– Naszym zadaniem jest reagować na wszelkie nagłe zdarzenia, ale też dbać o regularność przewozów. Kontrolujemy 1,2 tys. autobusów w szczycie porannym i tylko nieco mniej w popołudniowym. W dodatku cały system wymyśliliśmy tutaj, w MZA – tłumaczy zastępca kierownika wydziału zarządzania przewozami w Miejskich Zakładach Autobusowych Jacek Lenartowicz.
W centrali ruchu Miejskich Zakładów Autobusowych czterech kontrolerów, ze słuchawkami na uszach, wpatruje się w wielki ekran z mapą Warszawy przez 24 godziny na dobę. Tylko czterech, gdy dzień jest spokojny. Kilkadziesiąt razy w roku, gdy na którymś ze stadionów jest mecz, przez Warszawę przechodzi wielka demonstracja, albo biegnie maraton, w sali pracuje nawet kilkanaście osób.
Im gorzej na drodze, tym spokojniej
– Rejestrujemy i reagujemy na wydarzenia – tłumaczy Jacek Lenartowicz, wiceszef wydziału zarządzania przewozami w MZA. – Dwóch kontrolerów reaguje na awarie, dwóch pozostałych na inne nagłe wydarzenia, takie jak wypadki, ale też np. napady, czy sytuacje gdy kierowca zauważy coś wartego zgłoszenia w trakcie pracy, np. zniszczony przystanek – wyjaśnia. Gdy kontroler otrzyma zgłoszenie, może powiadomić służby, jeden z pięciu stale jeżdżących po mieście patroli MZA, lub próbować pomóc samodzielnie.
W każdym z autobusów są też dwa przyciski – czerwony i zielony. Oba pozwalają na bezpośrednie połączenie z kontrolerem. – Ten czerwony dotyczy spraw nagłych. Kontroler natychmiast słyszy co się dzieje w kabinie, ale w kabinie, dopóki nie okaże się co się dzieje, nie słychać centrum. To na wypadek, gdyby np. nasz kierowca został napadnięty. Ten zielony przycisk, dotyczy zdarzeń o mniejszej wadze, o których kierowca chce nas zawiadomić – wyjaśnia Lenartowicz.
Każdego dnia kontrolerzy odbierają około 25–30 zgłoszeń związanych z awariami i mniej więcej drugie tyle pozostałych zgłoszeń. Co ciekawe tych drugich przeważnie „wypadkowych” jest więcej… w słoneczne, letnie dni. W MZA tłumaczą to tym, że gdy pada i na drodze jest mocno i ślisko, warszawscy kierowcy jeżdżą uważniej.
Autobus ma być zielony
Głównym elementem systemu jest jednak program z mapą miasta, na którym kontrolerzy na żywo (mapa odświeża się co 10 sekund) widzą położenie wszystkich pojazdów MZA, a także orientacyjne położenie innych przewoźników. Sprawdzając wydarzenia mogą śledzić na zbliżeniu konkretny autobus, albo przełączyć się na schemat konkretnej linii. Widzą wtedy w pobliżu którego przystanku znajdują się autobusy, które ją obsługują. Zielonym kolorem oznaczone są pojazdy jadące o czasie (minuta wprzód i 3 minuty spóźnione w stosunku do rozkładu), żółtym – spóźnione, czerwonym – wyprzedzające rozkład, a niebieskim – spóźnione w sposób znaczny, czyli ponad 20 minut. Gdy zwiedzaliśmy centrum „niebieskie” autobusy w całej Warszawie były trzy.
Dzięki temu kontrolerzy mogą pilnować rozkładu, rozładowywać tworzące „stada” autobusów. Jak tłumaczą w MZA, zadaniem centrum ruchu jest też pilnowanie regularności przewozów. W MZA bardzo by chcieli móc korzystać z danych prywatnych przewoźników obsługujących linie na zlecenie ZTM Warszawa (w stolicy to mniej więcej 1/4 przewozów), ale na razie dopiero toczą się w tej sprawie negocjacje.
Tylko kierowcy z doświadczeniem
Żeby zostać kontrolerem w centrum ruchu wymagane jest doświadczenie. Dlatego rekrutację MZA przeprowadzają głównie wewnątrz firmy, wśród kierowców z co najmniej kilkuletnim stażem na ulicach. Tacy pracownicy dużo lepiej potrafią pomóc w nietypowych sytuacjach swoim kolegom za kółkiem autobusu.
Sami kierowcy też korzystają z elektronicznej nowości, bo dla nich przygotowano aplikację, dzięki której mogą szybko zlokalizować swój pojazd. To przydatne choćby w sytuacji gdy zaczynają zmianę i muszą go znaleźć w zajezdni wśród kilkuset innych.
Cały system został od podstaw wymyślony w MZA. – W praktyce trzech naszych pracowników opracowało główne założenia, które potem przełożyli na specyfikację przetargową. Firma która go wygrała musiała po prostu oprogramować nasz pomysł – wyjaśnia Lenartowicz. – To sprawia, że rozwiązanie okazało się bardzo tanie. Trójmiejski system Tristar, choć trzeba zaznaczyć, że tam pozwala on też sterować np. sygnalizacją świetlną i informacją przystankową kosztował ok. 130 mln zł. Nasz system w sumie kosztował grubo poniżej miliona złotych – wyjaśnia.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.