2 mld zł rocznie – tyle, według szacunków stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, mogłaby zyskać Warszawa, na tutejszych pracownikach, którzy nie płacą podatków w stolicy. Choć suma wynikająca z pobieżnych wyliczeń jest dyskusyjna, to propozycje aktywistów są ciekawe.
O tym, że w Warszawie mieszka więcej osób niż płaci tu podatki, wiadomo od dawna. O tym, że z usług i infrastruktury korzysta regularnie jeszcze więcej, również. MJN przytacza zresztą
bardzo ciekawą analizę przygotowaną w zeszłym roku (a dotyczącą maja 2018 r.) przez miasto, we współpracy z Orange.
Na podstawie danych telefonii oszacowano ile osób mieszka w Warszawie. W ciągu dnia roboczego w stolicy przebywa średnio 2,275 mln osób. Ale żeby oszacować, kto tu mieszka, przeanalizowano też tych, którzy w Warszawie spędzają noc. Takich osób naliczono w tygodniu roboczym 2,070 mln. Co ciekawe w weekendy liczba nocujących w Warszawie spada do 1,874 mln osób. Interesujące są też statystyki dzielnicowe, które wskazują, które dzielnice są „pracujące”, a które „sypialniane”.
Dla finansów stolicy ważne jest jednak to, że oficjalna liczba mieszkańców to 1,778 mln (według GUS) lub 1,637 mln (według statystyk miasta, obie liczby to stan na koniec 2018 r.). Z tego podatek PIT, jak informuje MJN, płaci w Warszawie 1,3 mln osób.
Aktywiści szacują więc, że odliczając niepracujących i tych, którzy Warszawę odwiedzają sporadycznie, istnieje potencjał ok. 0,5 mln osób, które mogłyby to płacić PIT, choć dziś tego nie robią. To osoby które tu regularnie pracują, często też mieszkają (w tygodniu roboczym, albo na stałe). Przyjmując, że wpływy „z podatnika” to w stolicy ok. 3,8 tys. zł rocznie, dałoby to niecałe 2 mld zł. To wyliczenie nieco „na oko”, ale o dokładniejsze dane o strukturze mieszkańców trudno.
Jeśli nawet nie przywiązywać się zbyt mocno do wyliczeń, to warto zauważyć, że suma do zyskania dla miasta jest znaczna. Warszawa zresztą już od kilku lat próbuje to robić np. oferując tańsze bilety okresowe dla posiadaczy Kart Warszawiaka, które przysługują płacącym PIT w stolicy. Z Kartą wiążą się też inne bonusy (np. tańsze bilety do niektórych kin i innych usług miejskich). Według MJN to za mało, a miasto mogłoby robić więcej.
Co proponują aktywiści? Większe zróżnicowanie cen biletów dla PIT-warszawiaków i pozostałych. Dziś bilet 30-dniowy standardowo kosztuje 110 zł, a z Kartą Warszawiaka - 98 zł. Zauważają też, ze o ile dla pasażerów transportu publicznego istnieje różnica, to dla jeżdżących autem nie ma żadnej. Postulują więc, by powiązać opłaty parkingowe z PIT-em. Np. powiązać abonament w strefie płatnego parkowania nie tylko z meldunkiem, ale też z opłacaniem PIT w Warszawie (na wzór takiego wymogu dotyczącego biletów). To można zrobić, bo od tego roku miasto planuje znacząco zmienić zasady korzystania ze strefy i samą strefę.
Istotną grupą w tej sytuacji są studenci. Jak informuje stowarzyszenie, w Warszawie studiuje 235 tys. osób i 83 proc. z nich pracuje. Nawet jeśli osoby do 26. roku życia są zwolnione z PIT, to ich rejestracja jako podatników z Warszawy zwróci się miastu w przyszłości.
MJN zwraca też uwagę, że dobry efekt miałoby oznaczanie miejskich inwestycji – szkół, czy obiektów rekreacyjnych – informacją, że powstały dzięki podatkom warszawiaków. Na podobnej zasadzie jak oznacza się inwestycje sfinansowane dzięki funduszom europejskim.
Aktywiści zwracają też uwagę, że stosunkowo niewiele do funkcjonowania miasta przykładają się firmy, mające tu siedzibę. Tylko niewielki odsetek CIT wraca do samorządu. Postulują, by miasto nakładało więcej obowiązków np. na deweloperów, zmuszając ich do współfinansowania infrastruktury, bądź do udziału w tworzeniu obiektów użyteczności publicznej.
Zapisz się do newslettera:
