W 2020 r. przed ok. 30 skrzyżowaniami w Warszawie mają stanąć totemy informujące rowerzystów z jaką prędkością mają jechać, by trafić na zielone światło. To będzie nasza wersja holenderskich wyświetlaczy z żółwiem, zającem, lajkiem i krową.
W planach jest ok. 30 urządzeń, choć jeszcze nie wiadomo w jakich lokalizacjach. Na pewno będą to te trasy rowerowe, które są oddzielone od ruchu samochodowego. Dlatego wśród potencjalnych miejsc wymienia się północną stronę ul. Świętokrzyskiej (w zeszłym roku stanęło tam urządzenie zliczające rowerzystów), a także trasę rowerową wzdłuż lewego brzegu Wisły. Jedną z symulacji, którą przygotowano w ZDM–ie, oparto na trasie przed skrzyżowaniem Wybrzeża Gdańskiego i ul. Sanguszki.
– Ważna jest skuteczność. Każde rozwiązanie, nawet najbardziej wymyślne, jeśli nie będzie działało, szybko zostanie oprotestowane i nic z niego nie będzie – mówił podczas seminarium zorganizowanego przez ITS Polska i ZDM Warszawa, Krzysztof Witoń z Siemens Mobility (to właśnie ta firma zajmie się pilotażem z totemami). Witoń tłumaczył, że w ZDM–ie początkowo rozważano stworzenie priorytetu dla rowerzystów, na wzór tego, z którego korzystają tramwaje. System rozpoznawałby rowerzystę zbliżającego się do skrzyżowania (np. dzięki aplikacji w smartfonie) i odpowiednio sterował zielonym światłem. Chodziło o to, by zmniejszyć liczbę zatrzymań rowerzystów, co dla wielu jest irytujące.
Potem jednak,
równolegle do eksperymentów w Holandii i Belgii, uznano, że może wystarczy rowerzyście dać informację, zamiast priorytetu. W Utrechcie, Eindhoven czy w Antwerpii totem informuje rowerzystę, czy powinien przyśpieszyć (wyświetla się wtedy symbol zająca), czy zwolnić (żółw) by na najbliższym skrzyżowaniu trafił na zielone światło. Możliwe są jeszcze dwie sytuacje – że jedzie z dobrą prędkością (lajk), lub, że niezależnie co by zrobił i tak na zielone nie trafi (krowa). Dlatego Witoń niechętnie nazywa to rozwiązanie „zieloną falą”, bo nie oznacza ono wcale, że za każdym razem rowerzysta trafi na takie światło.
Na razie warszawscy drogowcy i inżynierowie z Siemensa rozważają różne możliwości wyświetlania informacji (niekoniecznie więc muszą to być znaki „zwierzęce”). Warszawskie totemu będą się też różniły od holenderskich, bo te drugie działają w stałoczasowych systemach sygnalizacji, tymczasem w Warszawie wiele sygnalizacji na skrzyżowaniach ma charakter adaptacyjny.