W poniedziałek 18 lutego mija termin na składanie odwołań od rozstrzygnięcia przetargu Tramwajów Warszawskich na dostawy do 213 tramwajów, zgodnie z którym wygrała firma Hyundai Rotem. Odwołanie w tej sprawie wieczorem złożyła bydgoska Pesa, która wskazuje na nierealną cenę koreańskiej konkurencji.
Dużym echem odbija się warszawski przetarg na nowe tramwaje. Półtora tygodnia temu
wygrała go koreańska firma Hyundai Rotem, która nie dostarczała jeszcze tramwajów na rynek unijny. HRC pokonał Pesę, której oferta przekraczała budżet Tramwajów Warszawskich o pół miliarda złotych (znany jeszcze przed otwarciem ofert). Pomimo tego jednak na scenie politycznej pojawiły się zarzuty o to, że Warszawa nie wspiera polskiego biznesu. Wojewoda kujawsko-pomorski
skierował w tej sprawie list do Rafała Trzaskowskiego, prezydenta stolicy, a jeden z europosłów prawicy
skierował interpelację do Komisji Europejskiej.
W poniedziałek 18 lutego mija termin, w którym inni uczestnicy postępowania mogli się odwołać od rozstrzygnięcia przetargu. Po godz. 21:30 Pesa wysłała odwołanie. - Potwierdzamy, że Pesa wniosła odwołanie do KIO w sprawie rozstrzygnięcia przetargu na dostawę taboru dla Tramwajów Warszawskich. Zdecydowaliśmy się na to przede wszystkim z uwagi na istotność postępowania oraz możliwość kontynuacji współpracy z TW - mówi Maciej Grześkowiak, szef PR Pesy.
Bydgoski producent wskazuje m.in. nierealność ceny zaoferowanej przez koreańską konkurencję. - Po analizie dokumentów oraz zapoznaniu się z dostępnymi informacjami postanowiliśmy odnieść się między innymi do elementów formalnych oferty oraz kwestii prawidłowości wyceny, okoliczności dotyczących produkcji, posiadanych zasobów oraz rzetelności oświadczeń w zakresie zapewnienia terminowego wykonania zamówienia przez koreańską firmę - komentuje Maciej Grześkowiak, szef PR Pesy.
Teraz sprawą zajmie się Krajowa Izba Odwoławcza, która może zdecydować np. o powołaniu biegłego. Stronom przysługuje też odwołanie od decyzji KIO do Sądu Okręgowego. Postępowanie przed podpisaniem umowy będzie też przedmiotem kontroli uprzedniej prezesa Urzędu Zamówień Publicznych.