleksowy. Chcemy odnieść założenia tego dokumentu do wszystkich planowanych przez nas inwestycji – mówi Kaznowska. Plan systemu transportowego powinien powstać do końca roku – czyli po planowanych na jesień wyborach samorządowych.
Lepszej okazji na przebudowę Górczewskiej niż budowa metra już nie będzie. Oby nie została powtórzona sytuacja z innych obszarów miasta, gdzie pomimo szeregu inwestycji infrastrukturalnych nic się nie zmienia. Cierpią na tym piesi i pasażerowie komunikacji publicznej. Przykładem jest chociażby ciąg Grójeckiej – niegdyś główna ulica wyjazdowa Warszawy w kierunku Janek, Krakowa, Katowic czy Wrocławia, obecnie znacząco odciążona przez obwodnicę, trasę Salomea – Wolica czy Aleje Jerozolimskie. Natomiast pasażerowie docierający z rozbudowujących się osiedli nadal muszą tłoczyć się na zbyt małych przystankach tramwajowych, pozbawionych nawet wiat, nie mówiąc już o ryzykujących życiem pieszych (np. przy Lasach Państwowych). Samochodom nie tylko nie zabrano żadnego pasu ruchu, ale nawet nie uszczknięto ani centymetra z szerokich istniejących pasów ruchu, zachęcających do szybkiej jazdy.