Trwa przebudowa stref biletowych na północnych stacjach I linii metra. Prace nie idą jednak w kierunku postulowanej przez aktywistów likwidacji bramek. ZTM wprowadza wyższe przegrodzenia i nowe rodzaje bramki ewakuacyjnej i awaryjnej, które mają zmniejszyć zjawisko pasażerów masowo omijających bramki biletowe. Mimo sporych nakładów finansowych, do uszczelnienia systemu bramowego będzie jednak daleko.
W październiku stowarzyszenie Miasto Jest Nasze zaapelowało o likwidację bramek biletowych jako „sztucznych i niepotrzebnych barier komunikacyjnych, które tylko utrudniają łatwy i wygodny dostęp do metra”. Jak podkreśla stowarzyszenie, mniej niż 30% pasażerów metra korzysta z biletów jednorazowych, a dla nich wystarczą zwykłe kasowniki. Poza tym obecny system nie zapewnia szczelności i nawet nie pozwala na precyzyjne liczenie pasażerów, do czego wystarczą inne rozwiązania. Ponadto, jak podkreślają aktywiści, system bramek utrudnia dostęp do metra osobom starszym, a także dzieciom i uczniom, którzy są uprawnieni do bezpłatnych przejazdów. Takie systemy nie utrudniają jednocześnie wejścia do innych środków transportu i nie występują w innych, większych systemach metra, jak np. Praga, Berlin czy Monachium. Warto przy okazji przypomnieć, że pierwotnie bramek biletowych nie było także w warszawskim metrze – pojawiły się kilka lat po uruchomieniu metra.
Warszawski ZTM wybrał jednak odwrotną drogę. W sierpniu rozstrzygnięto przetarg na budowę nowych wygrodzeń, bramek automatycznych i ewakuacyjnych na stacjach Marymont, Słodowiec, Stare Bielany, Wawrzyszew, Młociny. Wybrano ofertę firmy Syntax, opiewającą na kwotę 3,2 mln zł brutto. Strefy bramkowe zostaną przebudowane
na wzór południowej głowicy stacji Politechnika, gdzie kilka lat temu postawiono bramkę automatyczną oraz przebudowano przeszklenia oraz wyjścia awaryjne. Zmiana ma po pierwsze umożliwić normalne przejście osobom z nietypowymi biletami (w telefonie bądź pojazdowymi), a także służyć osobom wymagającym szerszego przejścia, zwolnionym z korzystania z normalnych bramek biletowych.
Na północnych stacjach zlikwidowano na razie szklane wygrodzenia, więc można już zupełnie swobodnie przechodzić obok tradycyjnych kołowrotków. Docelowo w ramach prac na stacjach mają się pojawić nowe, wyższe wygrodzenia z przejściami awaryjnymi otwieranymi z jednej strony, a także bramki automatyczne z kasownikami do pobierania opłat, o szerszym przejściu (900 mm). Urządzenia będą czytały bilety z paskiem magnetycznym, zakodowane na karcie zbliżeniowej oraz w kodzie 2D (QR code). Będą mogły z nich więc korzystać osoby posiadające bilet zakodowany na telefonie bądź bilet pojazdowy. Zrezygnowano z przycisków do otwierania przejścia bez biletów.
Pieniądze, które ZTM przeznacza na uszczelnienie systemu bramkowego mogą jednak okazać się środkami wyrzuconymi w błoto. Nie rozwiązują podstawowego problemu systemu bramek w wydaniu warszawskim – nie powstrzymują osób bez biletów. Doświadczenia z Politechniki i II linii metra pokazują, że wygrodzenia i nowe bramki awaryjne powodują, że większa część pasażerów przechodzi przez bramki, ale nadal istnieje szereg sposobów legalnych, jak i mniej legalnych na ominięcie bramek. Po pierwsze, kołowrotki można przeskoczyć bądź przekręcić. Po drugie, windy znajdują się poza strefą bramkową. Po trzecie, ZTM udostępnia do pobrania przy bramkach bezpłatne wejściówki.
Już teraz na niektórych stacjach ok. 60% pasażerów omija bramki, przechodząc bokiem. To zresztą zasługa urzędników z ZTM i radnych, którzy zezwolili sporym grupom pasażerów na przechodzenie przez wyjścia awaryjne. Te w efekcie są otwarte non-stop, a jakiekolwiek próby zamykania przejść przez pracowników metra nie przynoszą żadnego efektu. Przez lata też ZTM, wprowadzając nowe formy biletów, nie zadbał o to, by pasażerowie z nich korzystający mieli zapewnioną możliwość wygodnego korzystania z metra.