W raporcie przygotowanym przez firmę doradczą Data Art policzono pojazdy udostępniane w ramach sharingu w siedmiu największych polskich aglomeracjach. W sumie jest ich ponad 18 tysięcy, z czego dwie trzecie to rowery. Widać jednak wyraźnie jak w ostatnim czasie urosła liczba samochodów, skuterów, a przede wszystkim hulajnóg o napędzie elektrycznym.
Raport jest dość prostym podsumowaniem danych zebranych od 21 firm, które zajmują się – czy to prywatnie, czy na zasadzie umowy z miastem – udostępnianiem pojazdów sharingowych. W efekcie zyskujemy dość klarowny obraz tego, czym możemy jeździć po mieście, a nie musimy tego kupować.
Pojazdy podzielono na trzy duże grupy. Pierwsza to pojazdy spalinowe – samochody w ramach car sharigu, pojazdy dostawcze i skutery. Druga to pojazdy hybrydowe i elektryczne – hybrydowe auta car sharingowe, elektryczne auta car sharingowe, elektryczne dostawczaki, elektryczne skutery, elektryczne rowery i wreszcie elektryczne hulajnogi. Trzecia grupa to pojazdy napędzane siłą mięśni – to rowery i klasyczne hulajnogi (okazuje się, że dziesięć takich można wypożyczyć w Łodzi).
Spośród ponad 18 tys. pojazdów sharingowych we wspomnianych miastach aż 12 tys. to rowery. To nie dziwi, bo rozmaite systemy rowerów miejskich efektownie rozwijają się już od kilku lat. Spore wrażenie robi jednak również car sharing, na który składa się dziś w sumie ok. 3 tys. aut (łącznie z dostawczymi) a także hulajnogi, które w polskich miastach pojawiły się jesienią a już dziś jest ich ponad 1,2 tys.
Połowa w Warszawie
Najbardziej sharingowym miastem jest Warszawa. Liczba rowerów sharingowych w stolicy to mniej więcej tyle ile w pozostałych miastach łącznie. Podobnie jest z car sharingiem, który w Warszawie zapewniają cztery firmy i to nawet mimo rezygnacji urzędników z zorganizowania miejskiego car sharingu. W Warszawie wyliczono aż 16,4 pojazdu/km2, podczas gdy w drugim w tym zestawieniu Poznaniu 8,3/km2, a w Krakowie 6,2/km2. Jednak już w przeliczeniu na liczbę mieszkańców stolica nie wyrasta szczególnie ponad inne miasta (Warszawa – 0,5 pojazdu/100 mieszk., Poznań – 0,4/100 mieszk., Kraków, Łódź i Wrocław po 0,3/100 mieszk.).
Każde z miast ma swoją sharingową specyfikę. Kraków i Łódź wyróżniają się bardzo dużym (proporcjonalnie – porównywalnym z Warszawą) odsetkiem rowerów. W obu tych miastach jest ich ok. 1,5 tys., w dodatku w Krakowie można z nich korzystać również zimą. Wrocław wyróżnia się swoją flotą elektrycznych samochodów w ramach car sharingu Vozilla, ale też bardzo dużą (ok. 400) liczbą elektrycznych hulajnóg. Poznań i Trójmiasto mają z kolei największą poza Warszawą ofertę car sharingową (w sumie jest to odpowiednio 590 i 576 pojazdów).
W 2019 r. duże zmiany
Raport Data Art ma właściwie dwie słabe strony. Po pierwsze ogranicza się tylko do siedmiu aglomeracji (Warszawa, Poznań, Kraków, Wrocław, Łódź, Trójmiasto i aglomeracja górnośląska). Nie bierze więc pod uwagę np. dużej liczby systemów rowerów miejskich nie tylko w Szczecinie (700) czy w Białymstoku (625), ale też licznych systemów w mniejszych miastach, które choć niewielkie, dałyby w sumie znaczącą liczbę.
Drugi kłopot wiąże się z trudnością w uchwyceniu zmian, które w tym obszarze są bardzo dynamiczne. W Trójmieście, w którym dziś nie ma rowerów miejskich, od tego roku ruszy potężny system Mevo, składający się z ponad 4 tys. rowerów. Od tego roku znacząco powiększy się też system we Wrocławiu. Za atakującymi polskie ulice hulajnogami trudno nadążyć.
Autorzy raportu zwracają uwagę na czekające mieszkańców miast zmiany. 86 proc. firm obsługujących systemy sharingowe w najbliższym czasie zwiększy liczbę pojazdów, podobna liczba chce wprowadzić nowy rodzaj pojazdów do swojej oferty, a prawie 2/3 z nich planuje ruszyć z usługą w innych miastach.