W najbliższych tygodniach ma zakończyć się budowa piątej warszawskiej zajezdni tramwajowej. W okresie wakacyjnym zaplanowano operację przenoszenia wozów. Do zajezdni prowadzi tylko jeden dojazd, co wiąże się z pewnymi ryzykiem operacyjnym. Tramwaje Warszawskie rozważają warianty rozbudowy układu torowego.
Jak pisaliśmy, powstająca na Annopolu zajezdnia pomieści 150 wozów na obszarze ok. 11,76 ha. Znajduje się tu ok. 16 km torów i 100 zwrotnic, wybudowano 12 obiektów kubaturowych. Prace są na końcowym etapie. Obiekt, według założeń Tramwajów Warszawskich,
ma być gotowy w czerwcu. Po tym nastąpi rozruch obiektu. Do września proces przeprowadzania ludzi, sprzętu i wszelkich technologii
Wcześniej, między kwietniem i czerwcem, potrwa remont torów wzdłuż ulicy Odrowąża i Matki Teresy z Kalkuty. To jedyny dojazd szynowy do nowego obiektu. – Chcemy, by znajdowało się ono w jak najlepszym stanie i wytrzymało ogromny ruch tramwajowy – mówi Wojciech Bartelski, prezes Tramwajów Warszawskich.
Zajezdnia pod tym względem będzie się wyróżniać – do większości pozostałych czterech obiektów istnieje więcej niż jeden dojazd, co zwiększa elastyczność sieci. Z jednej strony pozwala to zoptymalizować zjazdy i wyjazdy, a z drugiej strony zwiększa odporność na nieprzewidziane zdarzenia skutkujące zablokowaniem dojazdu. – Takie jest życie, niestety nie dysponujemy innymi możliwościami terenowymi. Gdy przychodziłem 10 lat temu do spółki, to temat zajezdni był już dawno rozpracowany – wszystkie prace koncepcyjne były dawno za nami. Nie będę jednak krytykować poprzedników w zakresie umiejscowienia zajezdni. Lokalizacja jest dobra z logicznego punktu widzenia, jeżeli chodzi o rozmieszczenie zajezdni w mieście. Chodzi o to, by w miarę równomiernie obsługiwać całą Warszawę, żeby sensownie zorganizować ruch – do tej pory północno-wschodnia Warszawa była uboga w tramwaje – mówi Bartelski.
Spółka zdaje sobie sprawę z ryzyka związanego z ograniczoną liczbą dojazdów do zajezdni. – Dlatego rozważana jest rozbudowa układu torowego – wzdłuż Płochocińskiej do Modlińskiej. To jednak bardzo kosztowny i skomplikowany proces, potrwa wiele lat; trzeba m.in. przerzucić tramwaj przez Kanał Żerański – kończy prezes. Tam torowisko mogłoby się łączyć z planowaną na Modlińskiej i Płochocińskiej trasą tramwajową.