26 lutego w Wiedniu ruszy pilotażowy, zaplanowany na pół roku projekt. Mieszkańcy, którzy zamiast korzystać z samochodu w podróżach po mieście, wybiorą transport publiczny, rower lub spacer, będą zbierać punkty, które potem wymienią na bilety do miejskich instytucji kulturalnych.
Wiedeński pilotaż jest nietypowy, choć w kilku miejscach na świecie działają już rozmaite zachęty do korzystania z komunikacji publicznej. Np.
w indonezyjskiej Surabaji biletem autobusowym mogą być… plastikowe butelki, co promuje transport publiczny i jednocześnie pomaga w segregacji plastiku. Stolica Austrii postanowiła jednak za wybór ekologicznego środka transportu nagradzać… dobrami kultury.
Schemat jest prosty. Tysiąc uczestników pilotażu (jeśli po 6 miesiącach efekty będą zadowalające program stanie się powszechny) w specjalnej aplikacji smartfonowej będzie zbierać kilometry, za każdym razem, gdy po mieście będą się poruszali komunikacją publiczną, rowerem lub na piechotę. Mechanizm jest podobny jak w przypadku aplikacji mierzących kroki, czy wykręcone na rowerach kilometry.
Aplikacja będzie zliczać dwutlenek węgla, który nie zostanie wyemitowany do atmosfery. Każde „zaoszczędzone” 20 kg CO2 (to mniej więcej dwa tygodnie jeżdżenia autobusem) będzie można wymienić na bilet w jakiejś miejskiej instytucji. Dzięki aplikacji otrzyma kod QR z wejściówką. To może być bilet do muzeum, galerii, teatru, albo na organizowany przez miasto koncert. Nie trzeba chyba zaznaczać, że oferta kulturalna Wiednia jest bardzo bogata.
Nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o liczbę biletów, które się w ten sposób zdobędzie. Jedynie nie będzie można ich magazynować na zapas, tzn. jeśli ktoś nazbiera tyle zaoszczędzonego CO2, że będzie mógł zasób wymienić na pięć biletów, punkty przestaną się naliczać. Trzeba będzie wymienić je na jakiś bilet, żeby odblokować miejsce w aplikacji.
Dziennikarze komentujący inicjatywę Wiednia zwracają uwagę, że akurat w tym mieście program może nie mieć tak zauważalnych efektów jak gdzie indziej, bo jest tam… zbyt dobrze. Transport publiczny jest w stolicy Austrii popularny, z drugiej strony obiekty i imprezy kulturalne są subsydiowane, więc stosunkowo tanie i powszechnie dostępne.
Gdyby to jednak przenieść na polski grunt, wydaje się, że taka oferta byłaby atrakcyjna. Póki co wiele polskich miast oferuje jedynie tańsze bilety np. do kina, teatru, czy muzeów, ale też tańsze bilety komunikacyjne, dla posiadaczy Kart Mieszkańca, czyli tych, którzy w danym mieście mieszkają lub płacą w nim podatki. Jednak Warszawa, Kraków czy Wrocław mają na tyle bogatą ofertę kulturalną, że z powodzeniem mogłyby ją wykorzystać jako zachętę do korzystania z autobusów i tramwajów.